Recenzja Zero Escape: Zero Time Dilemma na PC - Danteveli - 26 czerwca 2016

Recenzja Zero Escape: Zero Time Dilemma na PC

Danteveli ocenia: Zero Escape: Zero Time Dilemma
90

Lubię horrory i thrillery, gdzie grupa bohaterów z jakiegoś powodu zostaje zamknięta razem w pomieszczeniu i muszą rozpocząć okrutną grę by znaleźć wolność. Filmy takie jak Red Room, Saw czy nawet Battle Royale świetnie pokazują czego jest w stanie dopuścić się człowiek by przeżyć. Podobnych emocji trudno szukać w wielu grach bo trudno je połączyć z jasnym podziałem na to kto jest dobry a kto zły. Na szczęście istnieje kilka wyjątków, które udowadniają że da się zrobić świetne gry o byciu uwięzionym w pułapce. Bez wątpienia należy do nich cykl Zero Escape. Tylko czy najnowsza część serii o tytule Zero Time Dilemma stoi na tak samo wysokim poziomie jak jej poprzedniczki?

Zero Time Dilemma to trzecia część cyklu Zero Escape. Seria zapoczątkowała została przez kultowe 999 wydane na Nintendo DS. Trzecia odsłona to pierwsze pojawienie się tych gier na komputerach osobistych. Dlatego też na potrzeby recenzji będę udawał, że nie miałem kontaktu z poprzednimi grami z tego cyklu i postaram się napisać ten tekst z perspektywy osoby, która pierwszy raz ma kontakt z machinacjami Zero. Uważam to za sprawiedliwe działanie ale jednocześnie dodam, że gra zyskuje sporo jeśli znamy fabułę poprzednich odsłon serii.

 

Akcja gry rozpoczyna się w Sylwestra 2028 roku. Grupa 9 osób budzi się w celi. Staje przed nimi postać ubrana niczym doktor zarazy. Zostajemy podzieleni na 3 grupy po trzy osoby i zamknięci w podziemnym kompleksie służącym do przygotowań przed wyprawą na Marsa. Zero rozpoczyna z nami śmiertelną grę, gdzie śmierć minimum 6 osób pozwala reszcie na opuszczenie prowizorycznego więzienia. Wraz z postępami w grze dowiadujemy się więcej na temat motywacji Zero a także poznajemy lepiej bohaterów tej przygody. Całość działa dość znośne jako samodzielna przygoda ale cały czas wisi nad nami widmo poprzednich dwóch odsłon. Wynika to z tego, że cześć bohaterów pochodzi z tamtych gier i fabuła w tym bardziej globalnym wymiarze jest ściśle powiązana z 999 i Virtue's Last Reward. Nie chcę na ten temat pisać ani słowa więcej by nie popsuć nikomu zabawy. Ograniczę się tylko do poinformowania, że możemy liczyć na masę zwrotów akcji i mindfucków. Wszystko to dzięki możliwości poprowadzenia historii na kilka sposobów prowadzących do różnych zakończeń. Wynika to z podziału całości na cykl odblokowywanych wraz z postępami w grze odosobnionych segmentów. Przedstawiają one nam różne niechronologiczne wydarzenia rozsiane pomiędzy kilkoma wariantami scenariusza uwięzienia 9 bohaterów. Brzmi to dziwacznie ale raz rozegramy sekcje toczącą się w „uniwersum”, gdzie bohaterowie podjęli jakąś decyzję by chwilę później trafić na moment zaraz przez podjęciem tej decyzji. W efekcie tego ciągle natrafiamy na rozwidlenia w historii tworzące kilka alternatywnych wersji wszystkich zdarzeń.

 

Wspomnę jeszcze o bohaterach. Spośród 9 postaci mniej więcej połowa powraca z poprzednich gier podczas gdy połowa to nowe twarze. Wszyscy skrywają jakieś tajemnice i w trakcie rozgrywki dowiadujemy się o nich więcej i poznajemy przyczyny ich przyczyny znalezienia się w ośrodku badawczym. Ten element może być najtrudniejszy do rozgryzienia dla nowych graczy. Usłyszą oni masę dziwacznej terminologii i paplaniny rodem z opowiadań SF. Kwestia ta może być sporym problemem jeśli komuś zależy na poznaniu całej historii gier z cyklu. Pojawiające się po raz kolejny postacie bezpośrednio nawiązują do zdarzeń z wcześniejszych gier i wskazują nam gdzie w chronologia całości znajduje się Zero Time Dilemma. Wydaje mi się jednak, że nawet bez tej wiedzy można z przyjemnością ograć ten tytuł. Będziemy wtedy po prostu bardziej skoncentrowani na nowych postaciach i tej części fabuły odnoszącej się do tego wariantu Zero i jego misji a także kwestii tego jak „ jeden ślimak może spowodować śmierć 6 miliardów ludzi”.

 

Struktura całości podzielona jest na dwie części różniące się gameplayowo. Mamy scenki które zastępują element Visual Novel. Zamiast czytania oglądamy to co dzieje się na ekranie. Od czasu do czasu możemy wybrać jakąś opcję dialogową lub podjąć decyzję w jakiejś ważnej sprawie. Ten element przypomina najnowsze gry od TellTale. Obok tego mamy jeszcze escape roomy. Zostajemy zamknięci w kolejnych pomieszczeniach i musimy szukać z nich wyjścia Ten element przypomina trochę pierwszoosobową grę point and click albo wszelkiej maści gry z poukrywanymi gdzieś przedmiotami. Obserwujemy pomieszczenie niczym obrazki pomiędzy którymi możemy przeskakiwać. Niektóre obiekty możemy obejrzeć z bliska. Początek eksploracji zazwyczaj wiąże się z odnalezieniem rzeczy które możemy podnieść a także przedmiotami pozwalającymi na interakcję. Później mamy zagadki wiążące się z połączeniem ze sobą odpowiednich przedmiotów, odgadnięciem kodu, rozwiązaniem zadania matematycznego albo ułożeniem jakiejś „układanki”. W otoczeniu możemy zazwyczaj znaleźć kody pozwalające na odszyfrowanie zagadek. Należy jednak mieć pod ręką papier i ołówek, żeby niektóre z tych rzeczy sobie rozpisać. Gra co prawda oferuje taki pseudo notatnik, po którym możemy pisać myszką/gałką pada ale w wersji PC takie rozwiązanie nie sprawdza się idealnie bo wiąże się ono z przełączaniem ekranów i podobnymi pierdołami. Puzzle na jakie natrafimy wymagają dużo koncentracji i uwagi. Bardzo często możemy przegapić jakiś drobny element z naszego otoczenia i utkniemy na stosunkowo prostej zagadce. Osobiście zdarzyło mi się zatrzymać się na kilku zadaniach na chwilę dłużej ale przy odrobinie główkowania da się wszystko rozwiązać. Z tego też powodu trochę trudno mi powiedzieć ile czasu może nam zająć przejście tego tytułu. Osobiście obstawiłbym jakieś 20 godzin w wariancie minimum ale nawet wtedy nie dotrzemy do każdego wariantu zakończenia produkcji.

 

Pomysł z historią rozwaloną na segmenty, których kolejność nie jest nam z początku znana jest całkiem ciekawym rozwiązaniem. Niestety w moim wypadku miałem trochę pecha i często trafiałem na elementy układanki nie pasujące do reszty. Na przykład jako jedno z pierwszych pomieszczeń do których trafiłem było to z końcówki złego zakończenia gry. Przez kawałek czasu męczyłem się z cyklem zagadek by zostać postawionym przed jednym z matematycznych paradoksów. Przebrnąłem przez to zadanie by zobaczyć jak moi bohaterowie giną mimo że zrobiłem wszystko tak jak trzeba było to zrobić. Dlatego też ten chaos w sposobie przedstawienia fabuły staje się mieczem obosiecznym. Jako koncepcja podoba mi się to bardzo ale jednak w rezultacie czasem dostajemy coś w stylu wyborów z Walking Dead. Każdy z fragmentów stanowi pewnego rodzaju zamkniętą całość i w rezultacie tego postacie nie odnoszą się bezpośrednio do decyzji przez nas podjętych na innym etapie. Jest to wytłumaczone w fabule przez patent, z tym że co 90 minut naszym bohaterom wstrzykiwana jest substancja wymazująca ich pamięć. Stanowi to jednak taką sobie wymówkę kiedy zapominane są tylko niektóre elementy a inne jakoś są w stanie wytrwać w głowach bohaterów mimo chemikaliów. Są to raczej drobnostki ale ze względu na to jak dobra jest reszta takie pierdoły po prostu rzucają się bardziej w oczy. Dopiero w momencie zaliczenia wszystkiego i zbudowania odpowiedniej kolejności narracji chaotyczne elementy budują sensowniejszą całość i otrzymujemy odpowiedź na kilka z problemów jakie pojawiają się w pierwszych momentach rozgrywki.

 

Struktura najnowszej części Zero Escape sprawia, że grze jest jeszcze bliżej do wspomnianych filmów i tytułów takich jak The Walking Dead. Zero time Dilemma to mocny thriller z dużą ilością krwi i sekwencjami gdzie postacie zaczynają zachowywać się w dziwny sposób. Czasem ktoś jest zbyt racjonalny lub kto inny popada w przesadną histerię. Podczas obserwacji tych wszystkich przytrafiających się bohaterom zdarzeń miałem wrażenie że zaczynają oni wariować. Ma to sens w sytuacji zaszczucia i próby przeciwstawienia sobie ludzi przez podział ich na rywalizujące ze sobą drużyny. Trudno opisywać cokolwiek bez spoilowania ale mamy naprawdę mocne sceny, gdzie postacie będą wbijały sobie noże w plecy, rozcinały się piłami spalinowymi i rąbały siekierami. Do tego sporo emocjonalnych momentów i trudnych wyborów. Wszystko powinno zapaść nam w pamięć na dłużej bo mocnych scen w tej produkcji jest co niemiara.

 

Zero Time Dilemma to gra która podobnie jak poprzednie części cyklu powstała z myślą o konsolach przenośnych. Da się to zauważyć już po chwili od odpalenia tego tytułu. Część tekstur wygląda po prostu jak rozmyte zlepki pikseli. Loga na koszulkach bohaterów i inne mniejsze bajery są ohydne i przypominają mi czasy pierwszego PlayStation. Zostaje to po części zrównoważone przez design postaci, które wyglądają fajne. Mamy coś co określiłbym trójwymiarowymi rysunkami. Wynik zastosowanego cellshading sprawia takie całkiem przyjemne dla oka wrażenie. Wspomnieć trzeba też o solidnym voice acting i naprawdę fajnej ścieżce dźwiękowej. Mamy możliwość wyboru japońskiej lub angielskiej wersji dialogów i obie sprawdzają się naprawdę dobrze. Muzyka jest naprawdę fajna i dlatego cieszę się, że do gry dołączono mini soundtrack.

 

Wydaje mi się że prezentacja jest mocnym atutem przemawiającym za Zero time Dilemma. Produkcja z rodowodem w gatunku Visual Novel wyrywa się z jego szponów i oferuje nam coś przystępniejszego dla większej grupy graczy. Może to tylko moje wrażenie ale animowane scenki z ruszającymi się modelami postaci prędzej przypadną ludziom do gustu od ścian testu z przepięknymi rysunkami. Trudno mi powiedzieć jaki stosunek do tego będą mieli fani VN ale wydaje mi się, że to posuniecie może zapewnić gatunkowi nową grupę zwolenników. Zero Escape 3 jest świetnym miejscem by spróbować typu gier, które przez wielu były dotąd olewane. Jednoczenie nie jestem przekonany, że tytuł ten jest najlepszą odsłoną serii. Jednak poprzedniczki przynajmniej jak na razie nie pojawiły się na piecu

 

Zero Time Dilemma to bez wątpienia jedna z najlepszych gier w jakie ostatnio grałem. Brzmi to trochę dziwnie bo to kolejna japońska gra wydana w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy, która wgniata mnie w ziemię. Fani cyklu na 100% sięgną po ten tytuł i się nie zawiodą. Inni też powinni zaopatrzyć się w najnowsze dzieło od Spike Chunsoft. Jeśli ktoś ma możliwość to najlepiej zagrać najpierw w poprzednie dwie części cyklu. Da się bez tego obejść ale stracimy całkiem sporo na kwestiach fabularnych. Mam nadzieję, że Zero Time Dilemma odniesie olbrzymi sukces i doczekamy się kolejnych równie dobrych pozycji od Chunsoft.

Danteveli
26 czerwca 2016 - 17:17