Gabriel Knight nieśmiertelny cykl i wizytówka swoich czasów - sakora - 12 maja 2013

Gabriel Knight, nieśmiertelny cykl i wizytówka swoich czasów

Przygodówki point'n'click stworzone przez Jane Jensen pod szyldem Gabriel Knight, były i nadal są jednymi z najlepszych gier tego gatunku, jakie kiedykolwiek powstały. Każda część różniła się od siebie diametralnie, przedstawiając w każdej odsłonie tych samych, głównych bohaterów w zupełnie innym środowisku gry, jednak kolejne fragmenty historii Schattenjägera łączą się w intrygującą całość...

Gabriel Knight 2 / Sierra / Activision

Cykl Gabriel Knight to dla wielu, mimo upływu lat, nadal niedościgniony wzór dla gier przygodowych. Każda odsłona serii była inna, wykorzystywała zupełnie odmienne rozwiązania graficzne, popularne w chwili, kiedy powstawały, jednakże zawsze schodziły one na drugi plan za samą opowieścią. Pomysł i scenariusz to najważniejsze i najmocniejsze elementy spajające serię autorstwa Jane Jensen. Potrafią w znakomity sposób zmusić do myślenia, pozostawić z kilkoma, niełatwymi refleksjami, a i tak chce się ich więcej.

Gabriel Knight 1 / Sierra / Activision

Protoplasta cyklu, Gabriel Knight: Sins of the Faters była chyba pierwszą, naprawdę niebagatelną przygodówką, w jaką było mi dane zagrać. Poważne podejście do relacji pomiędzy głównymi gohaterami, tytułowym Gabrielem Knightem oraz Grace Nakimurą były czymś nowym, szczególnie wśród obecnych wtedy na rynku humorystycznych przygodówek, z nieraz pozbawionymi logiki i zdrowego rozsądku zagadkami.
Tutaj wszystko wydawało się mieć sens i przeznaczenie. Główny wątek był mroczny i brutalny, wciągał bardzo szybko i mimo okrucieństw, które spotykaliśmy na swojej drodze, chcieliśmy ukończyć grę, gdyż siła opowieści w niej przedstawionej była naprawdę głównym motorem napędzającym rozgrywkę, podobnie jak w następnych częściach. Mieliśmy okazję poznać Nowy Orlean od bardzo ciemnej strony, na dodatek stając oko w oko z mrocznym kultem. Dalej nasze kroki kierujemy także na afrykański, czarny ląd oraz do Niemiec, gdzie powrócimy w drugiej części serii.

Gabriel Knight 1 / Sierra / Activision


To jedna z niewielu gier z tamtych czasów, które naprawdę wyłamywały się ówczesnym stereotypom o infantylności i niedojrzałości gier. Oś fabularna do dziś przebija wiele filmów i książek, a to naprawdę coś znaczy. Grafika dziś jest już trochę zestarzała, ma jednak swój urok, a w dobie wszechobecnego pixelartu i w otoczeniu indyczych pikselówek udających gry z tamtej epoki,  to nadal tytuł, który trzeba znać. Większość z tych indyków po prostu pożera, wypluwa i przytupuje.
Gabriel Knight jest przesączony mrocznym klimatem, nie pozbawiony swoistego humoru (wraz ze znienawidzonym/ukochanym klaunem) mystery thriller, który nawet po dwudziestu latach od premiery potrafi przyprawić o ciarki na plecach.
Nie ukrywam, że w przypadku tego tytułu, chętnie zagrałbym w reedycję HD, na wzór tej z Monkey Island, gdzie cała gra została przepisana na nowy engine z możliwością przełączenia się na stary silnik. To mogłoby być naprawdę warte wydania na tę grę jeszcze raz kolejnych pieniędzy.

Gabriel Knight 2 / Sierra / Activision

Druga odsłona cyklu, Gabriel Knight 2: The Beast Within (The Beast Within: A Gabriel Knight Mystery) przypada na połowę lat dziewięćdziesiątych XX wieku i jak wiele gier przygodowych z tego okresu zachłysnęła się nośnikiem CD oraz nagrywanymi z aktorami sekwencjami video. Już od pierwszej chwili widać, jak bardzo wizualnie odbiega od oryginału, a wizerunek głównych bohaterów ma okazję zostać skonfrontowany z naszymi wyobrażeniami o nich. Tutaj akcja gry przenosi się całkowicie na niemiecką Bawarię, kontynuując wątek Schattenjäger, mieszając go z historią regionu.
Gra oferowała niezliczone sekwencje FMV z aktorami wcielającymi się w role poszczególnych postaci, co momentami niestety trochę raziło zapętlaniem sekwencji przy długotrwałych rozmowach oraz czasami niskim poziomem samego aktorstwa. Na szczęście tło fabularne było wyborne, przesiąknięte tajemniczymi wydarzeniami, których jesteśmy świadkiem oraz niejednym zwrotem fabularnym potrafiącym naprawdę zaskoczyć. Z drugiej strony efekty specjalne, szczególnie animacje komputerowe w scenkach przerywnikowych nawet dziś budzą szacunek dbałością i jakością wykonania.

Gabriel Knight 2 / Sierra / Activision


Warto wspomnieć o muzyce, która także jest swoistym znakiem rozpoznawczym serii, zawsze stojąc na wysokim poziomie, a w przypadku The Beast Within jest także częścią fabuły, gdzie między innymi poszukujemy zaginionej opery Wagnera. Trzeba przyznać, że główny temat z Gabriel Knight jest naprawdę porządnym kawałkiem muzyki. 
Gra już na pierwszy rzut oka pokazuje, ile ma lat, aż chciałoby się, żeby sekwencje filmowe były w wyższej rozdzielczości, co jednak nie odbiera jej swoistego uroku i klimatu, którego ze świecą szukać u współczesnych produkcji tego typu.

Gabriel Knight 3 / Sierra / Activision

Gabriel Knight 3: Blood of The Sacred, Blood of The Damned to najmłodsza część cyklu, która wizualnie jednak zestarzała się najszybciej, oferując pełne środowisko 3D. Właśnie ten silnik jest najsłabszą częścią całej gry, nieco kanciasty, niezbyt szczegółowy, jednak oferujący naprawdę wielki teren do eksploracji.
Na szczęście scenariusz kierujący nasz kroki do Francji, a dokładniej to owianego legendami Rennes-le-Chateau w całości minimalizuje ten mankament, wciągając nas w wir niezwykłych wydarzeń bardzo szybko i podobnie jak poprzednie części angażuje w odkrywanie kolejnych tajemnic. Warto dodać, że ekipa pracująca nad grą odtworzyła spory kawałek rzeczywistego miasteczka, gdzie rozgrywa się akcja przygodówki.

Gabriel Knight 3 / Sierra / Activision


Zawiązanie historii odbywa się nieco na siłę, jednak jej dalsza część opowiada niezmiernie frapujące losy  Rennes-le-Chateau. Opowieść posiłkuje się legendami i przekazami historycznymi związanymi z tym miejscem, które dostarczyło już nieraz wielu pisarzom, filmowcom i innym twórcom materiału do mniej lub bardziej właściwych interpretacji. Gabriel Knight 3 opowiada historię w swoim stylu, a  finał gry daje rozwiązanie głównego wątku,  pozostawiając jednak pewne pytania bez odpowiedzi, a co najważniejsze stawiając nowe, które są w kontekście pozostałych części cyklu wręcz szokujące, ale znakomicie mieszczące się w kanonie.

Podążając śladami Gabriela i Grace trudno oprzeć się wciągającej i momentami przejmującej historii. Nagromadzenie tak wielu elementów związanych z legendami, mistycyzmem i spiskami rzadko udaje się połączyć tak zręcznie, jak miało to miejsce w cyklu autorstwa Jane Jensen. To seria, którą każdy miłośnik przygodówek powinien znać, a jej bardzo dojrzały charakter nawet dziś znajduje nowych miłośników, szukających produkcji na wysokim poziomie, potrafiących przymknąć oko na niedzisiejszą oprawę graficzną.
Biorąc pod uwagę dawne zapowiedzi czwartej części cyklu, sprzed dziesięciu lat, niesamowicie długi czas powstawania ostatniej gry Jane Jensen, Gray Matter oraz Kickstarterowy projekt Moebius nie wierzę, że kolejna cześć cyklu kiedykolwiek się pojawi.
Ciekawe, czy byłaby w stanie tak jak poprzednie odsłony być grą na miarę swoich czasów, wykorzystać dostępna technikę i trendy w projektowaniu gier, jednocześnie zadowalając swoich fanów? Czy kolejna odsłona cyklu potrafiłaby sprostać własnej legendzie? Bardzo bym tego chciał, cóż pomarzyć zawsze można.

     

     

Śledź mnie na Twitterze!

     

sakora
12 maja 2013 - 18:07