Recenzja Star Fox Guard - Danteveli - 29 kwietnia 2016

Recenzja Star Fox Guard

Danteveli ocenia: Star Fox Guard
75

Nintendo jest firmą która stawia na różne dziwne rozwiązania. Czasem okazują się one olbrzymim sukcesem jak miało to miejsce w przypadku Wii i Splatoon. Innym razem pozostawiają wiele do życzenia i można nazwać je niewypałem. Noc chyba że ktoś chciałby uznać Virtual Boya albo nazwanie następcy Wii poprzez dodanie do słowa literki U za sukces. Z Nintendo człowiek nigdy nie wie na co trafi. Dlatego też odpalając Star Fox Guard nie byłem pewny tego co mnie czeka.

Star Fox Guard to taki wariant gry typu Tower Defense z odrobiną gameplayu inspirowaną Five Nights at Freddy's i Night Trap. Od strony fabularnej mamy pozycję powiązana ze Star Fox Zero. Akcja dzieje się w trakcie inwazji szalonego Androssa. Wujek jednego z członków ekipy Foxa założył firmę górniczą, która specjalizuje się w wydobyciu surowców potrzebnych do tworzenia broni i innych pierdół niezbędnych do kontynuowania wojny.

 

Może to tylko moje zwariowane myśli ale ta odrobina fabuły Star Fox Guard od razu przywołała mi do głowy historię rodem z teorii spiskowych lub House of Cards. Ekipa Star Fox zainteresowana jest rozpętaniem konfliktu na jak największą skalę tak aby ich firma mogła zarabiać jak największe pieniądze na kontraktach wojskowych. Tytuł ten pozwolił mi na poznanie drugiego oblicza naszych „bohaterów”. Nie wiem czy takie były zamiary ludzi z Nintendo ale początek gry po prostu wygląda jak jakieś nawiązanie do wojny w Iraku.

 

Rozgrywka tej produkcji oparta jest na prostym pomyśle. Naszym zadaniem jest obrona maszyny wydobywającej cenne minerały przed atakami robotów. Służy nam do tego zestaw 12 kamer wyposażonych w działka zdolne niszczyć naszych przeciwników. Musimy za wszelką cenę nie dopuścić do tego by wróg dotarł do urządzenia znajdującego się w centrum mini labiryntu. Misję wygrywamy po zniszczeniu wszystkich robotów zagrażających naszemu sprzętowi. Gameplay sprowadza się do oglądania na telewizorze 13 okienek (12 reprezentujących kamery i jednym pośrodku odpowiadającym za aktualnie sterowaną przez nas kamerą). Możemy „rozglądać” się wybraną kamerą i strzelać do wrogów. Padlet gdzie mamy widok z góry prezentujący nam umiejscowienie kamer służy do zarządzania nim. Korzystając z ekranu dotykowego przełączamy się pomiędzy kolejnymi kamerami.

 

Zabawa sprowadza się więc do oglądania na telewizorze widoku z 12 kamer i wybierania odpowiedniej z nich na padlecie po to by zniszczyć wrogie roboty w naszym zasięgu. Z początku wszystko to może się wydawać trochę dziwne bo nasz wzrok skacze pomiędzy dwoma ekranami i dodatkowo musimy jeszcze dzielić naszą uwagę pomiędzy 12 sektorami wyświetlanymi na telewizorze. Po chwili wszystko staje się jednak bardzo łatwe w obsłudze i intuicyjnie przeskakujemy pomiędzy kolejnymi działkami. Kontroler służy nam także do przestawiania kamer według naszego uznania. Możemy bowiem sami decydować o tym, gdzie staną nasze mechanizmy obronne. Dzięki temu Star Fox Guard przypomina gry typu Tower Defense. Jedyną różnica jest tutaj to, że później sami musimy sterować naszym działkiem.

 

Atakują nas dwa typy robotów. Pierwszy to te pędzące do naszej maszyny wydobywczej. To od nich zniszczenia zależy to czy ukończymy dany poziom. Drugi typ przeciwników to roboty siejące chaos. Nie niszczą one chronionego przez nas obiektu ale są w stanie rozwalać i zakłócać kamery. Ich rolą jest utrudnianie nam wyszukiwania robotów stanowiących prawdziwe zagrożenie dla powodzenia naszej misji. W raz z postępami w grze pojawiają się kolejne wersje robotów przynależące do danego typu. Pokonywanie ich wymaga obmyślania coraz to nowych strategii. Będziemy walczyli z robotami robiącymi zasłony dymne dla swoich towarzyszy albo takimi, które są opancerzone z przodu i wykończyć można je jedynie strzałami w plecy. Aby wyrównać nasze szanse w trakcie gry odblokowujemy coraz to mocniejsze wersje działek dołączonych do naszych kamer. Będziemy mieli dostęp do arsenału strzelającego naraz do kilku wrogów czy pocisków przelatujących przez przeszkody w terenie. Schemat zabawy pozostaje jednak cały czas dokładnie taki sam.

 

Zabawa rozłożona została na około 100 poziomów, w tym starcia z potężnymi bossami. Mamy także bonusowe misje, gdzie gameplay zostaje lekko zmieniony. Jedna z nich polega na przykład na zestrzeliwaniu robotów zlatujących z powietrza na spadochronach. Bonusowe misje podobnie jak ulepszenia naszych kamer odblokowujemy wraz z postępami w grze. Odpowiada za to pasek „doświadczenia” napełniający się wraz z pokonywaniem kolejnych misji, bezbłędnym zaliczaniu wyzwań albo wykonywaniu akcji w stylu zestrzelenia robota z dużej odległości.

 

Poza kampanią dość szybko odblokowujemy także możliwość gry online. Sprowadza się ona do pokonywania map innych graczy. Do gry dołączono prosty edytor pozwalający nam na decydowanie o tym jak będzie wyglądała ofensywa robotów. Po uploadzie naszego wzoru możemy wrzucić go jako wyzwanie dla innych graczy. Z tym typem zabawy powiązano tryb rankingowy, gdzie w zależności od sukcesów i porażek zdobywamy lub tracimy punkty reputacji. Jest to całkiem miły dodatek pokazujący, że Nintendo zaczyna rozumieć to na czym polega internet i jak można wykorzystać sieć do wzbogacania gier.

Oprawa graficzna tego tytułu jest dość prosta i minimalistyczna. Sprawdza się to jednak bardzo dobrze i nic nie odciąga nas od wyszukiwaniem wzrokiem robotów. Design przeciwników został tak dopracowany, że brze problemu rozróżniamy kto nas atakuje. Oprawa dźwiękowa spełnia swoje zadanie i podobnie jak kwestie graficzne nie jesteśmy dekoncentrowani i nic poza celem naszej misji nie zaprząta nam głowy. W praniu to wszystko sprawdza się całkiem dobrze. Jednocześnie jednak przyczynia się do budowy uczucia monotonii i powtarzania w nieskończoność tych samych czynności.

 

Spin-off przygód Foxa McClouda koncentruje się na jednej rzeczy. Robi ją dobrze i trzeba za to pochwalić Guard. Niestety 100 misji robienia praktycznie tego samego może okazać się czymś męczącym. Niby mamy wszystkie bonusy i granie w mapy „stworzone” przez innych graczy. Rozgrywka jednak sprowadza się zawsze do dokładnie tego samego. Oznacza to, że wiele osób nie dotrwa do końca i szybko się wynudzi. Dlatego też przed zakupem tej produkcji należy brać pod uwagę naszą tolerancję dla tego typu gameplayu.

 

Star Fox Guard wydane zostało jako dodatek, pewnego rodzaju materiał promocyjny zachęcający do zakupu Star Fox Zero. Dlatego też zaskakującym okazuje się, że bonusowy bajer wyceniony na ułamek ceny „dużej” gry jest od niej zdecydowanie lepszy. Nie jest to co prawda produkt dla każdego i część osób może się przy nim dość szybko znudzić. Guard to jednak coś do czego z chęcią powrócę . Tego samego nie mogę powiedzieć o Star Fox Zero.

Danteveli
29 kwietnia 2016 - 12:58