Dynasty Warriors to jedna z tych serii, które zapoczątkowały całkowicie nowe podgatunki gier. Wizja samotnego bohatera mierzącego się z tysiącami przeciwników, obecna od czasów PlayStation 2, wydaje się prosta, ale jednocześnie pobudza wyobraźnię. Nic dziwnego, że na przestrzeni lat powstało wiele gier opartych na tym schemacie, znanym jako „Musou” – nazwa wywodzi się od japońskiego tytułu serii. Studio Koei Tecmo samo stworzyło liczne produkcje w tym stylu, od samurajskich spin-offów po odsłony z bohaterami z The Legend of Zelda. Niestety, próba odświeżenia formuły przez wprowadzenie otwartego świata w Dynasty Warriors 9 okazała się spektakularną porażką, która niemal pogrzebała markę. Jednak dzięki Dynasty Warriors: Origins seria odradza się niczym feniks z popiołów. Czy ta odsłona przywróci jej dawną chwałę?
Reboot, który tchnął życie w serię
Dynasty Warriors: Origins to dziewiąta główna odsłona cyklu stworzonego przez studio Omega Force i wydanego przez Koei Tecmo. Po chłodnym przyjęciu Dynasty Warriors 9, które miało być przełomem, Origins stanowi swego rodzaju reboot serii. Twórcy postanowili wrócić do korzeni, jednocześnie wprowadzając nowe pomysły, które pozwalają zachować ducha oryginału. Gra trafiła na PC oraz konsole PlayStation 5 i Xbox Series X/S.
Opowieść o Trzech Królestwach – klasyka w nowej formie
Podobnie jak poprzednie części, Origins czerpie inspirację z jednej z najważniejszych powieści literatury chińskiej – Opowieści o Trzech Królestwach. Akcja gry toczy się w burzliwym okresie upadku dynastii Han, gdzie korupcja i gospodarczy chaos doprowadzają do buntu sekty żółtych turbanów. Rebelia szybko przeistacza się w konflikt pomiędzy potężnymi władcami feudalnymi, co finalnie prowadzi do powstania trzech rywalizujących ze sobą królestw – Wei, Wu i Shu. Gracze tradycyjnie wybierają stronę konfliktu, po której staną, kształtując bieg historii według własnych preferencji.
Nowa odsłona serii wprowadza jednak nietypowe podejście narracyjne. Wydarzenia poznajemy oczami tajemniczego wojownika cierpiącego na amnezję. Nasz bohater, początkowo pozbawiony celu, wplątuje się w wir historycznych wydarzeń, co nadaje fabule bardziej liniowy i przystępny charakter. Postać gracza będzie bezpośrednio zaangażowana w kluczowe wydarzenia, jednocześnie odkrywając własne przeznaczenie.
Dzięki temu podejściu gra staje się bardziej przystępna dla nowych graczy, którzy nie znają głęboko historii Chin ani oryginalnej powieści. Jednocześnie fani serii znajdą tu wiele smaczków i odniesień, co czyni z Origins produkcję, która trafia do szerokiego grona odbiorców.
Ulepszony system walki – serce gry
Seria Dynasty Warriors od zawsze opierała się na widowiskowych bitwach, podczas których gracz eliminował setki przeciwników. Origins nie tylko zachowuje ten fundament, ale także znaczną go rozbudowuje. System walki został gruntownie przebudowany, zachowując klasyczne elementy, takie jak mocne i słabe ataki łączone w kombinacje oraz potężne ataki Musou aktywowane po naładowaniu paska energii. Tym razem jednak walka jest płynniejsza i bardziej satysfakcjonująca.
Walka zyskała na dynamice dzięki dodaniu nowych mechanik i rozbudowaniu tego co było, takich jak uniki, parowania i bloki. Dodatkowo przed każdą misją możemy wyposażyć postać w cztery ataki specjalne, które znacząco urozmaicają rozgrywkę. Wszystko to wspiera rozbudowany system drzewek umiejętności, pozwalający wzmacniać bohatera i odblokowywać nowe zdolności.
Taktyka i współpraca na polu bitwy
Nowością jest również możliwość dowodzenia oddziałem oraz współpracy z sojusznikami. Nasz bohater może korzystać z taktyk wojennych, takich jak szarże czy ostrzały, które odmienią przebieg starcia. Sojusznicy z kolei umożliwiają wykonanie podwójnego ataku musou lub chwilowe wcielenie się w inną postać. Dzięki temu rozgrywka jest bardziej różnorodna i strategiczna.
Świat gry i eksploracja
Pomiędzy bitwami przemierzamy mapę świata, która – choć nie jest tak rozległa jak w Dynasty Warriors 9 – sprawdza się o wiele lepiej. Podzielona na regiony, oferuje liczne aktywności, takie jak zbieranie przedmiotów, odkrywanie sekretów czy wykonywanie dodatkowych misji. Gracz może również wracać do ukończonych rozdziałów, by wybrać inną ścieżkę lub zdobyć lepsze wyposażenie.
Spełniona wizja epickich bitew
Twórcom udało się osiągnąć to, co od lat obiecywano – spektakularne, dynamiczne starcia z setkami postaci na ekranie. Warunki pogodowe, niespodziewane zwroty akcji i elementy taktyczne sprawiają, że każda bitwa jest emocjonującym widowiskiem. Origins nie tylko zachowuje ducha serii, ale wynosi ją na zupełnie nowy poziom.
Technologia na najwyższym poziomie
Od strony technicznej Dynasty Warriors: Origins to najlepsza odsłona serii. Na PC gra zachwyca szczegółową grafiką i płynnym działaniem nawet podczas najbardziej chaotycznych bitew. To ogromny skok jakościowy w porównaniu do wcześniejszych części. Muzyka i dubbing (zarówno japoński, jak i angielski) dopełniają całości, tworząc atmosferę godną produkcji AAA.
Główną myślą, jaka towarzyszyła mi podczas godzin spędzonych z Dynasty Warriors: Origins, było to, że twórcom udało się wreszcie zrealizować wizję, którą od lat próbowali uchwycić. Gra oferuje epickie, pełne klimatu bitwy, w których na ekranie pojawiają się setki postaci. Czuć, że uczestniczymy w wielkich starciach, a nasza postać, niczym bohater z mitologii, przebija się przez hordy przeciwników, pokonując setki, jeśli nie tysiące wrogów. Walki są dynamiczne, widowiskowe, a jednocześnie nie brakuje w nich miejsca na odrobinę taktyki. Zasadzki, odsiecze czy nieprzewidywalne zwroty akcji dodają głębi i realizmu, tworząc wciągające doświadczenie. Wszystko to sprawia, że Dynasty Warriors: Origins potrafi oczarować. Nie spodziewałem się, że gra będzie aż tak dobra i wyniesie tak wiele elementów na wyższy poziom.
Reboot serii
Wspominałem już, że Dynasty Warriors: Origins to swoisty reboot serii. Choć zachowano wiele elementów z poprzednich odsłon, liczba zmian jest naprawdę imponująca. Przede wszystkim zmieniono podejście do fabuły. Tym razem gra skupia się na jednej postaci zamiast dziesiątek różnych bohaterów, co nadaje narracji bardziej osobisty charakter. Przemodelowano także systemy rozwoju, a system walki doczekał się znacznej rozbudowy i ulepszeń. Kampania również została przemyślana na nowo, co w połączeniu z poprawioną oprawą graficzną czyni ten tytuł wyjątkowym.
Tak naprawdę, Dynasty Warriors: Origins mogłoby nosić zupełnie inną nazwę i funkcjonować jako początek nowej serii, jedynie luźno nawiązującej do dotychczasowych gier. Sercem produkcji nadal pozostaje formuła Musou, jednak została ona rozwinięta w bardziej epicki sposób, co działa na jej korzyść. Ekipa z Omega Force dokonała czegoś niezwykłego – nie tylko skierowała markę na nowe tory, ale także sprawiła, że Dynasty Warriors przestaje być niszową serią i staje się produktem, który może przyciągnąć szersze grono graczy. Jako fan serii od czasów PlayStation 2, jestem pod wrażeniem skali wprowadzonych zmian i tego, jak dobrze udało się zachować esencję serii, czyli rozbijanie setek przeciwników na ogromnych polach bitew.
Dynasty Warriors: Origins to tytuł, który dobrze wróży przyszłości formuły Musou i stanowi ekscytującą ewolucję jednej z najbardziej charakterystycznych serii gier akcji.
Mimo moich bardzo pozytywnych wrażeń, nie mogę przemilczeć kilku elementów, które mnie rozczarowały.
Pierwszym mankamentem jest brak trybu kooperacji, który od zawsze był jednym z najbardziej charakterystycznych i lubianych elementów serii. Oczywiście, podzielony ekran w poprzednich odsłonach nie zawsze działał idealnie, a być może przemawia przeze mnie nostalgia, ale mimo wszystko szkoda, że zrezygnowano z tego jakże satysfakcjonującego trybu. Kooperacja dawała możliwość przeżywania epickich bitew z przyjaciółmi, co dodawało grze dodatkowego wymiaru frajdy.
Drugim problemem jest ograniczona liczba grywalnych postaci. Owszem, gra koncentruje się na naszej tajemniczej postaci, co nadaje narracji osobisty wymiar, ale niestety nie idzie to w parze z tradycją serii, która od zawsze pozwalała wcielić się w słynnych wojowników i legendarne postacie z epoki Trzech Królestw. Mimo że mamy możliwość wcielenia się w dodatkowych bohaterów, ich liczba pozostawia wiele do życzenia. Oddano nam do dyspozycji jedynie garstkę postaci, które możemy kontrolować tylko w wybranych misjach. Dla nowych graczy może to nie być problemem, ale dla zagorzałych fanów serii brak możliwości grania ulubionymi postaciami może być dużym zawodem.
Na koniec warto wspomnieć o systemie uzbrojenia, który, choć solidny, również nie spełnia wszystkich oczekiwań. Do wyboru mamy dziewięć typów broni, z czego tylko jedna z nich jest dostępna dopiero po ukończeniu gry. Choć zróżnicowanie rodzajów oręża jest zauważalne, to liczba ta blednie w porównaniu z wcześniejszymi odsłonami serii, które oferowały kilkadziesiąt różnorodnych broni – często o wyjątkowo kreatywnych projektach, jak wielki pędzel czy działo. Chociaż jakość wykonania obecnego arsenału stoi na wysokim poziomie, to jednak brak większej ilości eksperymentalnych i unikatowych rozwiązań pozostawia pewien niedosyt.
Podsumowanie – nowy rozdział dla serii
Dynasty Warriors: Origins to imponujący reboot, który przywraca serii dawny blask, jednocześnie wprowadzając ją na nowe tory. Rozbudowany system walki, dopracowana oprawa graficzna i ciekawa narracja sprawiają, że gra ma szansę trafić do szerszego grona odbiorców. Omega Force udowodniło, że potrafi wyciągnąć wnioski z porażek i stworzyć produkcję, która wyznacza nowy standard dla gatunku Musou.
Dla fanów serii to tytuł obowiązkowy, a dla nowych graczy – idealna okazja, by rozpocząć przygodę z Dynasty Warriors.