Recenzja gry Shadwen - Danteveli - 18 maja 2016

Recenzja gry Shadwen

Danteveli ocenia: Shadwen
45

Któregoś dnia uświadomiłem sobie, że nie nadaję się do roli skrytego zabójcy. Jestem zbyt niecierpliwy i nie wyobrażam sobie wyczekiwania na swój cel. Nie przeszkadza mi to jednak w graniu we wszystkie skradanki. Wynika to z faktu, że inteligencja wrogów w grach tego typu jest zazwyczaj na poziomie małego dziecka. Nawet jak coś zobaczą to po kilku chwilach o tym zapomną i nie chce im się dokładnie wszystkiego sprawdzić. Któregoś dnia jednak pojawi się gra, gdzie wszystkie stosowanie przeze mnie sztuczki okażą się bezużyteczne. Nie jest to jednak dzisiaj. Miałem okazję pograć w Shadwen i dawno już nie miałem tak mieszanych odczuć w stosunku do jakiejś produkcji. To chyba nie wróży temu tytułowi zbyt dobrze.

Shadwen to imię tytułowej bohaterki, która jest zabójcą polującym na pewnego króla. My poznajemy ją w momencie jak dopada okrutnego władcę. Wraz z nią na miejscu jest dziewczynka o imieniu Lily. Nie wiemy czy kobieta wykonała swoje zadanie czy też zrezygnowała z morderstwa ze względu na dziecko. W chwili po tej scence zostajemy przeniesieni kilka godzin wcześniej kiedy Shadwen poznaje Lily. Wyruszamy z nimi na przygodę, której finał zależy tylko od naszych poczynań.

 

Elementem mającym wyróżniać tą produkcję z tłumów innych tytułów jest właśnie to, że włóczy się z nami małe dziecko. Musimy więc podjąć czy będziemy na jej oczach mordować z zimną krwią czy też powstrzymamy swoje zapędy. Rozwiązanie tego typu wydaje się być czymś trochę ciekawszym od punktów karmy czy też innych pierdół stosowanych w grach. Jest to pierwszy z kilku ciekawych pomysłów, które sprawiły że wytrwałem przy tej produkcji około 6 godzin. W teorii grę powinniśmy ukończyć przynajmniej dwa razy ale do tego nikt nie jest w stanie mnie zmusić.

 

Recenzowany tytuł należy do gatunku rozsławionego przez produkcje takie jak Tenchu czy Thief. Nie ma jednak z nimi byt wiele wspólnego. Jasne naszym celem jest wyminięcie przeciwników lub wyeliminowanie ich po kryjomu. Robimy to jednak w trochę inny sposób niż w większości gier, gdzie skrywanie się w cieniu jest motywem przewodnim. Shadwen wywraca na głowę wszystkie elementy, które charakteryzują skradanki. Powolna i metodyczna gra nie ma tutaj sensu. Wynika to z faktu, że pod przyciskiem mamy funkcje cofania czasu. Sprawia to, że możemy eksperymentować z różnymi zagrywkami bez obawy o to, że niepowodzenie równać się będzie powtarzaniu całego poziomu albo sekcji gry. W Shadwen możemy cofnąć się o kilka sekund i za drugim razem wykonać poprawnie planowany manewr. Równie dobrze możemy cofnąć się w czasie o dobrą minutę i kompletnie zmienić naszą taktykę. Rozwiązanie tego typu jest czymś co kompletnie zmieniło moje podejście do gry. Brak penalizacji za popełnianie błędów sprawił, że mogłem sobie pozwolić na większą brawurę. Oczywiście wpływa to negatywnie na poziom trudności gry. Już samo dodanie bajeru tego typu sprawiłoby, że mielibyśmy nietypową skradankę. Cofanie czasu niczym w przygodach księcia z Persji jest jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Co powiecie na to, że czas w świecie gry upływa tylko wtedy kiedy się poruszamy. Rozwiązanie to działa na zasadzie podobnej do Superhot. Pozwala to na spokojniejszą grę i wykonywanie zaplanowanych akcji. Mamy czas by się rozejrzeć i przemyśleć kolejne ruchy. Dodatkowo dodano przycisk służący do aktywowania upływu czasu. Dzięki temu nie musimy kręcić się w kółko w oczekiwaniu aż jakiś przeciwnik zejdzie nam z oczu. Jest to logiczne rozwiązanie dla gry, gdzie część czasu będziemy spędzać w krzakach czekając aż przejdzie obok nas wartownik. Trzecim elementem stanowiącym o wyjątkowości tej produkcji jest hookshot w stylu tego z Tenchu czy Legend of Zelda. Linka pozwala nam na szybkie przemieszczanie się i zaczepianie o sufit. Możemy za jej pomocą przeciągać różne drewniane przedmioty. Doadtkowo jesteśmy w stanie poruszać się w podobny sposób jak bohater Bionic Commando czy inny Spider-Man. Możemy bujać się i chwytać kolejnych rzeczy w locie by szybko przemierzać większe odległości.

 

 

Najdziwniejsze jest to, że zlepek pomysłów na jakich zbudowano grę działa naprawdę dobrze. Upływ czasu kiedy się poruszamy, korzystanie z linki do szybkiego przemieszczania się i wabienia wrogów a nawet cofanie czasu tworzą interesujący gameplay. Wtedy kiedy wszystko działało tak jak powinno bawiłem się przy Shadwen naprawdę dobrze. Niestety całość leży i kwiczy z dwóch prostych względów. Po pierwsze zawalono wykonanie inie dopracowano zaimplementowanych mechanik rozgrywki. Po drugie wszystkie fajne pomysły służą temu by grać w nieustanne eskortowanie tragicznego AI. Co z tego, że możemy w szybki sposób przemieszczać się po dachach jeśli co chwilę musimy się zatrzymać by sprawdzić, czy skrypt Lily nie nawalił i nie cofnęła się ona na początek poziomu. Pomijam już to, że dziewczyna teoretycznie ma chować się przed żołnierzami wartującymi różne części zwiedzanego przez nas miasta. Jednak w grze jest coś skopane i często będzie tak, że dziewczynka stanie na wprost i wbiegnie w jakiegoś wroga. Na szczęście nie oznacza to końca misji. Zastanawia mnie jednak jaki sens ma moje odwracanie uwagi wrogów jeśli Lily jest dla nich niewidzialna. To skutecznie zapobiega wczuwaniu się w tą produkcję i po raz kolejny udowadnia, że eskortowanie kogoś jest najgorszym elementem gier wideo. Tutaj mamy jednak całą grę opartą o tą mechanikę. Dlatego też dziwne jest, że zawalono nawet tą część produkcji. Nie chce mi się nawet wspominać o tym jak straszna jest sztuczna inteligencja strażników z którymi przyjdzie nam walczyć w Shadwen. Jeśli typowa skradanka stawia nam za wrogów dzieciaki to tutaj mierzymy się z bobasami. Dawno nie widziałem tak nieskutecznych przeciwników. Aby pokonać jakiegokolwiek z naszych wrogów wystarczy przeciągnąć na jego trasę marszu jakąś skrzynkę. Strażnik będzie nieskutecznie próbować ją sforsować.

 

Niewytłumaczalnym jest to, że Frozenbyte – studio które niecały rok temu dostarczyło nam przepiękne Trine 3 jest w stanie stworzyć coś tak szkaradnego jak Shadwen. Bez wątpienia jest to jedna z najgorzej wyglądających gier w jakie miałem okazję zagrać w ostatnich 5 latach. Nie chodzi tu nawet o brunatny świat bez jakiegokolwiek polotu czy z trzy elementy otoczenia powielone milion razy. Takie rzeczy jestem w stanie przeżyć. Nawet nagminne problemy z przenikaniem się przedmiotów i inne dziwaczne bugi byłbym w stanie przeżyć. Niestety praca kamery gorsza niż w pierwszych tytułach wydanych na PlayStation 2 jest po prostu niedopuszczalna. Kamera nieustannie wariuje i zamiast śledzić naszą bohaterkę blokuje się na różnych przedmiotach. To sprawiło, że zaczęłam się zastanowić nad tym czy przewijanie czasu nie było przez przypadkiem rozwiązaniem ostatniej szansy. Bez niego Shadwen byłoby po prostu niegrywalne. Mniej więcej co 2 minuty kamera przestaje działać poprawnie i albo giniemy albo zostajemy zauważeni przez wroga . Wtedy cofamy czas i powtarzamy akcje aż do skutku kiedy kamera zechce zadziałać poprawnie.

 

Przypadek Shadwen to smutna historia. Wątpię żeby ta gra zebrała wysokie noty. Mamy produkcję gdzie skopano wykonanie prawie każdego elementu. Jednak podstawowe pomysły tytułu są na tyle silne, że człowiek jest wstanie przyjemnie spędzić kilka chwil z grą od studia Frozenbyte. Niestety każda chwila radości okupowana przez masę lipnych i denerwujących rzeczy. Działa to raczej zniechęcająco i sprawia, że odchodzimy od Shadwen z niesmakiem

 

Jest na pewno grupa graczy którym Shadwen przypadnie do gustu. Ja do nich nie należę i trudno znaleźć mi w tym tytule wiele pozytywów. Mamy raczej przykład kolejnej gry ze zmarnowanym potencjałem. W tym wypadku wydaje się, że ktoś zdecydować się wyrzucić na rynek produkcję w stadium beta. Gdyby dopracowano pewne elementy to mielibyśmy całkiem fajny tytuł. W obecnym stanie Shadwen jest raczej smutnym przypomnieniem o tym, że robienie gier nie jest łatwe i czasami nawet mimo najlepszych chęci nasza praca kończy się niepowodzeniem.

Danteveli
18 maja 2016 - 22:50