Nie potrafię budować mostów. Nie potrafię określić co jest przęsłem, co wypustem – o klinach, cięgnach, wantach, pylonach i skrajnych podporach (zwanych przyczółkami) nawet nie mówiąc ;) Tym chętniej rzuciłem się na recenzencką wersję Bridge Project – gry niemieckiego studia Halycon.
Będąc totalnym ignorantem w dziedzinie konstrukcji architektonicznych, mogłem liczyć na dużo zabawy. I jeszcze więcej…ofiar moich konstrukcji. Tych drugich rzeczywiście było dużo – do krainy wiecznych mostów…tzn. łowów posłałem całkiem spory regiment czołgów, autobusów i pociągów – trafiło się nawet kilka łodzi i cała masa samochodów osobowych. Co do idącej za tym zabawy – to sprawa nie jest taka oczywista. Jednak nie uprzedzajmy faktów.
Po uruchomieniu gry rzucani jesteśmy od razu na głęboką wodę – na próżno szukać tutaj informacji wstępnych, samouczków czy innych tutoriali – ale hardkorowi gracze i tak z nich nie korzystają (tak samo jak prawdziwy mężczyzna nie korzysta z instrukcji obsługi…no chyba, że wyczerpał już wszelkie inne opcje z podpaleniem domu włącznie). Tak więc bez zbędnych przygotowań rzucamy się w wir budowania. I pierwszych katastrof.
Dużym minusem jest pominięcie aspektu edukacyjnego. Jak wspominałem wcześniej, do wyboru mamy szereg różnych materiałów budowlanych – jednak w żadnym miejscu nie znajdziemy informacji czym w zasadzie różnią się one między sobą. Czy stal jest lepsza od drewna? A może żelazne elementy lepiej umieszczać na dole? Dlaczego mój most się zapada?
Testowanie mostów nie odpowiada na żadne z tych pytań. Próby, które twórcy przygotowali są bardzo proste – np. po świeżo zbudowanym moście muszą przejechać 4 samochody, 2 autobusy i 1 pociąg. Jeśli im się to uda (nawet gdy doszczętnie przy okazji go zrujnują) to informowani jesteśmy o sukcesie i możemy ruszać dalej. Poza typowymi pojazdami na naszą biedną konstrukcję nasłać możemy również statek, czołg oraz…trzęsienie ziemi i huragan.
Czy więc Bridge Project jest porażką?
Odpowiedź na to pytanie nie jest tak prosta jakby się wydawało, gdyż sama gra nie jest typowym przedstawicielem żadnego z popularnych gatunków. Nie jest to symulator budowy mostów, bowiem uproszczenia w samej konstrukcji idą zbyt daleko. Nie jest to strategia – nie jest to również projekt indie. Bridge Project to przedziwna hybryda tych trzech gatunków sugerująca, że gry komputerowe nie zbadały jeszcze wszystkich możliwości rozwoju. W moim subiektywnym odczuciu nie jest to dobra droga – gra jest zbyt nudna i skomplikowana dla dzieciaków, ale zbyt uproszczona i monotonna dla dorosłych.
Po kilku godzinach ostrego budowania i licznych wybuchach śmiechu wynikających z mojej architektonicznej ułomności mogę stwierdzić jednoznacznie, że Bridge Project ma pewien potencjał – tym bardziej, że liczba zaproponowanych wyzwań jest naprawdę spora. Siła tego typu produkcji tkwi właściwie tylko w jednej rzeczy – nie ma dla nich alternatywy na rynku. Nie trudno nazwać taką grę „najlepszą w swoim rodzaju” lub „kultową w tym gatunku” gdyż nikt nie wpadł na to, żeby tworzyć jakąkolwiek konkurencję.
Bridge Project adresowałbym do spokojnych 10-13 latków lubiących w zaciszu swojego pokoju budować wirtualne konstrukcje. Bardziej wymagający (zarówno młodsi jak i starsi) gracze mają masę dużo lepszych gier – w tym symulatorów – na które mogą wydać swoje pieniądze.
PLUSY:
MINUSY: