European Assault do znanego i cenionego przepisu na dobrego FPS-a w klimatach II wojny światowej dodał kilka nowych, nieznanych wcześniej fanom serii przypraw. Pozostawiono wszystkie najważniejsze elementy charakteryzujące serię, ale jednocześnie wprowadzono zmiany, by grało się trochę inaczej, walki wypadały bardziej spektakularnie, a całość nie była tylko powtórką z rozrywki w nowych szatach. Dzięki temu European Assault jest smacznym kąskiem, którym warto się zainteresować.
Stworzenie ciekawych pojedynków z szefami w FPS-ie nie jest rzeczą łatwą. Zadanie to robi się jeszcze trudniejsze, gdy dana strzelanka okazuje się być tytułem wojennym, w którym nie ma miejsca dla nadludzkich mocy, kosmitów, wymyślnych technologii lub czarów. Pracownicy studia EA LA stanęli przed wyjątkowo nieprzyjemnym zadaniem przy produkcji kolejnej odsłony Medal of Honor: European Assault. Czy udało im się zaprojektować ciekawych bossów?
Najgorszy, bo najtrudniejszy przeciwnik w grach. Czy to doskonale wyposażony w śmiercionośną broń, zakuty w wytrzymałą zbroję i odporny na ataki osiłek? Niekoniecznie. A może więc to potwornie szybki, sprytny, umiejętnie korzystający z topografii terenu oponent? Też nie. Najgorszy wcale nie jest też żaden geniusz zła, wybitny umysł, zwykły siłacz czy wytrzymały atleta. Najtrudniej poradzić sobie z ... nieracjonalnie zachowującym się i normalnie wyposażonym oponentem idiotą.
Sztuczna inteligencja. Jeden z głównych powodów obaw dla gracza, który odświeża sobie hity sprzed lat. Czy wrogowie nie oszukują? Czy nasi kompani nie są idiotami? Czy twórcy nie wpadli na ryzykowny pomysł dorzucenia misji eskortowych? Uruchamiając po raz pierwszy Medal of Honor: European Assault nie zastanawiałem się nad tym specjalnie, bo nie spodziewałem się, że w każdej misji towarzyszyli mi będą sterowani przez konsolę kompani. Mały oddział, któremu będę mógł wydawać proste polecenia...
Służyłem z porucznikiem Jimmym Pattersonem, z którym sabotowałem działania nazistów pod koniec II wojny światowej. Wspierałem Manon, członkinie francuskiego ruchu oporu w jej walce z poplecznikami Adolfa Hitlera. Wraz z Pattersonem brałem też udział w lądowaniu na plaży Omaha. Szukając oddechu od wojennej zawieruchy opuściłem Europę i przeniosłem się do Stanów Zjednoczonych. Wylądowałem w Pearl Harbour, akurat w dniu ataku Japończyków na USA. Teraz wracam na Stary Kontynent, by po raz kolejny pomóc aliantom w walce z nazistami. Czy Medal of Honor: European Assault trzyma poziom godny poprzednich odsłon tej znakomitej serii?