Recenzja gry Ronin - Danteveli - 13 lipca 2016

Recenzja gry Ronin

Danteveli ocenia: Ronin
70

Ronin to fascynujące pojęcie, które określa bardzo interesujące zjawisko w Azji. Słowo, to wywodzi się z języka chińskiego, a da się je przetłumaczyć jako „włóczęga” (dosłownie – człowiek fala). My najczęściej kojarzymy Roninów z bezpańskimi samurajami, Japońskiego okresu feudalnego. Dlaczego więc polska gra, której wydarzenia rozgrywają się współcześnie, nosi taki tytuł?

Ronin opowiada o zemście tytułowej postaci na przedstawicielach pewnej korporacji. Gramy personą w motocyklowym kasku, która ma za zadanie zabić pięć osób z pewnej fotografii. Więcej na temat fabuły trudno mi opisać, bo produkcja nie specjalnie skupia się na tym elemencie. Co jakiś czas, pokazywana jest nam plansza (obrazek) mająca nas wdrożyć, nieco bardziej w historię. Nie daje to jednak zbyt wiele informacji i historia pozostaje raczej na drugim, czy tam trzecim, planie.

ronin 22

Na pierwszy rzut oka, gra wydaje się być klonem świetnie odebranego przez media growe Gunpoint. Mamy biurowce, skakanie przez szyby, tytuł zrobiony przez jednego człowieka. Na dodatek, w obu przypadkach, osoba ta ma na imię Tomek.  Pierwsze wrażenie jest jednak, w tym wypadku, błędne. Obie produkcje są do siebie jedynie powierzchownie podobne. Wynika to z dość podobnej oprawy graficznej i olbrzymiego znaczenia skakania w gameplayu. Kiedy przychodzi co do czego, to da się zauważyć, że różnic jest sporo. Ronin, to turowa grą akcji, z naciskiem na strategię, co może brzmieć trochę głupio. Do momentu napotkania przeciwników, możemy sobie swobodnie biegać po mapie i wykonywać zadania. Kiedy jednak staniemy naprzeciw naszym wrogom, gra przechodzi w tryb turowy. Wykonujemy wtedy jedną  akcję i obserwujemy reakcję naszych przeciwników. Poruszanie się naszego ronina ograniczone jest do skoków i innych akrobacji, możemy także atakować pobliskich bandziorów. Podczas trwania naszej „akcji”, możemy także zobaczyć co zrobią nasze ofiary. Strażnicy z pistoletami, raz wystrzelą, cyber-smurajowie pędzą w naszą stronę i tak dalej. Jeśli zostaniemy trafieni, to z automatu giniemy. Dlatego też, musimy unikać trajektorii wrogich pocisków oznaczonych poprzez czerwone linie. Ostatecznie wygląda to tak, jakby to co wyczyniamy normalnie, podczas misji, staje się prawdziwym baletem w zwolnionym tempie. Wykonywanie bajeranckich czynności napełnia nam pasek akcji, pozwalający na wykonanie specjalnych manewrów. Jeśli, w przeciągu kilku tur, zrobimy wymyślne combo, to zostaniemy nagrodzeni, tak zwanym Limit Break, który pozwala na wykonanie dwóch czynności pod rząd.

ronin 11

Zastosowany w grze system walki,  jest naprawdę interesujący. Sprowadza on pojedynki „katany versus karabiny”, rodem z filmów akcji, do gry logicznej. To unikatowe rozwiązanie, zmusza nas do myślenia przed wykonaniem ruchu. Jest to efekt tego, że ginie się w tej grze bardzo łatwo. Pokoje pełne wrogów stają się puzzlami, które musimy rozwiązać, co przypadło mi osobiście do gustu. Zazwyczaj rozgrywka jest trudna, bo trzeba wypracować najbardziej efektywną drogą eliminowania wrogów. Nasz miecz ma bardzo krótki zasięg, co z kolei wymusza na nas kombinowanie. jak szybko dostać się w pobliże wroga i wyeliminować go. nim strzelą do nas jego towarzysze. W moim wypadku. sprowadzało się to do zabawy w kotka i myszkę. Przewracałem ochroniarzy tak by przez chwilę wypadali z akcji. Następnie starałem się wyeliminować ich kompanów. nim wrócą do akcji. Czynność powtarzałem aż do skutku. Oczywiście im dalej w grze. tym więcej typów przeciwników i więcej kombinowania.

Ataki wrogów. można wykorzystywać przeciwko nim samym. Jako że znaczna część gry. dzieje się w wysokich biurowcach. to wypadniecie przez szybę kończy się… śmiercią. Dzięki temu można na przykład sprowokować cyber-samurajów do rozpędzenia się i wypadnięcia przez okno. Takie i inne zabiegi są bardzo efektowne, a w połączeniu z akrobatycznymi wygibasami naszej postaci, sprawiają, że mamy uczucie bycia prawdziwym shinobi.. W takich chwilach, Ronin staje się genialnym tytułem i gracz, aż chce się pochwalić znajomym, wykonaną akcją.

RONIN 2

Muszę zatrzymać się przy jednej kwestii, która uniemożliwia mi wychwalanie tej produkcji pod niebiosa. Nie jestem zwolennikiem sterowania, zaproponowanego nam w tym tytule. Wykonywanie akrobacji i unikanie pocisków, wymaga całkiem sporej precyzji. Niestety, ja podczas sterowania naszą postacią, odczuwałem pewien dyskomfort. Zarówno wariant z klawiaturą i myszka, jak i pad nie wydawały mi się dostatecznie naturalne. Brak pełnej kontroli, nad wykonywanymi manewrami, był trochę frustrujący. Z jednej strony, to całkiem dobrze. Zdaje mi się, że autor chciał uzyskać taki efekt. Z drugiej, trapiło mnie, że nie mogę, w łatwy sposób, wykonać pewnych czynności, które pozwoliłyby mi na bezproblemową eliminację wrogów. Zapewne, jest to kwestia wprawy i przy poświęceniu grze, odpowiednio więcej czasu, można poznać jej ograniczenia i nauczyć się jak najefektywniej wykorzystywać wachlarz zdolności postaci. Niestety, mi nie udało się osiągnąć satysfakcjonującego, mnie, poziomu i często kończyłem sesję kombinacją Alt + F4 z grymasem niezadowolenia.

Gra autorstwa Tomasza Wacławka, znajduje się obecnie w usłudze Early Access, platformy Steam.  Jest to dość dobre rozwiązanie, bo produkcja wymaga dopracowania w kilku kwestiach. Po pierwsze chodzi o system zdobywania skilli. Mamy całkiem spore drzewko umiejętności. Jednak by pozyskać nowe moce, musimy zaliczyć trzy wyzwania na danym poziomie. Są to zazwyczaj: nie wzbudzanie alarmów, eliminacja wszystkich wrogów i pozostawienie przy życiu cywilów. Wykonanie tych wyzwań, za jednym zamachem, często jest bardzo trudnym zadaniem. Doprowadza to do paradoksu, w którym narzędzia ułatwiające rozgrywkę, zostały ukryte za czymś co uniemożliwia skorzystanie z nich, przez osoby najbardziej tego potrzebujące. Szkoda, bo rzucanie mieczem i inne triki tego typu, sprawiają, że starcia stają się znacznie bardziej ekscytujące i widowiskowe.

RONIN 5

Sama gra nie jest zbyt łatwa i bardzo często opiera się na metodzie wielu prób, które kończą się zazwyczaj śmiercią. Należy wyuczyć się  skutecznego poruszania po danym pomieszczeniu i przygotować na określoną ilość i typy przeciwników. Nie ma na to rady, bo skradanie, nie wydaje się skuteczną techniką. Dlatego też, przydałby się trochę lepszy system checkpointów i zapisu gry. Wdrożenie bardziej przyjaznego graczowi systemu, choćby w postaci poziomu trudności „noob” – przyczyniłoby się to do mniejszej ilości włosów, wyrwanych z mojej głowy. Obecnie gra posiada wyłącznie główny tryb, ale autor zapowiedział, że pracuje nad systemem areny, gdzie walczyć będziemy z niekończącymi się falami przeciwników. Dodatki tego typu, wydają się świetnym rozwiązaniem, które wydłuży żywotność tego tytułu.

Kwestia oprawy wizualnej, została już w pewnym stopniu poruszona. Gra przypomina mi trochę Gunpoint. Niektórzy przeciwnicy, skojarzyli mi się z Mark of the Ninja. Natomiast zdjęcie, które oglądamy podczas wczytywania się gry, strasznie kojarzy mi się z komiksowym stylem graficznym, z produkcji Klei takich jak Shank, czy właśnie Mark of the Ninja.  Oprawa graficzna, daje radę, ale ciągle mam, wrażenie, że gdzieś to już wcześniej widziałem. Może jest to efekt zastosowanej kolorystyki lub świata, w którym większość elementów wydaje się być ukryta w cieniu. Daje to efekt pewnej pustki i oszczędności w prezentowaniu przestrzeni.

RONIN 4

Sfera dźwiękowa, również wydaje się dość minimalistyczna. Muszę jednak przyznać, że ścieżka dźwiękowa Ronina przypadła mi do gustu. Świetnie uzupełnia sceny akcji i pasuje do melodii, stworzonej przez deszcz w świecie gry. Z tego też powodu, muzyka skojarzyła mi się z kultowym filmem Blade Runner. Ogólnie, pod względem audiowizualnym jest w porządku, ale szkoda mi pierwotnego wyglądu gry. Wczesne demo przypominało coś inspirowanego grafiką, rodem z Atari 2600 i bardzo chętnie zagrałbym w pełną grę o takiej stylistyce.

Ronin, to naprawdę interesująca pozycja, która zawiera masę interesujących patentów. Doceniam, co zrobiono z tym tytułem. Jednocześnie, muszę zaznaczyć, że po prostu nie trafił on do mnie. Jest to jedna z tych gier, które chciałbym lubić i czerpać z nich tyle frajdy ile jest możliwe. Niestety, tak nie jest, bo kilka elementów produkcji „ze mną nie klika”. Warto jednak dać jej szansę i chociaż przetestować wersję demonstracyjną. Mam też nadzieję, że twórca będzie dalej kontynuował aktualizowanie i ulepszanie Ronina, bo gra ma potencjał by zostać naprawdę świetnym tytułem.

Danteveli
13 lipca 2016 - 12:42