Powstanie Żółtych Turbanów to fascynujący okres w historii Chin. Wydarzenie to miało spory wpływ na to jak potoczyły się losy Państwa Środka. Co ciekawe Powstanie Żółtych Turbanów jest na stałe powiązane z grami. Wszystko to za sprawą różnych serii od Koei Tecmo, które przynajmniej po części wykorzystują ten historyczny moment. Jedną z najnowszych produkcji powiązanych z powstaniem jest Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition. Czy ten tytuł pozwoli nam lepiej poznać historię Chin?
Fate to gigantyczne IP, które ma raczej zaskakujące początki. Visual novel z treściami dla dorosłych przerodziło się w gigantyczne imperium przynoszące twórcom krocie. Na przestrzeni lat pojawiło się sporo produkcji wykorzystujących tę markę. Miałem okazję sprawdzić sporo z nich, jednak żadna gra nie wykorzystywała w pełni potencjału Fate. Czy Fate/Samurai Remnant ot twórców cyklu Dynasty Warrioros okaże się czymś godnym uwagi i odmieni ten stan rzeczy?
Fate to gigantyczne IP, które ma raczej zaskakujące początki. Visual novel z treściami dla dorosłych przerodziło się w gigantyczne imperium przynoszące twórcom krocie. Na przestrzeni lat pojawiło się sporo produkcji wykorzystujących tę markę. Miałem okazję sprawdzić sporo z nich, jednak żadna gra nie wykorzystywała w pełni potencjału Fate. Czy Fate/Samurai Remnant ot twórców cyklu Dynasty Warrioros okaże się czymś godnym uwagi i odmieni ten stan rzeczy?
Wspominałem o tym wiele, wiele razy, ale interesują się historią różnych krajów azjatyckich. Obok Chin i Korei to właśnie Japonia jest moim oczkiem w głowie. Zwłaszcza okresy konfliktów które kształtowały kraj i postacie wybijające się w najtrudniejszych momentach. Nobunaga Oda to jedna moich ulubionych postaci historycznych z Kraju Kwitnącej Wiśni. Człowiek, który dla taktycznej przewagi w początku swojej politycznej i militarnej kariery udawał głupka by w kilka lat później podbić prawie cały kraj i zrewolucjonizować japońską sztukę wojenną, jest fascynująca postacią. Moja mini obsesja Nobunagą sprawiła, że niczym ćma do ognia pędzę do każdej gry z udziałem Ody. Teraz w moje ręce trafiło Nobunaga's Ambition: Awakening. Będzie jazda.
Cykl Atelier należy do tych gier, które sobie bardzo cenię dlatego informacja, ze pierwsza odsłona serii pojawi się na zachodzie w zremasterowanej wersji, niezwykle mnie ucieszyła. Atelier Marie Remake: The Alchemist of Salburg to okazja zapoznania się z tym jak mniej więcej wyglądały początki jednej z najprzyjemniejszych serii RPG, w jakie miałem okazję zagrać. Tylko czy tytuł, który powstał pierwotnie ponad ćwierć wieku temu można nadal dawać graczom masę frajdy?
Ostatnio na moją skrzynkę mailową wpadł ciekawy email. Oferta niczym od szejka z jakiegoś państwa, którego nie jestem w stanie znaleźć na mapę. W tym wypadku okazją było zagranie w fajną grę na kilka miesięcy przed jej premierą. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie była to ściema i zgodziłem się przetestować daną grę. W ten właśnie sposób miałem okazję sprawdzić wersję preview Atelier Marie Remake: The Alchemist of Salburg.
Atelier to jedna z tych serii, o których nie mówi się zbyt wiele. Z tego powodu nie każdy zdaje sobie sprawę, ze liczba odsłon cyklu liczona jest w dziesiątkach i co chwilę powstają nowe części. Móiwmy o grach JRPG na kilkadziesiąt godzin, które pojawiają się z taką częstotliwością, że nim skończę jedną z nich, już szykuję się na kolejną. Nie ma w tym nic złego, o ile jest się w stanie wyrobić z czasem i kolejne gry są warte naszej uwagi. Ciekawe jak Atelier Sophie 2: The Alchemist of the Mysterious Dream wypada w kwestii jakości?
Pewne pomysły są tak wielkim niewypałem, że najlepiej o nich zapomnieć i udawać, że nie istnieją. Niestety niektóre porażki lubią o sobie przypominać. Dlatego do Dynasty Warriors 9 Empires podchodziłem niezwykle sceptycznie. Za bardzo przejechałem się na podstawowej wersji gry i po prostu wątpiłem, że Empires będzie czymś wartym uwagi. Czy miałem rację?
Studio Gust przez prawie 30 lat swojego istnienia wyrobiło sobie pewną markę i niszę. Można spokojnie mówić o grach JRPG od Gust, bo wszystkich produkcje są dosyć charakterystyczne i różnią się od wielu innych gier role playing z Japonii. Blue Reflection: Second Light to najnowszy tytuł Gust wydawany przez Koei Tecmo. Czy ta produkcja dostarcza tego, za co lubimy Gust?
Złota epoka horrorów minęła bezpowrotnie. Niestety taki stan rzeczy jest oczywisty i dostrzeże, go każdy miłośnik grozy. Dawno minęły czasy gdy najwięksi wydawcy inwestowali, w gry które miały straszyć i przyprawiać graczy o ciarki. Horrory nie są zbytnio opłacalne i dlatego obecnie to scena gier niezależnych bawi się w mrożenie krwi w żyłach. Nie wrócimy już do epoki PlayStation 2, gdy wiele z najlepszych gier na rynku specjalizowało się w przyśpieszaniu bicia serca. Możemy jednak powspominać stare, dobre czasy, gdy człowiek kostniał przed konsolą i miał nadzieję, że kątem oka nie widzi jakiegoś potwora. Do wspominek jest świetna okazja, bo jeden z najlepszych horrorów świętuje w tym roku swoje 20. lecie. Mowa oczywiście o najstraszniejszej serii z aparatem w roli głównej, czyli Project Zero.