W kinie grozy motyw opętania jest częstym zjawiskiem. Dlatego nic dziwnego, że najnowsza produkcja podejmująca tę tematykę wykorzystuje wiele znajomych klisz. Robi to jednak bardzo zręcznie i przy okazji daje trochę od siebie.
„Kronika opętania”, przy swej niezbyt oryginalnej tematyce, korzysta z ciekawego pomysłu na scenariusz. Nastoletnia Emily po wypatrzeniu na wyprzedaży garażowej intrygująco wyglądającego pudełka, prosi o jego kupno tatę. Od momentu otworzenia skrzyneczki bywa często nieobecna i agresywna, a dokoła niej dzieją się dziwne rzeczy. Rodzice przypuszczają, że przyczyną niepokojącego zachowania dziewczynki jest ich rozstanie. Nie wiedzą bowiem, iż tajemniczy przedmiot skrywa w sobie złego ducha, który przejmuje nad nią kontrolę.
Pomysł z tajemniczym pudełkiem i dybukiem (przemawiającym w języku polskim) jest interesujący, ponieważ nawiązuje do żydowskiego folkloru. W 2003 roku na eBayu pojawiło się pudełko zawierające rzekomo wspomniany złowrogi byt. Sprzedawca zrelacjonował nawet osobliwe zjawiska wywołane podobno samym przedmiotem. Autorzy filmu niestety nie wspominają o internetowej aukcji, ale to ona przyczyniła się do jego powstania.
Reżyser, Ole Bornedal („Księga Diny”, „I zbaw nas ode złego”), całkiem sprawnie buduje napięcie. Wykorzystuje repertuar wielu sprawdzonych sztuczek, lecz robi to na tyle skutecznie, że ostateczny efekt jest zadowalający. „Kronika opętania” z czasem staje się coraz bardziej niepokojąca – początkowo raczej niewinna, stopniowo przechodzi do makabrycznych scen, co pewien czas dając widzowi chwilę wytchnienia.
Film Bornedala to po prostu porządny horror z oryginalnym, aczkolwiek nie w pełni zrealizowanym pomysłem na fabułę. Zarazem nie mamy do czynienia z produkcją tak dobrą jak przykładowo ubiegłoroczny „Rytuał”. Seans zapewnia jednak udane pod względem realizatorskim i klimatyczne kino.
Autora znajdziecie na Twitterze, gdzie dzieli się przede wszystkim swoimi poglądami i ciekawostkami dotyczącymi kina.