Halologia #18: Dziesięciolecie Halo 3 - AleX One X - 11 października 2017

Halologia #18: Dziesięciolecie Halo 3

Najlepiej sprzedająca się gra serii Halo. Wyczekiwane zwieńczenie trylogii. Debiut marki-legendy na Xboxie 360. I pierwsza produkcja o wielkich pierścieniach w jaką grałem.

Halo 3 ma 10 lat.

W 2007 roku Bungie wypuściło trzecią część swojego growego blockbustera, która była wyjątkowo wyczekiwana. Dziesięć milionów graczy miało otrzymać konkluzję historii ciągnącej się jeszcze od debiutu pierwszego Xboxa. Teraz ta grupa docelowa kupowała nowiuśkie trzystasześćdziesiątki, by tylko być gotowymi na premierę Halo 3. Każdy był ciekaw jak najważniejszy w historii tytuł na wyłączność sprawdzi się na “next-genie.” A dodatkowo fani od trzech lat przebierali nogami poirytowani niezamierzonym cliffhangerem jaki dostarczono na koniec dwójki. Nastał czas by “dokończyć walkę.”

"Sir, finishing this fight."

Gdy Halo 3 wystartowało z miejsca stało się hitem, wciąż budując pozycję konsoli Microsoftu nawet tę generację po debiucie marki. Krytycy zachwycali się najnowszą odsłoną serii, przez co średnia ocen imponuje do dziś. Zwieńczenie historii kultowych poprzedników to jedno, a rozhulanie Xbox Live’a i kolejne rekordy ilości osób bawiących się w trybach sieciowych konsolowego FPSa to drugie. W 2007 roku to naprawdę robiło wrażenie.

Klasyka konsolowego multiplayera.

Halo 3 w swojej formie jest naprawdę fajnym pakietem zawartości, która powinna stać się przez te dziesięć lat standardem. Z jakiegoś powodu jednak deweloperzy (czy wydawcy) nie złapali bakcyla wypychania swoich produkcji elementami budującymi społeczność, czy ułatwiającym fanom życie. Gra obsługuje split-screen. Do czterech osób. W multi i kampanii. Pamiętam, że jak niedawno zapowiadano Borderlands: The Handsome Collection to ten ficzer został przyjęty z wielkim huraoptymizmem. Grając po sieci też nie robiono nam żadnych problemów by zaprosić kolegę do jednego stanowiska. Nawet ten przeklęty Gold nie zawadzał, bo istniała opcja zalogowania się jako gość. Dostawało się wtedy charakterystyczny nick, a po częstości z jaką spotykałem pary czy nawet grupki graczy z dublującym się gamertagiem wnioskuję, że takie rozwiązanie było naprawdę popularne. Ja sam zasmakowałem pierwszy raz multiplayera na Xboxie w takiej właśnie formie: zanim przekonałem się do zakupu abonamentu do grania w sieci zebraliśmy z bratem i kuzynami dwa Xboxy, płytki z Halo 3 i Halo 3: ODST (tą na której był cały multik z trójki) i łącząc się kablem graliśmy na dwa telewizory - po jednym na jeden team.

Jak to się nie da?

Kolejne dodatki za którymi tęskniłem w innych grach to Kino i Kuźnia. Pierwszy to możliwość oglądania powtórek, dzięki czemu tworzenie montaży z najlepszych zagrań w multi nigdy nie było problemem. Drugi to oczywiście edytor, który był dostępny w grze od samego początku i który twórcy wykorzystywali do tworzenia tzw. Social Playlist - najlepszych wytworów fanów. Bawienie się w meblowanie sporych map dawało oczywistą frajdę, ale nawet najwięksi ignoranci (do których się zresztą zaliczam) mogli po prostu wrzucić na Valhallę dwadzieścia Skorpionów, poganiać się w tym skupisku czołgów i podziwiać reakcje łańcuchowe po chwili strzelania do siebie. Kino i Kuźnia są z nami po dziś dzień i wydają się nieodłącznymi elementami serii.

Istny plac zabaw.

Sam jednak miałem z Halo 3 spory problem. Jak wspomniałem była to pierwsza gra serii w jaką zagrałem, która wpadła mi w ręce na zasadzie “zobaczmy o co taki hałas.” Bardzo ważna okoliczność - w tamtych czasach byłem wielkim fanem Modern Warfare i Battlefielda 2. Wiecie jak grałem w Halo? Kucałem by celniej strzelać, używałem karabinu do walki na dystans i złościłem się, że nie ma przycelowania. Nie mam pojęcia jak przeszedłem tę grę, ale odkładałem ją z wielkim niesmakiem (podobało mi się jedynie jeżdżenie pojazdami). Dopiero z czasem zrozumiałem, że nie w każdego FPSa trzeba grać tak samo i doceniłem gameplay charakterystyczny dla całej tej serii. Pomógł mi w tym… pistolet z ODST i czaszka “Urodziny Trepa.” Do trójki więc wracałem po zgłębieniu filozofii Halo w innych odsłonach i dopiero wtedy mi “zaskoczyło.”

Jeden z argumentów, że Halo 3 miało pierwotnie ukazać się na pierwszego Xboxa.

Inna sprawa, że samo Halo 3 to woda na młyn wszelkich krytyków tych gier. Grafika jest paskudna: na porównaniach model Master Chiefa niewiele różni się od tego z Halo 2, a twarz Johnsona… mój Boże, ta twarz straszyła mnie w snach. Rozdziałka tej gry to 640p, więc nawet nie można jej zaliczyć do ery HD. Fani śledzący historię oglądając napisy końcowe wypuszczali powietrze z płuc i zaczynali się zastanawiać nad tym co właśnie doświadczyli. Wtedy właśnie odkrywali mnożące się dziury fabularne. I coś co najwyraźniej przeszkadza mniejszej ilości graczy - strzelanie prawie wcale nie daje frajdy, efekty dźwiękowe są kiepskie i głównie ze względu na ten aspekt liczyłem na jakieś odświeżenie trójki.

To nieprawda, że wybrałem najmniej atrakcyjne zdjęcie jakie znalazłem.

A właśnie - rimejki tej serii. Doczekało się takowych Combat Evolved i dwójka. Tymczasem dziesięciolecie Halo 3 minęło 25 września, co czyni z niej pierwszą odsłonę serii, która nie była godna odnowienia. Niby gry z poprzedniej generacji jeszcze nie kłują w oczy, a samo Halo 3 jest dostępne we wstecznej kompatybilności (a nawet w lekkim remasterze w Master Chief Collection), ale… to samo się tyczyło Halo: Combat Evolved i nic nie stanęło na przeszkodzie, by wydać edycję Anniversary. Tu bardziej upatrywałbym zmiany polityki Microsoftu, który pewnie przeorganizował cały plan rozwóju serii po chłodnym przyjęciu Halo 5: Guardians. Osobiście uważam, że to wielka szkoda - pomijając już moje zarzuty do oryginału (grafika, udźwiękowienie broni) to wielu fanów czeka na powrót do “czasów świetności” serii w multiplayerze, czyli do okresu sprzed zdolności pancerza, sprintu i animacji zabójstwa. Do klarownej i idealnie zbalansowanej gry oferującej szerokie spektrum doznań. A tak mają tylko Halo 2 Anniversary w pakiecie z trzema innymi grami, który w sumie jest w fandomie raczej średnio poważany.

Ej, ale Halo 3 to ty szanuj.

Można lubić lub nie Halo 3, jednak niezaprzeczalnie ugruntowała ona pozycję najważniejszej growej marki Microsoftu i otworzyła na oścież drzwi do przepastnego uniwersum. Po zamknięciu wątków trylogii można było zajrzeć w inne zakątki świata wielkich pierścieni, a nawet kłaść podwaliny pod kolejną wielką opowieść. Gra z 2007 roku domknęła pewien rozdział. Nie bez powodu najwięksi przeciwnicy nowinek ostatnich odsłon serii wspominają z rozrzewnieniem czasy trójki jako tej najnowszej gry oferującej “klasyczny gameplay serii.”


AleX One X
11 października 2017 - 13:17