Historia wkracza w decydującą fazę, w której wszystko powinno się wyjaśnić. Autor nie boi się tym razem sięgnąć do bardziej brutalnych motywów, implementując w swoim dziele sporo widowiskowej akcji, nie zapominając jednak o wciągającej historii.
Dimension W to manga wielowymiarowa, niemogąca być tak łatwo zamknięta w standardowych ramach gatunkowych. Napisanie o niej jako dziele science fiction, byłoby dla niej mocno krzywdzące, bo jest to tylko mały wycinek tego, co tytuł ma do zaoferowania. Jedno jest jednak pewne, tytuł dostarcza czytelnikowi masę pozytywnej energii.
Należę do ludzi tolerancyjnych (jednak wszystko ma swoje granice) i lubiących pozostałe osoby. W żadnym wypadku nie przeszkadza mi ich wiek, ponieważ zwracam uwagę na coś zupełnie innego. Mianowicie, czy dany człowiek jest w porządku. A to już nie jest zależne od tego ile ma on lat. Bynajmniej. Często za to bywamy świadkami zaskakujących poczynań. Chociażby zachowań ludzi w podeszłym wieku. Takich grubo po siedemdziesiątce.
Przyjąłem sobie, że w niedzielę - choć nazwa mojego bloga mówi coś innego - zbyt wiele pisać nie będę. No bo to takie przewrotne i ogólnie fajne, bo będę miał dzień wolnego. Jakoś tak jednak foobarątko wyshuffle'owało mi przed chwilą utwór, który kilka lat temu obowiązkowo przesłuchiwałem kilka razy dziennie. Hocus Pocus holenderskiego Focus (z płyty Moving Waves, wydanej w październiku 1971 roku) rozpalał moje zmysły i wywoływał emocje, które potrafiły mną nieźle zakręcić. Ten blisko 7-minutowy kawałek był dla mnie szczytem rockowej energii.Wbrew zasadom postanowiłem się nim z Wami podzielić jeszcze dzisiaj ;) (nagranie z '73 roku, więc dla niektórych otoczka może być mało zjadliwa - polecam jednakże skupienie uwagi na wokaliście).