Wesołe Miasteczka mają to do siebie, że z miejsca przynoszącego radość bardzo łatwo mogą się przeobrazić w coś z naszych najmroczniejszych koszmarów. Potwierdzi to chyba każdy kto wybrał się kiedyś na teren opuszczonego parku rozrywki. Motyw ten pojawiał się już kiedyś w grach ale teraz dostajemy pozycje skoncentrowaną właśnie na wesołym miasteczku. Tylko czy The Park nie jest przez przypadek jednym z tych tandetnych lunaparków, gdzie największą atrakcją jest karuzela i barak ze starymi grami arcade?
W grze wcielamy się w Lorraine – matkę samotnie wychowującą swojego młodego syna. Bohaterka wraz z dzieciakiem postanawia spędzić dzień w wesołym miasteczku. Pod koniec wizyty w lunaparku okazuje się, że dzieciak zgubił swojego ukochanego misia. Chwilę później syn wyrusza na poszukiwanie swojej zabawki. My musimy odwiedzić park po zamknięciu po to by odnaleźć dziecko. Mamy więc do czynienia z motywem poszukiwania potomstwa znanym już z Silent Hill. Podobnie jak w tamtej grze, sylwetka naszego dziecka prowadzi nas do poznania wielkiej tajemnicy. Produkcja uderza w nuty horroru psychologicznego i przemierzamy koszmarną wersję parku rozrywki po to by odnaleźć dziecko. Jak przystało na produkcje tego typu zakończenie jest przewidywalne praktycznie od razu. Jednak finał nie jest tutaj najważniejszy. Najbardziej interesujące zdaje się być obserwowanie stanu psychicznego matki, która nie wie co się dzieje z jej dzieckiem. Cała nasza wyprawa służy tak naprawdę temu by poznać lepiej Lorraine. Daje to dość interesujący efekt końcowy, który pozwala zastanawiać się nad znaczeniem rzeczy jakie zobaczymy w parku.
W przypadku The Park interesującym jest to, że fabuła gry ma jakby dwie warstwy. Wynika to z tego, że produkcja ta jest spin-offem MMO The Secret World. Znajomość tamtej produkcji nadaje kontekstu wydarzeniom z tej gry Funcom. Dzięki temu mamy dostęp do trochę innej interpretacji tego co dzieje się na ekranie. Nie jest jednak tak, że znajomość MMO jest niezbędna do tego by The Park miało sens. Podobnie jak nawiązania do literatury grozy jest to taki dodatkowy smaczek dla konkretnej grupy odbiorców.
Jeśli „chodzi” o rozgrywkę to produkcja Funcom jest kolejnym „symulatorem chodzenia”. Nasza postać porusza się po parku. Mamy jeden przycisk służący do interakcji z kilkoma obiektami z naszego toczenia a także przycisk odpowiedzialny za wołanie naszego syna. Nic więcej nie uświadczymy. Nie ma nawet co liczyć na jakieś proste zagadki albo zabawę w szukanie jakichś kluczy czy innych bajerów niezbędnych do popchnięcia gry do przodu. Moje doświadczenie z The Park oparło się na chodzeniu z jednej atrakcji do drugiej. Całość opiera się na narracji głównej bohaterki, która prowadzi nas przez swoją przygodę.
Całość The Park sprowadza się tak naprawdę do atmosfery. Trudno oceniać to jak bardzo straszna jest dana gra bo każdy ma swoje kryteria do oceniania czynnika robienia w gacie. W przypadku tej produkcji skupiamy się jednak bardziej na klimacie i tym co przeżywa główna bohaterka. Nic co wydarzyło się na ekranie telewizora nie przestraszyło mnie bardziej od słów jakie usłyszałem. Jest to na pewno jakiś sukces gry ale trzeba przyznać, że The Par stara się nas wystraszyć jedynie w kilku miejscach. Na dokładkę nie jest robione w żaden odkrywczy sposób i człowiek tylko czeka na to kiedy coś przed nim wyskoczy. Muszę pochwalić sekwencję gry na kolejce górskiej. Mamy tam bardzo prosty zabieg, który nie jest specjalnie straszny. Udowadnia on jednak że kluczem do dobrego horroru jest umiejętność powstrzymania się zamiast serwowania nam potworów wyskakujących z każdej napotkanej szafy. Ogólnie jest tak że osoby o słabszych nerwach mogą się w kilku miejscach przestraszyć. Wyjadacze gierek grozy nie mogą liczyć na zbyt dużo emocjonujących wrażeń.
Z tym wszystkim wiąże się jeszcze kwestia długości gry. W moim wypadku The Park starczyło jedynie na około 90 minut. Czas ten można by było rozciągnąć do 2 godzin jeśli ktoś nie zauważy, ze w grze da się poruszać trochę szybciej. Nie wygląda to zbyt dobrze nawet na tle innych gier tego typu. Wynika to z tego, że produkcja Funcom jest trochę zbyt skondensowana. Miałem uczucie że wszystkie ważne dla historii momenty pojawiają się zbyt szybko. Z drugiej strony nie miałem wrażenia, że gra została napompowana masą zbędnego łażenia, które ani nie jest interesujące ani nie wnosi nic do fabuły. Dlatego też jestem w stanie zrozumieć taką e nie inną długość The Park.
Całość gry mogłaby się trochę wydłużyć ze względu na ilość rozsianych po parku notatek opisujących historię tego miejsca. Niestety tak nie jest. Wszystkie materiały tego typu są kompletnie nieczytelne jeżeli siedzimy od telewizora dalej niż 30 centymetrów. Niestety stylizowanie notatek na ręczne zapiski nie było najlepszym pomysłem w sytuacji gdy, gracz nie siedzi na wprost komputerowego monitora lecz kilka metrów od swojego telewizora. W pewnym momencie zrezygnowałem z czytania tych materiałów bo było to zbyt męczące dla oczu. Alternatywą byłoby wstawanie co kilka minut i podchodzenie do tv tylko po to by przeczytać kilka zdań o tym kto i z jakich powodów zginął w parku. Ja jednak jestem zbyt leniwy na tego typu rozwiązania.
Gra stoi na Unreal Enigine 4 i wygląda całkiem dobrze. Lokacje są w miarę przekonywujące i design tytułowego parku wypada solidnie. Niestety gorzej jest w wypadku modeli postaci. Wyglądają one nieziemsko sztucznie. Na szczęście lidzkie facjaty musimy oglądać tylko przez jakieś 2 minuty. Opawa dźwiękowa produkcji skupia się głównie na głosie bohaterki szukającej swojego syna. Praktycznie cały czas słyszymy monologi kobiety. Wypadają one dobrze i postać matki poszukującej syna jest przekonywująca. Dźwięki dochodzące z otoczenia wypadają zadowalająco i budują w graczu uczucie, że wokół naszej postaci dzieje się coś czego nie możemy dostrzec.
The Park zdaje się być idealnym tytułem do tego by pojawić się na PlayStation VR. Pierwszoosobowy straszak skupiający się na eksplorowaniu opuszczonego parku rozrywki pasuje do zabawy z wirtualną rzeczywistością. Przynajmniej takie myśli nachodziły mnie podczas grania w ten tytuł. Zwłaszcza w przypadku sekwencji kiedy jedziemy kolejką górską. W głowie siedziała mi myśl jak straszny byłby ten tytuł gdyby tylko wzmocnić uczucie immersji poprzez VR. Mam nadzieję, że na którejś z platform pojawi się taka opcja. Wtedy The Park powinno znaleźć się na liście każdego fana grozy zainteresowanego hełmami rzeczywistości wirtualnej.
The Park to interesujący produkt. Temu co otrzymujemy od speców z Funcom trudno jest zarzucić zbyt wiele. Niestety serwują oni nam zdecydowanie za mało by odejść od tej gry w pełni usatysfakcjonowanym. Dochodzi do tego jeszcze kwestia ceny. 50 złotych za 90 minut może być trochę trudne do przełknięcia. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z produktem „ na jeden raz”. Niemniej fani „symulatorów chodzenia” powinni rzucić okiem na ten tytuł.