Przygodówki point'n'click stworzone przez Jane Jensen pod szyldem Gabriel Knight, były i nadal są jednymi z najlepszych gier tego gatunku, jakie kiedykolwiek powstały. Każda część różniła się od siebie diametralnie, przedstawiając w każdej odsłonie tych samych, głównych bohaterów w zupełnie innym środowisku gry, jednak kolejne fragmenty historii Schattenjägera łączą się w intrygującą całość...
Jane Jensen, jedna z królowych gier przygodowych, długo kazała czekać na swoje kolejne dzieło. Współautorka Questów Sierry, autorka genialnego Gabriela Knighta jeszcze raz postanowiła zanurzyć się w rejon paranormalnych zjawisk i poprzetykanej tajemnicami fabuły. Do tej pory zgrabnie podane w ten sposób danie smakowało przepysznie, niestety Gray Matter nie stanie się wspominanym za naście lat arcydziełem. Piszę te słowa świeżo po obejrzeniu napisów końcowych gry, która choć zaczynała się zgodnie z regułą Hitchcocka, to w miarę rozwoju wypadków napięcie stopniowo siadało, by ostatecznie znaleźć ujście w totalnie rozczarowującym zakończeniu. Zamiast jednak płodzić pełną recenzję, pozwolę sobie jedynie w punktach wymienić co mi się podobało, a co powodowało zgrzytanie zębów.
W odmętach sieci znalazłem coś, co wywołało na mojej twarzy gigantyczny uśmiech. Wiele wskazuje na to, że już wkrótce możemy się doczekać kontynuacji najwspanialszej (mój blog! wolno mi pisać takie rzeczy!) serii przygodówek wszech czasów.