Marvel nie byłoby sobą jakby odrobinę nie namieszało, serwując swoim fanom nową odmienną historię dobrze znanych mutantów. Wiele zmieniło się dla X-Menów w następstwie Tajnych Wojen. Stali się oni gatunkiem mocno zagrożonym, który musi walczyć o życie. Śmierć Cyklopa była początkiem zaczątkiem konfliktu, w którym każda ze stron walczyła o życie. Wszystko to dobrze znane jest z Inhumans kontra X-Men, teraz jednak przyszła pora na Śmierć X, komiks wypełniający lukę fabularną i pokazującą jak doszło do śmierci przywódcy mutantów.
Marvel wkrótce zaliczy niemal 10 lat bezsprzecznego liderowania na polu małych i dużych produkcji o superbohaterach. Początki były trudne, ale gdy machina nabrała rozpędu, to nic nie było w stanie zatrzymać Marvel Cinematic Universe w drodze po kolejne laury. Chyba, że znajdzie się jakiś porządny złoczyńca. Na tyle szalony, by zaatakować od środka. Podwójny agent. Odpowiadający przed rasistowskim szefem Marvel Entertainment telewizyjny twórca Scott Buck - jednoosobowa armia odpowiedzialna za najsłabszy "rajtuzowy" netfliksowy serial (Iron Fist, a jak) i przy okazji szef przedsięwzięcia znanego jako Inhumans.
Jeszcze kilka lat temu MCU snuło śmiałe wizje rozwoju swojego świata i gdzieś w odległej wówczas przyszłości miała mieć miejsce premiera kinowego filmu poświęconego Inhumans - nieludziom, którzy byliby nazywani mutantami, gdyby nie licencyjne prawo przyznające używanie tego słowa produkcjom z logo Fox. Minęły lata, w Marvelu się pozmieniało, a elegancko zarysowany w serialu Agenci T.A.R.C.Z.Y. wątek Inhumans został przerobiony na ośmioodcinkowy serial, którego półtoragodzinny wstęp właśnie wylądował na specjalnych pokazach w sieci kin IMAX. Wow! Serial w kinie? Kręcony przy użyciu tych specjalnych kamer? Specjalnie na potrzeby wielkiego ekranu? No to chyba dostali specjalną zapomogę budżetową, żeby zrobić to porządnie... Prawda?
O cholera. Dosłownie coś takiego wymsknęło się z moich ust, kiedy zostałem postawiony w analogicznej sytuacji jak dwa tygodnie temu. W tamtych dniach wydarzyło się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał – bez wielkiego splendoru DC postanowiło poinformować świat o ich filmowych planach na najbliższe kilka lat i trzeba przyznać, że należały one do bardzo ambitnych i napawających nadzieją na porządną walkę z Marvelem. Nie jestem jednak tego taki pewien, kiedy zobaczyłem rozpiskę drugiego z komiksowych gigantów: mamy powrót ikon w niezwykle ciekawych odsłonach, ale przede wszystkim – otwarcie kilku zupełnie nowych historii. Trzymajcie się foteli, drodzy czytelnicy, bo będziemy razem brnąć przez naprawdę bujną wędrówkę.