Zeno Clash 2 czyli potęga imaginacji. - myrmekochoria - 13 lutego 2014

Zeno Clash 2, czyli potęga imaginacji.

Długo przyszło mi czekać na kontynuacje Zeno Clash. Tak długo, że zupełnie zapomniałem, że sequel jest w produkcji. Dopiero po obejrzeniu recenzji pewnego Pana wspomnienia wróciły do mnie. Jak mogłem zapomnieć fantastyczne i szalone krajobrazy Zenozoiku wyjęte rodem z obrazów abstrakcyjnych. Świat stworzony przez ekipę z ACE Team może być jednym z najoryginalniejszych w historii gier. W pewnym sensie seria Zeno Clash jest nieco oniryczna, więc być może ulotniła się z mojej głowy niczym marzenie senne; fascynująca, nie podlegająca logice podróż przez nieprawdopodobny świat. Jak wygląda zatem kontynuacja tej podróży? Genialnie, ale najpierw może mały „disclaimer”.

Zdaję sobie sprawę z wszystkich wad i błędów, które prześladują Zeno Clash 2. Gra ma fatalny początek, jakość tekstur pozostawia czasem wiele do życzenia ( żart dla weteranów: Trespasser w niektórych korytarzach miał ładniejszą grafikę), rozgrywka oparta starych motywach typu Hexen (skąd się biorą te porównania dzisiaj?), gra jest słabo zoptymalizowana i potrafi się zawiesić, walka bywa chaotyczna i wiele innych. Te wszystkie wady, dla mnie, jednak bledną w porównaniu z tym, co Zeno Clash 2 ma do zaoferowania – a ma do zaoferowania Wam podróż przez jeden z najoryginalniejszych światów w historii gier wideo. Ta odyseja może być nieco irytująca czasem, ale po jej skończeniu pozostanie Wam wspomnienie czegoś niewiarygodnego, szalonego, zupełnie obcego. Nie jest to gra dla wszystkich i nie staram się tutaj orzekać o tym, że Zeno Clash 2 jest wspaniałe, a jakaś tam gra głupia i zła. Atmosfera panująca w nowej produkcji ACE Team jest bardzo „specyficzna” i do jej odbioru potrzebna jest zupełna imersja w świat przedstawiony oraz „specyficzny” odbiorca. Nie wiem, czy posiadacie jakiś rytuał, który przechodzicie przed graniem; kawa, alkohol, jedzenie, palenie czegokolwiek, bieganie, trening, pozbywanie się zwłok Waszych ofiar, ale tak warto rozpocząć swoją odyseje przez świat Zenozoik.

Od czego zatem zacząć? Granice Zenoziku nieco się nam poszerzyły. Otrzymaliśmy otwarty świat, nie jest to może sandbox pełną gębą, ale mamy kilka misji pobocznych i całkiem sporą częścią rozgrywki jest eksploracja. Wspomnijmy, że awansujemy poprzez odnajdywanie totemów poukrywanych po danych lokacjach, więc to całkiem przebiegły sposób na zmuszenie gracza do odkrywania nowych miejsc i „znajdziek”. Pojawiły się elementy RPG; punkty doświadczenia przydzielamy do siły, kondycji, zdrowia albo dowodzenia. Zawsze towarzyszy nam Rimat (w co–opie drugi gracz nią steruje, choć trzeba przyznać, że tryb kooperacji trochę szwankuje), ale możemy rekrutować do pomocy byłych członków sekty Ojczy-Matki za wspomniane punkty dowodzenia. Dodano również dwa ciekawe i całkiem odkrywcze „gadżety bojowe”, do których trzeba się przyzwyczaić, bo będą używane do rozwiązywania prostych łamigłówek. Przed rozpoczęciem gry naprawdę warto zaznajomić się z samouczkiem, bo wprowadza on dobrze w meandry machinki walki. Mamy również do dyspozycji tryb areny, w którym staramy się przeżyć kolejne fale przeciwników. Za pokonanie wrogów otrzymujemy punkty i możemy je wydać na broń, sprzymierzeńców, zdrowie itd. . Wypada mi skończyć z tym pseudo-recenzenckim  „disclaimerem” i przejść do sedna tekstu, czyli peanu na cześć Zeno Clash 2 i ACE Team.

Lokacje w Zeno Clash 2 są obłędne. Jeszcze chyba nigdzie nie widziałem tak perfekcyjnie wykreowanego świata ( Sacrifice jest bardzo podobne w tym ujęciu), gdy mówię perfekcyjnie, to mam na myśli konwencje w jakiej przedstawiono nam rzeczywistość. Nie da się ukryć, że ekipę z ACE Team fascynuje malarstwo. Uważny obserwator odnajdzie w Zenozoik wpływy wielkich malarzy i artystów: Bosch, Brueghel, Dali, Picasso, tradycja malarstwa abstrakcyjnego, architektura podobna do dzieł Gaudiego (mozaiki a la park Güell). To naprawdę niesłychane, bo Zeno Clash 2, to prawdziwa sztuka, a raczej inkarnacja prawdziwej sztuki w wirtualny świat, ale to nie jest jeszcze koniec. Dochodzi jeszcze do tego aspektu cywilizacja „Zenos”, która, powiedzmy, że jest na poziomie ludzkiej rewolucji neolitycznej, ale nie używa symboli do reprezentowania rzeczywistości. To wciąż jednak nie koniec! Fantastyczna, monumentalna, wykonana z rzadkich materiałów, negująca wszystkie prawa grawitacji architektura Golemów. Technologia Golemów zdaje się być jakaś postapokaliptyczna albo nawet jest nierozerwalnie związana z wyobraźnią, rozświetla na niebiesko i zielono prymitywny świat Zenozoik, zdobiąc go przy tym fascynującymi budowlami. Nie wiem, czy ktokolwiek do tej pory stworzył taki dziwny, odmienny, obcy, piękny, pozbawiony niektórych praw fizyki i logiki, świat. Genezę uniwersum Sacrifice jeszcze potrafię mniej więcej odnaleźć, bo zawiera się ona w mitologii i wierzeniach cywilizacji żyznego półksiężyca (Asyria, Babilon, wielkie miasta pokroju Ur i Niniwy itd.). Świat Zeno Clash 2 jest dla mnie zupełną enigmą i triumfem kreatywności, nieokiełznanej wyobraźni, umysłu ludzkiego, siły tworzenia.  Dodajmy, że mieszkańcy tego wymiaru są równie odmienni, różnorodni ( ponad 100 modeli postaci w grze) i szaleni z naszego punktu widzenia. Pamiętacie pierwszą scenę w barze w „Gwiezdnych Wojnach”, gdzie było mnóstwo inteligentnych gatunków obcujących ze sobą? Właśnie ta scena w prosty sposób ukazywała głębie uniwersum Gwiezdnych Wojen – podobnie jest w Zeno Clash 2.

Napisałem, że lokacje są obłędne, ale nie podałem żadnych przykładów. Moja pierwsza wizyta na pustyni w nocy przy akompaniamencie tej częstotliwości okazała się niemal mistycznym przeżyciem; gigantyczne, fluorescencyjne latawce rozwiewane przez lekki wiatr. Rath Birds Fields zupełnie przypominają obraz Boscha zatytułowany „Ogród rozkoszy ziemskich”, ale pozbawiony ludzi. Na horyzoncie majaczą fantastyczne wieże, gigantyczne, pęknięte jajo (jajko to częsty motyw w malarstwie Boscha), z drzew wystają trąbki, z których wylewa się woda albo leniwie wydobywają się bańki mydlane, a wszystko jest okraszone dziwną, jakby arytmiczną, muzyką. Różowa wieża góruje nad Zeznozik i wydaje się być esencją geniuszu Gaudiego, a most przynosi na myśl marzenia senne szalonych inżynierów. Kanion wrogiego plemienia Tiamte sprawia złowrogie wrażenie swoim ogromem i dziwną rzeźbą przedstawiającą oko na stopie (?!).

Spoliery dotyczące fabuły pierwszej odsłony Zeno Clash.

Fabuła pierwszego Zeno Clash obracała się wokół dziwnej sekty, której przewodził/a Ojczy-Matka. Ghat, jeden z wychowanków rodziny, przeprowadza zamach na Ojczy-Matkę, ponieważ poznaje jej „sekret”. Oczywiście, jak to w sektach bywa, wyznawcy nie bardzo przyjmują do wiadomości opinie innych i chcą zabić Ghata. Po wielu perturbacjach nasz renegat dociera, wraz z Deadrą, do „Końca Świata” i budzi Golema, czyli jakiś dziwny byt, który zdaje się wiedzieć bardzo dużo o problemach Zenozoiku i o naturze tego świata. Golem powraca do Halstedom, detronizuje Ojczy-Matkę, opowiada wszystkim wyznawcom gigantycznego ptaka, że nie są jego dziećmi (oczywiste prawda?)  i wskazuje im prawdziwych rodziców. Tak kończy się fabuła pierwszej odsłony. W Zeno Clash 2 Golem powoli zaczyna reorganizować społeczeństwo Zenozoiku. Wprowadza prawo i chce wyprowadzić ten gatunek z prymitywnych zwyczajów.  Trzeba wspomnieć, że Golem posiada „fizyczną” więź z wieloma mieszkańcami Zenozoiku i każda rana zadana jemu pojawi się na każdej osobie, którą kiedykolwiek dotknął. Oczywiście niektórym się to nie podoba. Ghat i Rimat wyciągają Ojczy-Matkę z wiezienia i uciekają, aby odnaleźć jakąś słabość Golema.

Spoliery dotyczące fabuły Zeno Clash 2.

Fabuła jest tu doskonale poprowadzona, kolejne tajemnice są dawkowane stopniowo i odsłaniają coraz szerszy obraz zdarzeń. Rzeczy wcale nie są takimi, jakimi się wydają. Bardzo szybko okazuje się, że Golemów jest więcej (czterech) i są nieco, hmmm, szaleni. Poza tym te dziwne humanoidalne byty są androidami, które ktoś pozostawił, aby pilnowały Zenozoiku, ale nie ingerowały w jego rozwój, co oczywiście skończyło się fiaskiem. Golemy tak długo stały na straży, że powoli zaczęły popadać w szaleństwo, inercje, nihilizm i kompleks boga. Kax-Teh (Golem obudzony przez Ghata jest dobrodusznym gigantem) stara się jednak poprawić życie, nadać mu ład i zasady. Xotl-Teh, antagonista północnego Golema, jest socjopatą, który uwielbia manipulować innymi i zadawać ból. Podczas ostatniej batalii giną dwaj ostatni strażnicy Zenozoiku - Kax-Teh oraz Xotl-Teh. Teraz już nikt nie stoi na straży tej dziwnej krainy. Nie wspomniałem, że Zenozoik wcale nie jest terytorium z marzenia sennego, bo znajduje się w Chile, a akcja gry dzieje się w niedalekiej przyszłości. Ghat po przejściu „Końca Świata” dociera do „Beyond EndWorld” i na horyzoncie rysują się futurystyczne metropolie napędzane zaawansowaną technologią. Zenozoik jest enklawą dla hybryd zamieszkujących ten świat. To wszystko powoli zaczyna przypominać jakąś boską komedie (kosmiczny żart lub eksperyment) wykreowaną przez wspomnianych malarzy oraz Terry'ego Gilliama. Jeżeli Zeno Clash 3 powstanie, to jestem bardzo ciekaw jak dalej potoczy się fabuła.

Koniec spoilerów.

Naprawdę myślałem, w pewnym momencie, że gra jest tylko projekcją uszkodzonej psychiki inteligentnego geniusza zamkniętego w zakładzie psychiatrycznym. Cały wykreowany świat miałby być ucieczką od rzeczywistości i być może brzmi to bardzo sztampowo, gdyby nie tajemnicza osoba Ghata. Ghat był kiedyś Corwidem. Jeżeli nie graliście w pierwszą część, to pewnie zapytacie: kim są Corwidzi? : „Corwids are not slaves of reality, so they can be insane. Erminia peed on herself and starve to death anonymously. Helem needed to be invisible so he remove the eyes from anything that can see him. But why he would do that? Why not?”. Corwidzi wyznają skrajny solipsyzm jako swoją filozofię życiową, nie znoszą „cywilizacji” i „obiektywnej rzeczywistości” – jeżeli w ogóle ją postrzegają. Północny Golem, jako reprezentant zaawansowanej kultury, nie znosi Corwidów. Ghat w szaleństwie jednak widział kiedyś jedyną drogę do wolności i ten sentyment w nim pozostał. Warto zatrzymać się na chwilę nad problem percepcji. Ghata, po dotknięciu reliktów z zewnętrznego świata, nawiedzają kolektywne wspomnienia, których nie potrafi opisać, ponieważ jego język i wyobraźnia są zbyt prymitywne, aby móc je zrozumieć. Książka (pismo), fortepian (muzyka), zegar (koncepcja czasu).

Zanim przejdę do jakiegoś podsumowania. Na stronie pewnej pirackiej zatoki jest dostępne, prawie jak wszystko dzisiaj, Zeno Clash 2. Andres Bordeu zamieścił tam swój apel do ludzi zainteresowanych grą, który możecie przeczytać. Tutaj fragment:

“First of all I wanted to remind everyone that our studio, ACE Team, is a small independent company, and unlike bigger companies in our medium we are more vulnerable if our games don’t sell well. I was personally shocked when I read in more than one review that because we were making a sequel this implied that our company must be prosperous and that we’d grown up into a much larger studio. At ACE Team we are only 15 very talented guys (look at the opening credits) and we’ve invested nearly two years dedicating countless hours and effort and resources in creating this game. We don’t have the luxury of making games that don’t sell”.

Nie ściągajcie nielegalnie Zeno Clash 2. Nad tą grą pracowało 15 ludzi, poświęcili jej wiele czasu. Gigantyczne studia (EA sports zwłaszcza <odgłos spluwania na ziemie>) nawet nie silą się na oryginalność i zarabiają krocie na niczym! Call of Duty rozchodzi się jak kokaina podczas ważkich decyzji finansowych w Stanach Zjednoczonych! Nie okradajcie małego, niezależnego studia, które na co dzień musi zmagać się z problemami finansowymi. Poza tym Ci ludzie robią to z pasji, miłości, są niewiarygodnie utalentowani, okradanie kogoś takiego jest esencją zła i jeżeli ktoś z Was to robi, to jesteście dupkami. Wyobrażacie sobie robić coś dwa długie lata bez możliwości zwrotu finansowego i z ciągłą perspektywą bankructwa majaczącą na horyzoncie. Jeżeli gracze nie będą doceniać takich szalonych, kreatywnych, projektów, to możemy się pożegnać z możliwością grania w takie gry. Pisałem w komentarzach pod Sacrifice: Trzeba też stanąć w osłupieniu i spojrzeć jak bardzo gry się zmieniły tj. względem śmiałości projektów i ryzykowania fascynującymi pomysłami na rzecz całkiem prostej logiki budżetowej. Te 14 euro wydane na Zeno Clash 2 może być Waszym głosem w tej debacie.

Jeżeli komuś podobało się pierwsze Zeno Clash, to sequel jest dla Was obowiązkowy. Ja oceniam nową produkcję ACE Team bardzo wysoko (90/100), ale zdaję sobie sprawę, że dla większości będzie to raczej niezbyt udana gra (60/100). Zeno Clash 2 wymaga specyficznego odbiorcy, ale oferuje w zamian coś bardzo oryginalnego – odyseje przez umysły plastycznych geniuszy.

Postscriptum

Robię sobie kolejną przerwę, a raczej przerwę od pisania o grach w takiej formie, jaką praktykowałem od początku mojej działalności. Piszę o grach już całkiem długo i taki sposób opisu nie ma przed sobą żadnej przyszłości. Poza tym pisałem w miarę regularnie „tą serie” i starałem się za bardzo nie zbaczać z torów na inne dziedziny, ale nie mam chyba już pomysłów, a pokłady mojej energii się wyczerpały. Napisałem chyba o wszystkich grach, które chciałem wziąć na „warsztat”. Być może założę podcast, w którym będę mówił o grach, ale to raczej odległa przyszłość. Prawdopodobnie będę poprawiał istniejące już artykuły, bo niektórym czegoś brakuje. Teksty się pewnie będą pojawiać, ale nieregularnie, bo to będzie uzależnione od tego, czy gra zrobi na mnie wrażenie. Następne wpisy chyba będą o książkach.

myrmekochoria
13 lutego 2014 - 17:57