The Deadly Tower of Monsters oraz TNT Monstervision.
Zeno Clash 2, czyli potęga imaginacji.
The Path i Zeno Clash
Niezal #15: (edycja E3): Zeno Clash II, Tokyo Jungle, indie na Wii U i E3
Latający cyrk studia ACE Team - recenzja gry Rock of Ages
"Zaskakiwanie graczy jest zawsze dobre" - wywiad z twórcami Rock of Ages
You don't need no special glasses or an insect’s head
Just a healthy love for slime and disrespect for the dead
We’ll talk about some movies by the old double-wide
When you get that creepy feeling creeping up inside
Well then you got Monstervision it’s a heck of a fright
We’re tearin’ the heart out of Saturday night
These Monstervision movies serve a primitive drive
‘Cause watchin’ people die it makes you feel so alive
So throw away your clicker now the flicks have begun
‘Cause there’s nothing you can do while fully-dressed that’s as fun
Just watching TNT under the bug-zapper light
We’re tearing the heart out of Saturday night
Coś bardzo złego wydarzyło się w świecie gier przez te ostatnie 25 lat. Straciliśmy kreatywność i psychodeliczne szaleństwo gier z lat 90. na rzecz stabilności i względnej przyjemności. Wielkie studia nie starają się tworzyć nowych oryginalnych światów i idą na łatwiznę odgrzewając stare kotlety (EA). Ja nie mam nic przeciwko suplementacji dochodu odgrzewanymi kotletami, ponieważ to jest materialistyczna rzeczywistość i często życie ludzi i ich rodzin stoi na krawędzi noża w zależności od sprzedaży i premier. Nie licząc już tego nawet, że pewnie podpisano już cyrograf z giełdą i różnymi zarządami, ale poważnie raz na jakiś czas nie potraficie dać nam czegoś oryginalnego? Czy zapomnieliście dlaczego w ogóle pracujecie w tej branży? Gry (jako medium) są właśnie stworzone do epickich opowieści fantastycznych z bogatymi i abstrakcyjnymi światami, które rządzą się zupełnie innymi prawami - społecznymi czy fizycznymi. Gry nie mają żadnych ograniczeń w teorii. Istnieje budżet, ale nie jesteście limitowani przez rzeczywistość, aktorów, krajobraz czy kaprysy pogody. Na dodatek macie po swojej stronie potęgę efektów specjalnych i grafikę. Muszę przyznać, że mam słabość do gier ACE Studios. Staram się zagrać w każdą produkcje spod ich ręki. Po raz pierwszy natknąłem się chilijskie studio podczas gry w Zeno Clash i od tej pory stałem się fanem. Ich gry posiadają niezaprzeczalne wady i ograniczenia budżetowe, ale to wszystko można pominąć, gdy zobaczy się świat przedstawiony i atmosferę panującą w ich produkcjach. Od przed neolitycznych czasów ubranych w szaty abstrakcyjnego malarstwa, które czerpią garściami od Bosha czy Dalego. Po plastyczne wizje rodem z animacji Terry'ego Gilliama, w których toczymy kolosalny kamień przez plansze wystylizowane na różne epoki historyczne. Kończymy zaś na pastiszu horrorów klasy bardzo B. gdzie wspinamy się na GIGANTYCZNĄ wieżę pełną gumowych potworów i przeciwników animowanych za pomocą stop klatki. Musze przyznać – jest to najlepsza gra tego studia. Jeżeli jesteście fanami „campu” i filmów z lat 50/60 (i ogólnie tanich horrorów), to ta gra jest dla Was obligatoryjna i nawet nie czytajcie tego tekstu, bo tylko zepsuje Wam frajdę. Osobiście jestem sporym fanem takich klimatów i być może zaobserwujecie to podczas czytania. Niech tekst również będzie hołdem dla TNT Monstervision i słynnego prowadzącego Joe Bob.
Długo przyszło mi czekać na kontynuacje Zeno Clash. Tak długo, że zupełnie zapomniałem, że sequel jest w produkcji. Dopiero po obejrzeniu recenzji pewnego Pana wspomnienia wróciły do mnie. Jak mogłem zapomnieć fantastyczne i szalone krajobrazy Zenozoiku wyjęte rodem z obrazów abstrakcyjnych. Świat stworzony przez ekipę z ACE Team może być jednym z najoryginalniejszych w historii gier. W pewnym sensie seria Zeno Clash jest nieco oniryczna, więc być może ulotniła się z mojej głowy niczym marzenie senne; fascynująca, nie podlegająca logice podróż przez nieprawdopodobny świat. Jak wygląda zatem kontynuacja tej podróży? Genialnie, ale najpierw może mały „disclaimer”.
The Path stworzone przez studio Tale of the Tales nie mogło upaść na bardziej podatny grunt. Badania feministyczne, rozważanie nad seksualnością i dowolność interpretacji poprzez dziesiątki symboli, pozwoliły produkcji na szerszy rozgłos.
Atlus i ACE Team pokazały zwiastun gry Zeno Clash II i przybliżyły jej datę premiery – bardzo mnie to ucieszyło, bo pierwsza część tej serii zapadła mi w pamięć. Od tej pozytywnej wiadomości zaczynamy przegląd wieści o produkcjach niezależnych. Tym razem utrzymany w klimatach E3, bo nawet na tej złej, korporacyjnej i komercyjnej do bólu imprezie nie mogło zabraknąć gier indie.
Co działo się w Los Angeles? Nintendo pokazało Wii U i przybliżyło parę gier, jakie trafią na konsolę. Znajdą się wśród nich także tytuły niezależne, którym przewodzi Trine 2. Na samych targach nie zabrakło stoiska IndieCade, prezentującego kilkanaście mniej lub bardziej znanych gier. Prawdziwą perełką jest jednak informacja o europejskiej wersji Tokyo Jungle, gry, która urwie Wam głowy.
Gigantyczna kula miażdżącą postacie historyczne z głośnym pierdnięciem do taktów Dies Irae Mozarta to motyw, którego nie spodziewałem się zobaczyć w komercyjnej grze.
Na szczęście Chilijczycy z ACE Team trzymają rękę na pulsie i w dalszym ciągu udowadniają, że można tworzyć gry po swojemu. Tym razem za sprawą Rock of Ages, produkcji dostępnej na Xboksie 360, Playstation 3 i Steamie.
Gigantyczny głaz pędzi w dół zbocza, omijając wieże, słonie, mamuty i katapulty. Na końcu drogi kamień uderza z impetem w bramę zamku i rozbija ją w drzazgi. Przerażony właściciel twierdzy, wycięty z papieru Leonardo da Vinci, zostaje przygnieciony z krótkim pierdnięciem.
Tak wygląda Rock of Ages, czyli nowa gra studia ACE Team. Chilijski deweloper dał światu świetną „bijatykę pierwszoosobową” Zeno Clash, która zabrała graczy do dziwacznego świata inspirowanego malarstwem Boscha. Nowy projekt to połączenie gatunku tower defense z akcją.
Jak doszło do powstania tego abstrakcyjnego dzieła? Dowiedziecie się z wywiadu, który miałem okazję przeprowadzić z Edmundo Bordeu, jednym ze współzałożycieli i szefów ACE Team.