Recenzja gry Disgaea PC - Danteveli - 21 lutego 2016

Recenzja gry Disgaea PC

Danteveli ocenia: Disgaea: Hour of Darkness
90

PlayStation 2 doczekało się wielu genialnych gier, w które powinien zagrać każdy fan elektronicznej rozrywki. Jedną z perełek dostępnych na ten system jest pierwsza część cyklu Disgaea. Po 13 latach gra ta pojawia się na komputery osobiste. Czy warto jeszcze sięgnąć po ten archaiczny tytuł, który doczekał się 6 kontynuacji i kilu spin-offów?

Głównym bohaterem tej taktycznej gry role playing jest Laharl. Chłopak jest księciem ciemności – synem władcy krainy podziemi, gdzie przebywają wszelkiej maści demony, zombie, smoki i inne potwory. Laharl zostaje zbudzony z kilkuletniego snu by zostać poinformowany o śmierci swego ojca i o tym, że ktoś uzurpuje jego tron. Nasz przesiąknięty złem bohater wyrusza na wyprawę by podporządkować sobie krainę i zająć tron jako nowy władca podziemi. Po drodze czeka go masa spisków, zabawnych sytuacji i intryga z udziałem aniołów. Disgaea to jedna z tych gier gdzie fabuła pchana jest przez dziwaczne, głupkowate sytuacje i zachowania naszych bohaterów. Inaczej nie da się wytłumaczyć napotkania podróby Power Rangers, którzy chcą zabić naszego bohatera by uzyskać przyjaciół chcących nosić ich głupkowate stroje. Całość naszpikowana jest szalonym i niezwykle zabawnym humorem. Osobiście jestem przekonany że Disgaea prezentuje jedną z najlepszych historii jakie mogą pojawić się w tego typu produkcjach. Mamy zabawne scenki obok w miarę poważnych i wzruszających momentów. Każda postać jest sympatyczna i człowiek dość szybko zżywa się z bohaterami tej przygody.

 

Produkcja studia Nippon Ichi Software jest strategiczną grą RPG podobną do pozycji takich jak Final Fantasy Tactics, Fire Emblem czy Front Mission. Mamy więc turowe starcia na mapach, gdzie do 9 naszych bohaterów mierzy się z różnymi wrogami. Naszym zadaniem zazwyczaj jest pokonanie wszystkich przeciwników. Nasze postacie mogą się poruszyć po czym wykonać jedną z dostępnych akcji. Po zakończeniu naszej tury przychodzi pora na ruch wroga. Podstawą systemu jaki prezentuje nam Disgaea są najpowszechniejsze elementy z tego typu gier. Możemy atakować, wykonywać specjalne manewry, używać czarów. Postacie stojące obok siebie mogą zrobić grupowy atak a odpowiednie manewrowanie naszymi ludzikami pozwala na wykonanie kombinacji ciosów. Wszystko robi się trochę bardziej interesujące dzięki dodatkom wyróżniającym ten tytuł z tłumu innych pozycji SRPG. Pierwszą z nich jest bajer polegający na możliwości podnoszenia i rzucania przedmiotami i postaciami znajdującymi się na mapie. Pozwala to na pokonywanie większych odległości czy dostawanie się w rejony mapy niedostępne w inny sposób. Obok tego jest jeszcze system Geo Panel. Część z pól areny na której walczymy ma specjalne kolory. Postacie stojące na nich podlegają specjalnym efektom wywołanym przez małe piramidki znajdujące się na polach tego samego koloru. Możemy otrzymać bonus do ataku, uzyskiwanego doświadczenia czy też obrony. Obok tego jest także niezniszczalność, podwójny atak, losowa teleportacja czy tworzenie klonów danej postaci. Zarówno szkodliwych jak i pozytywnych efektów jest cała masa. Dzięki możliwości podnoszenia przedmiotów możemy wpływać na to jaki efekt będzie aktywny na polach o danym kolorze. Jakby tego było mało to zniszczenie piramidki znajdującej się na jakimś kwadracie spowoduje zadanie obrażeń wszystkim postaciom stojącym na polach danej barwy. Element ten wprowadza do gry naprawdę wiele strategii. Dzięki systemowi Geo Panel walki z pozoru niemożliwe do wygrania da się rozpracować za pomocą taktyki.

 

Inną interesującą rzeczą rzutującą na gameplay jest system klasowy jaki zaprezentowano w tej grze. Mamy dziesiątki typów postaci różniących się pomiędzy sobą statystykami i umiejętnościami. Wraz z postępami w grze odblokowujemy coraz to nowsze i bardziej zakręcone klasy postaci. Obok typowych wojowników, magów, kleryków, wojowników ninja i aniołów mamy też potwory zachowujące się trochę inaczej niż ludzie. Najlepszym tego przykładem jest pingwinopodobna maskotka serii – Prinny. Te słodziutkie potworki wybuchają po tym jak zostają rzucone. Dzięki temu możemy zrobić z własnego sojusznika bombę. Możliwości jest cała masa i każda klasa ma swoje zastosowanie. Około 40 typów postaci połączone jest z niemalże nieograniczonym levelowaniem. Dzieje się tak za sprawą ustawionego na 9999 poziom limitu rozwoju bohaterów, który można nabijać wielokrotnie za pomocą przypominającego prestiżowanie z Call of Duty systemu transmigracji. Niczym w reklamie z telezakupów muszę powiedzieć, że to jeszcze nie wszytko. Mamy przecież jeszcze system levlowania przedmiotów. Odbywa się to w dość nietypowy sposób za pomocą funkcji zwanej Item World. Polega to na wchodzeniu do przedmiotów i toczenia serii walk na losowo generowanych mapach. Podczas tych potyczek spotykamy specjalistów, których możemy pokonać by ulepszyć statystyki naszych broni, pancerzy i słodyczy. Dzięki temu Disgaea starcza na setki jeśli nie tysiące godzin.

 

Należy wspomnieć jeszcze o jednym interesującym systemie wpływającym na rozgrywkę. Chodzi o senat zarządzający krainą podziemi. Laharl może strać się przeforsować korzystne dla siebie ustawy. Możemy w ten sposób odblokować lepsze przedmioty w sklepie, pozyskać fundusze lub nawet otworzyć wrota do innego wymiaru. Nasza propozycja zostaje poddane głosowaniu. W razie odrzucenia jej przez senatorów możemy spróbować użyć naszych pieści, pałek i mieczy by wymusić przyjęcie nowego prawa.

 

Wszystkie te elementy gameplayu mogłyby przyprawić człowieka o niezły zawrót głowy. Prawdą jest że z początku wydają się one czymś bardzo skomplikowanym. Disgaea ma jednak to do siebie, że człowiek w mig łapie te części rozgrywki. Kompletne ich olanie sprawia, że gra staje się zdecydowanie trudniejsza ale i tak powinno się dać ją przejść za pomocą tradycyjnego grindowania. Jeśli chodzi już o przechodzenie gry to warto wspomnieć o całej masie zakończeń, które możemy osiągnąć na różne sposoby. Do tego jest też opcja New Game+

 

Disgaea PC to port kultowego tytułu, który zapoczątkował jedną z najlepszych serii SRPG. Nie jest to jednak port wersji gry przeznaczonej na PlayStation 2. Ekipa z Nippon Ichi Software zdecydowała się na przeniesienie na blaszaki rozszerzonej wersji gry z PSP. Oznacza to, że gracze komputerowi otrzymują dodatkową zawartość jaka znajdowała się w Disgaea: Afternoon of Darkness. Dzięki temu poza podstawową kampanią możemy także odblokować Etna Mode. Jest to mini kampania opowiadająca alternatywną wersję zdarzeń z gry. W tej historii Laharl zostaje zamordowany przez swojego wasala. My wcielamy się w nowego kandydata do tronu. Dodatek ten jest świetny i każdy fan serii powinien się z nim zapoznać. Niestety wersja komputerowa produkcji nie otrzymała trybu multiplayer jaki dostępny był na konsolach. W tamtym wypadku co prawda była to tylko rozgrywka Ad-Hoc (trzeba było przebywać w pobliżu drugiego gracza) ale i tak szkoda, że wywalono ten bajer.

 

Disgaea nie wygląda przepięknie. Port gry z PSP, która oryginalnie wyszła na PlayStation 2 w 2003 roku od razu pokazuje swoje lata. Nie oznacza to jednak, że ludzie z Nippon Ichi nie zrobili nic aby produkcja ta nie wyglądała trochę lepiej. Po pierwsze mamy nowszy i ładniejszy interfejs użytkownika. Dodano także nowe tekstury podłoży, wygładzenie modeli postaci, blur i inne podobne bajery. Opcje te pozwalają upiększyć grę ale i tak wygląda ona jak coś bardzo starego. Najdziwniejsze jest jednak to, że pewne kombinacje opcji graficznych powodowały występowanie dziwnych glitchy. Włączenie SSAO powodowało u mnie pojawienie się na ekranie dziwnych artefaktów. Inny recenzent donosił mi o tym, że V-Sync powodował u niego spore spadki liczby klatek animacji. Z kolei inne osoby podobno nie miały z grą najmniejszych problemów. Ja spędziłem kilka chwil w opcjach i jestem pewny że da się ustawić grę tak aby wyglądała zadowalająco. Po prostu należy się liczyć z tym, że na 40 calowym ekranie tytuł ten nie prezentuje się tak dobrze jak na PSP.

 

Oprawa dźwiękowa tej produkcji to cudo. Niejasne komunikaty od ludzi z Nippon Ichi wskazywały na to, że soundtrack gry może ulec zmianie. Okazało się to jedynie nieporozumieniem i muzyka pozostała wierna temu co było w oryginalnym wydaniu gry z 2003 roku. W przypadku równie genialnego voice actingu mamy wykorzystanie nagrań z wersji tytułu przeznaczonej na PlayStation Portable. Oznacza to, że głos Etny został zmieniony względem edycji z PlayStation 2. Dalej jednak mamy do czynienia z odzywkami i głupimi tekstami które wypowiadane są w dokładnie taki sposób jak należy to robić.

 

Najtrudniejszym pytaniem związanym z wydaniem pierwszej cześć serii Disgaea na PC jest to czy warto? Sequele wprowadziły do rozgrywki wiele ulepszeń i poprawek. Komuś kto miał z nimi styczność może być trudno powrócić do gorzej wyglądającej pierwszej części. Dlatego też wydaje mi się, że produkt ten powinien trafić raczej w ręce ultra fanów chcących posiadać swój ulubiony tytuł na kolejnej platformie o grania. Po produkcje tą mogą też sięgnąć osoby, które nigdy nie miały okazji zagrać w ten tytuł na maszynie Sony. Wydaje mi się jednak, że jeśli ktoś posiada PlayStation to lepiej zainteresować się nowszymi częściami gry. Nie chodzi o to, że jest to kiepska gra. Problemem jest tu raczej oprawa graficzna, która może odstraszać osoby przyzwyczajone do współczesnych tytułów. Ja bawiłem się przy tej grze tak samo dobrze jak za pierwszym, drugim i piątym razem.

 

Disgaea PC to solidny port genialnej gry. Jako fan cyklu nie mam innego wyjścia niż polecić ten produkt każdemu kto nie miał jeszcze styczności z serią. Mam nadzieję że wydanie tego tytułu na komputerach jest wstępem do pojawiania się innych gier Nippon Ichi na PC. Między innymi z tego powodu zachęcam wszystkich do wydania tych 20$ i zapoznania się z jednym z najlepszych przedstawicieli SRPG w historii.

Danteveli
21 lutego 2016 - 20:27