Recenzja Tumblestone - Danteveli - 31 lipca 2016

Recenzja Tumblestone

Danteveli ocenia: Tumblestone
90

Kiedy byłem młodszy nie znosiłem gier logicznych i wszelkiej maści tytułów zachęcających nas do główkowania. Wydawało mi się, że po szkole należy mi się odpoczynek od myślenia. Z biegiem lat sytuacja ta uległa zmianie i wraz z kolejnymi generacjami konsol spędzam coraz to więcej czasu przy produkcjach polegających na rozwiązywaniu zagadek i wykorzystywaniu zdolności swojego mózgu. Nigdy nie trafiłem jednak na produkcję która potrafiłaby zatrzymać mnie na dłużej. Czyżby Tumblestone miało zmienić tą sytuację i zagościć na dysku mojego PC na stałe?

 

 

Tumblestone opiera się na bardzo ale to bardzo prostym pomyśle. Jest to gra logiczna typu match 3 w wariancie, gdzie zbierane przez nas klocki spadają z góry ekranu na dół. Mamy więc rozgrywkę polegającą na zebraniu trzech elementów o takim samym kolorze aby znikły one z naszej planszy. Nie mamy jednak możliwość przestawiania, czy ruszania przechwytywanych przez nas elementów. Musimy rozpracować kolejność ruchów tak by przebić się przez wszystkie warstwy i zdobyć wszystkie klocki. Oznacza to, że w przeciwieństwie do produkcji takich jak Puzzle Quest czy Pokemon Shuffle nie mamy elementu losowości. Każdy poziom to układanka mająca jedno może dwa rozwiązania a najmniejszy błąd zmusza nas do restartu.

 

Założenia te nie wydają się zbyt interesujące i nie zapowiadają rewelacyjnej gry. Dlatego też byłem w olbrzymim szoku po swojej pierwszej partycje z tym tytułem. Poziomy wydają się proste ale wymagają od nas logicznego myślenia i umiejętności przewidywania swoich przyszłych ruchów. Takie połączenie sprawia że człowiek zostaje wciągnięty w mgnieniu oka. Odpalenie gry przed snem żeby się uśpić okazało się całonocną sesją. Po części wynika to z tego, że zaliczenie levelu zajmie nam około minuty lub nawet mniej. Jednocześnie poziomy stają się coraz bardziej skomplikowane i wymagają koncentracji. Kiedy wpadniemy w odpowiedni tryb myślenia to będziemy rozwalali jedną zagadkę za drugą niczym w transie. Trudno jest się wtedy oderwać od pada/klawiatury.

 

Kiedy odpaliłem tryb kampanii to normalnie opadła mi szczęka. Wszystko to za sprawą wprowadzenia, gdzie jakaś ohydna chibi wersja Kleopatry gada o tym co chciałaby zjeść po czym zostaje zaatakowana przez wielkie kamienie z twarzami. Wszystkie przerywniki mają taki właśnie zwariowany klimat, który dla niektórych na pewno będzie zabawny. Ja byłem jednak przerażony tym co widziałem. Nie wiem do końca dlaczego ale wygląd postaci przypominał mi coś wprost z crapowatych horrorów z lat 80. Coś co kojarzyło mi się z filmami, które za dziecka wystraszyły mnie tak bardzo, że bałem się chodzić spać i wolałem w nocy czuwać. Na szczęście cut-scenek nie ma za wiele i moje nerwy były w stanie przetrwać dziwactwa odstawiane przez całą gamę postaci, które napotkamy podczas przechodzenia ponad 300 poziomów. W znacznej części jest to wprowadzenie do wszystkich reguł gry i dostępnych wariacji dla zagadek. Nie jest jednak tak, że tryb ten to po prostu tutorial, który zaliczymy z zamkniętymi oczyma. Jest to raczej proces rozgrzewania mózgu, gdzie ciągle budujemy na zdobytych umiejętnościach. W połączeniu z bardzo prostym sterowaniem tworzy to produkcję która świetnie nadaje się dla każdego typu gracza. Nie ozancza to jednak, że Tumblestone jest grą trywialną. Wręcz przeciwnie! Plansze nie są łatwe ale ich rozwiązywanie daje olbrzymią dawkę satysfakcji. Po zaliczeni trudniejszych leveli miałem ochotę krzyczeć na głos ze szczęścia. Z pomocą przy najtrudniejszych zagadkach przychodzi nam specjalna znajdżka pozwalająca na pominiecie „niewykonalnych puzzli”. Jest to jednak bardzo rzadki przedmiot i szkoda go marnować

 

Recenzowana gierka oddaje w nasze ręce całkiem sporo trybów rozgrywki. Poza trochę dziwaczną kampanią mamy także dostęp do wersji Arcade z trzema wariantami rozgrywki. Marathon, Heartbeat i nieskończone puzzle. Założeniem tego pierwszego jest to by rozwalać wszystkie klocki w jednej linii a nie pobierać tych wyżej, gdyż wtedy obniża się cała konstrukcja. Heartbeat to taki odpowiednik trybu survival i time trial z bijatyk. Musimy zbierać klocki zwracając przy tym uwagę na nieustannie obniżającą się z góry masę. Musimy więc działać bardzo szybko tak by uniknąć zgniecenia naszego ludka. Infinite to nieskończona zabawa w wariancie z modyfikatorami wpływającymi na rozgrywkę. Pojawiają się klocki nie do ruszenia lub takie o specjalnych właściwościach.

Mamy także tryby multiplayer do rozgrywki offline jak i online a nawet potyczek z botami. Jak przystało na wszystkie gry, które nie są Battlefieldem, Dotą lub Call of Duty prawie nikt nie gra w ten tytuł online. Na szczęście twórcy wymyślili całkiem fajną sztuczkę dająca nam szansę na pogranie ze znajomymi. Możemy wygenerować klucz Steam pozwalający innej osobie zagrać z nami w tryb multiplayer. Rozwiązanie to pozwoliło mi pograć z żywym przeciwnikiem i muszę przyznać, że taka rozgrywka wieloosobowa daje wiele frajdy. Wszyscy naraz rozwiązujemy puzzle i ten kto pierwszy wyczyści swoją plansze ten zdobywa punkt. Po zebraniu określonej liczby punktów wygrywamy mecz.

 

Oprawa graficzna Tumblestone jest bardzo ale to bardzo prosta. Gierka wygląda jak coś stworzonego we flashu albo produkcja na telefony komórkowe sprzed kilku lat. Nie jest to jednak wada bo większość gier tego typu nie powali nas na kolana oprawą graficzną. W końcu chodzi o gapienie się na różnokolorowe klocki.

 

Gra dostępna jest na PC w dwóch wersjach. Mamy tańszy multiplayerowy starter pack pozwalający wyłącznie na rozgrywkę online i pełną wersję gry. To drugie rozwiązanie wydaje mi się zdecydowanie ciekawsze bo setki puzzli powinny starczyć nam na naprawdę wiele godzin. Z tego co mi wiadomo wersje konsolowe sprzedawane są tylko w jednym wariancie. Do zakupu może nas zniechęcać stosunkowo wysoka cena 23 euro za pełną wersję i 10 euro za sam tryb wieloosobowy. Po ograniu tego tytułu jestem przekonany że nie jest to wygórowana cena jak za tak miodny produkt. Oczywiście w dobie telefonowych gier free to play typu match 3 trudno jest przekonać się do wydania kasy na grę tego typu. Jednak jest to jedna z tych gierek, które polecam każdemu napotkanemu znajomemu. Nie zdarza się to zbyt często i dlatego osobiście uznaję tą produkcję za tak mały, niespodziewany hit.

 

Tumblestone to najfajniejsza gra typu match 3 w jaką grałem od dobrych paru lat. Proste zasady rozgrywki połączono z poziomami stanowiącymi wyzwanie i masą dodatkowych trybów gry. Produkcja ta sprawdza się naprawdę świetnie zarówno samemu jak i walcząc w gronie znajomych. Zdecydowanie polecam ten tytuł każdemu kto chce odrobinę pogłówkować przy kompie. No i może jak więcej osób kupi Tumblestone to nie będę musiał męczyć znajomych by chwilkę ze mną pograli?

Danteveli
31 lipca 2016 - 08:07