Wiele lat temu miałem okazję recenzować remake koreańskiego horroru zatytułowany White Day: A Labyrinth Named School. Była to ciekawa pozycja, która pozostawiła po sobie pozytywne wspomnienia i ogólnie jest gdzieś na liście straszaków, które moim zdaniem godne są uwagi. Teraz na konsole trafia kontynuacja White Day 2: The Flower That Tells Lies. Nie mogłem przegapić tej okazji i ponownie pobłąkam się po koreańskich placówkach oświaty.
Plastomorphosis to gra z gatunku horroru, która zadebiutowała 24 stycznia 2024 roku. Stworzona przez VidyGames, gra przenosi nas do surrealistycznego świata, w którym gracz musi przetrwać w obliczu tajemniczej energii i nieznanych zagrożeń.
Obecny rok to zaskakująco mocny okres dla niezależnych survival horrorów. Za nam ledwie trochę ponad połowa roku a na rynku pojawiło się kilka prawdziwych perełek. Pomysłowych i fajnych straszaków nigdy za mało. Dlatego fajnie, ze do grona bardzo ciekawych propozycji dołącza CONSCRIPT. Czy ta pozycja sprawi, że ludzie przypomną sobie o horrorach I wojny światowej?
Życie nie jest sprawiedliwe. Chyba każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Codziennie można dostrzec przykłady niesprawiedliwości i tego, że szczęście i przypadek mają większe znaczenie niż ciężka praca czy dobre pomysły. Trudno mi nawet wyobrazić jak muszą czuć się twórcy gry Alone in the Dark wiedząc, ze ich produkcja zawsze stoi w cieniu Resident Evil, które jest znane jako ojciec survival horrorów. Czy jest jeszcze szansa, że cykl o byciu samemu po ciemku powróci i zabłyśnie w światku horrorów? Może wydany właśnie remake sprawi, że Alone in the Dark podbije serca graczy?
Witajcie gracze. Moja pierwsza gra na PS5 ukończona. Powrót do Boletarii za sprawą Demon’s Souls okazał się niesamowitym przeżyciem. Do piętnastu ukończeń oryginalnej wersji kamienia milowego autorstwa From Software dołożyłem dwa kolejne przejścia w odświeżonej wersji, zdobywając przy okazji już trzecią platynę w tej produkcji. Sprawdzałem jeszcze inne tytuły, ale nie chciałem się wypowiadać na ich temat, póki nie przejdę tego całkiem udanego remake’u. Reszta gier miała być tylko dodatkiem. A czy tak jest, dowiecie się z dalszej części tekstu.
Złota epoka horrorów minęła bezpowrotnie. Niestety taki stan rzeczy jest oczywisty i dostrzeże, go każdy miłośnik grozy. Dawno minęły czasy gdy najwięksi wydawcy inwestowali, w gry które miały straszyć i przyprawiać graczy o ciarki. Horrory nie są zbytnio opłacalne i dlatego obecnie to scena gier niezależnych bawi się w mrożenie krwi w żyłach. Nie wrócimy już do epoki PlayStation 2, gdy wiele z najlepszych gier na rynku specjalizowało się w przyśpieszaniu bicia serca. Możemy jednak powspominać stare, dobre czasy, gdy człowiek kostniał przed konsolą i miał nadzieję, że kątem oka nie widzi jakiegoś potwora. Do wspominek jest świetna okazja, bo jeden z najlepszych horrorów świętuje w tym roku swoje 20. lecie. Mowa oczywiście o najstraszniejszej serii z aparatem w roli głównej, czyli Project Zero.
Stworzenie dobrego horroru psychologicznego nie jest łatwą sztuką. W przeciwieństwie do wielu typowych straszaków jump scare, gore albo brzydkie potworki nie są najważniejsze. Liczy się atmosfera fabuła i zdolność wciągnika gracza w udrękę obserwowanych postaci. Dlatego przez lata pojawiło się tak niewiele godnych uwagi horrorów psychologicznych a gier o zombie mamy na pęczki. Teraz kolejna gra z segmentu indie próbuje swoich sił. Czy In Sound Mind będzie godnym następcą produkcji takich jak Silent Hill, czy Sanitarium?
Survival horror jest gatunkiem w śpiączce. Popularny niegdyś typ gier praktycznie wyparował z rynku dwie generacje konsol temu. Od tego czasu straszaki tego typu praktycznie wyginęły i zostały zastąpione przez inne typy horrorów. Gatunek jednak od czasu do czasu budzie się ze snu i fani zostają uraczeni jakimś tytułem. Takim tytułem jest właśnie Tormented Souls. Nowy survival horror w klasycznym stylu. Ciekawe czy ten horror będzie w stanie przestraszyć nas czymś poza archaiczną mechaniką?
Cześć. Mamy przed sobą kolejny weekend. To świetny pretekst, by w coś pograć, bez względu na to czy to jakaś nowość, klasyk, albo tytuł, do którego zawsze z chęcią wracamy. Tak jak obiecywałem w ostatnim odcinku, tym razem zajmę się produkcją z jednej z moich ulubionych serii gier. Resident Evil 4 debiutował na rynku ponad piętnaście lat temu. O tym jak wypada jego odświeżona wersja dowiecie się w dalszej części tekstu.
Śnieg pada, śnieg pada, cieszą się dzieci, tu płatek, tam płatek, dużo ich leci…
Uwielbiam zimę, więc wpadłem na pomysł, żeby napisać tekst o grach wideo, w których odgrywa ona znaczącą rolę w kwestii kreacji świata gry, czyniąc wybrane tytuły przygodami jedynymi w swoim rodzaju. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.