Rzutem na taśmę, jeszcze w grudniu, tradycyjny przegląd najlepszych (subiektywnie) momentów z gier w 2019 roku. Jak zawsze też, przedstawione tytuły nie są tożsame z najlepszymi grami tego okresu, choć w wielu przypadkach na pewno się to pokrywa. 2019 był chyba odrobinę uboższy od poprzedniego, ale kilka tytułów potrafiło zrobić na mnie piorunujące wrażenie - choćby w małej części. Oto najlepsze momenty z gier 2019 roku!
Więź między rodzeństwem w A Plague Tale: Innocence
A Plague Tale: Innocence to największa niespodzianka tego roku. Gra absolutnie nie wyczekiwana, niezbyt reklamowana, a okazała się jedną z najlepszych produkcji, w jakie grałem. Niezła historia, zapadający w pamięć bohaterowie, niesamowity klimat (zwłaszcza grając z francuskim dubbingiem) i przepiękne zdjęcia oraz scenerie urzekły mnie całkowicie.
Autorom należą się pochwały zwłaszcza za to, jak dobrze zaakcentowali więź pomiędzy młodszym, chorym Hugo i jego starszą siostrą. Co jakiś czas widzimy autentyczne, pełne emocji sceny, gdy te dwie postacie wtulają się w siebie, troszczą. Te emocje udzielają się też nam, bo odpowiednia mechanika wymusza na nas, byśmy nie zostawiali brata zbyt długo samego. Amicia i Hugo to para, którą bez wahania postawiłbym obok Joela i Ellie z The Last of Us. A na deser jest jeszcze powalająca sceneria pola po bitwie, gdzie aż czuć smród dymu i śmierci.
Death Stranding
Nie ukończyłem jeszcze Death Stranding, ale już samo intro i prolog zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Perfekcyjne operowanie kamerą, perfekcyjne lokacje, perfekcyjna muzyka i tempo akcji. Death Stranding wciąga swoją tajemniczością i oryginalnym settingiem, nawet jeśli gameplay wydaje się nieco trywialny.
Ciężko też nie wspomnieć o kontrowersyjnym niemowlaku w słoiku. Przed premierą wydawało mi się to “creepy”. Po zagraniu jednak, po tym jak nasz bohater jest od niego zależny i jak reaguje na to, co się dzieje z Bridge Baby, przekonałem się , że to jeden z najbardziej niezwykłych i trafionych pomysłów, jakie widziałem w grach. Pewnie zobaczę jeszcze niejeden wyjątkowy moment w Death Stranding, ale już choćby za sam prolog należy mu się miejsce na tej liście.
Wrak Air Force One w The Divsion 2
The Division 2 naprawiło błędy “jedynki” w mechanikach rozgrywki, dodało trochę zawartości w endgame’ie, ale klimat letniego Waszyngtonu to już jednak nie było to, co świąteczna apokalipsa z pokrytego śniegiem Nowego Jorku. Z wyjątkiem jednej lokacji - wraku samolotu Air Force One tuż przed budynkiem Capitolu.
Twórcy z Massive jeszcze raz pokazali, że w kwestii tworzenia map otwartych światów są w absolutnej czołówce. W Nowym Jorku czuć było upadek ludzkości po jakże realistycznej, biochemicznej apokalipsie. W Waszyngtonie rozbity Air Force One pokazuje upadek światowego mocarstwa. Żeby tylko jeszcze Ubisoft dawał zielone światło na dobrą fabułę w swoich grach, a nie tylko granie w endgamie na pełen etat...
Zabicie drapieżnika w Ancestors: The Humankind Odyssey
The Humankind Odyssey to niszowa gra. Gra, która od pierwszych minut sprowadza nas do parteru, nie wyjaśniając nic, nie pozwalając poczuć smaku wygranej czy jakiegoś osiągnięcia. Od razu doznajemy porażki, mozolnie odkrywamy mechaniki rozgrywki ukryte przez twórców, uczymy się grać, ale dzięki temu każdy krok naprzód czuć tak, jakbyśmy rzeczywiście doznawali jakieś ewolucji.
Największa radość jest chyba z pierwszego zabicia drapieżnika, jak choćby kotowatego machairodusa, ale również dobrze może to być anakonda czy guziec. Wszystkie te zwierzaki na początku mocno dają nam się we znaki, dziesiątkując grupę i zmuszając do lizania ran, zamiast eksploracji i rozwoju. Kiedy już nauczymy się odpowiadać na ataki groźnych stworzeń, kiedy w końcu przestajemy być na końcu łańcucha pokarmowego - satysfakcja jest przeogromna.
Threshold Kids w Control
Control to również cichy zwycięzca tegorocznych gier roku - produkcja, na którą nikt nie czekał, a okazała się wyjątkowo dobra i niezwykle klimatyczna. Jakby tego tajemniczego klimatu było jeszcze mało, twórcy Control dołączyli do gry chyba najbardziej niepokojące? znajdźki w historii gier.
Co jakiś czas bowiem natkniemy się na telewizor, w którym możemy odtworzyć odcinek programu o nazwie Threshold Kids. To coś w rodzaju przedstawienia kukiełkowego dla dzieci, ale… to, co mówią bohaterowie i jak to mówią, zdecydowanie nie jest przeznaczone dla dzieci. Są jednocześnie fascynujące i przerażające. Upiorne i interesujące. Kukiełki z Control to lepszy horror, niż jakakolwiek część Annabelle czy To. Nigdy nie oglądajcie ich z dziećmi!
Plenery w GreedFall
W GreedFall czuć było niewielki budżet i trochę raziło po oczach wszechobecne kopiuj-wklej, ale przechodzenie tej gry było dla mnie jak relaksujące czytanie niezłej książki. Zwłaszcza, że doświadczyłem tego tuż po Borderlands 3, która była dla mnie jak przesiadywanie na korytarzu podczas przerwy w szkole, wśród wrzeszczącej dzieciarni.
GreedFall urzekł mnie przede wszystkim przepięknymi lokacjami. Zwłaszcza jesienne lasy w górzystej krainie wyglądały tak cudownie i naturalnie, że zupełnie nie przeszkadzało mi dziwne rozwiązanie szybkiej podróży czy mały back-tracking. GreedFall wygrał u mnie w tym roku konkurs na ilość screenshotów klikniętych podczas grania - zawartość folderu po prostu nie ma końca. A pochwalić warto także projekty bossów i miejskie uliczki.
Top Gun w DCS World
Od zeszłego roku wróciłem do wirtualnego latania i od tej pory symulator DCS World dostarcza mi co jakiś czas sporej dawki wrażeń. Na początku tego roku była to premiera modułu z samolotem F-14 Tomcat, czyli bohaterem filmu Top Gun.
Od razu przypomniały mi się także chwile spędzone przed laty z grą Fleet Defender, ale główną atrakcją i tak były nawiązania do Top Gun. Społeczność od razu stworzyła skórki samolotów i hełmów pilotów, a i sami twórcy postarali się o sporo easter eggów prosto z filmu.
W końcu, po wielu latach można było osobiście sprowadzić Cougara na pokład lotniskowca i wylądować po tym na mikroskopijnym pokładzie po ciemku. A starty z lotniskowca o wschodzie słońca z piosenką Danger Zone Kenny Logginsa w tle to dla mnie z pewnością
tegoroczne podium najlepszych growych momentów.
Iron Eagle w DCS World
Co dwa eFy to nie jeden. Po F-14 jesienią dołączył do niego symulator samolotu F-16. Dwa tygodnie później można było już zagrać w minikampanię odtwarzającą fabułę filmu królującego kiedyś na kasetach VHS - Żelazny orzeł. Lecieliśmy jako Doug Masters po swojego ojca, bombardowalismy rafinerię i lotniska bronią HADES, słuchając w tle mądrości Chappy’ego i przebojów w stylu One Vision zespołu Queen. Krótkie, ale konkretne i niesamowite growe doznanie.