Ostatnie 3 lata są dla Stephena Kinga, króla książkowego horroru, bardzo łaskawe. Pomijając ciągle tworzone i wydawane powieści, ekranizacji jego dzieł ciągle przybywa, a ich poziom dawno wyskoczył poza standardowe średniactwo, które często nie trafiało nawet do kin. Serial Castle Rock wpisuje się w ten trend tłustymi literami, zostawiając widzów w stanie ciągłego podekscytowania i niepokoju.
Pierwszy sezon tej oryginalnej opowieści pożyczał sobie miejsca i bohaterów znanych z kart książek, ale dodawał do nich mnóstwo nowości i oferował świeżą historię opartą na klasycznych kingowskich motywach. Po 10. odcinkach historia została zamknięta, przyszedł czas na drugą odsłonę, której szósty odcinek wskoczy na ekrany już jutro. Śmiem twierdzić, że w tym momencie jest to rzecz lepsza od sezonu pierwszego i jeden z najciekawszych seriali z pogranicza horroru i dramatu.
Klaudyna: Dallas'63 Stephena Kinga przeczytałam w zeszłym roku. Choć "przeczytałam" to za mało dynamiczne słowo - bardziej pożarłam. Pamiętam, że na bardzo długo została mi w głowie. Dlatego nie powinno dziwić, że na serial 11.22.63, który bazuje na powieści Kinga, czekałam z niecierpliwością. Stephen King, bardzo dobra książka - to dwa doskonałe składniki wyjściowe. Gdy doda się do nich jeszcze Jamesa Franco, zaczyna się robić naprawdę fantastycznie. Podejrzewam, że kolejnym atutem jest J.J. Abrams. Czy to mogło się nie udać?
FSM: Ten jeden akapit aż kipi od pozytywnych emocji. Chyba Ci się podobało? No weź nie trzymaj czytelników w niepewności :)
K: Tak od razu? Oczywiście, że mi się podobało!
Nie wiem, czy jest zasada mówiąca, by nie oceniać serialu po pilocie. Dlatego też z tekstem miałem wstrzymać się do obejrzenia kolejnego odcinka Revolution, jednak stwierdziłem, że opublikuję go teraz. Bo skoro twórcy nie potrafią zachęcić mnie już na początku, to dlaczego miałoby to się zmienić później?