Wirtualna Wojna - powrót do przeszłości - yasiu - 5 maja 2012

Wirtualna Wojna - powrót do przeszłości

Nie dalej jak dwa tygodnie temu, nagrywając podcast z kolegami z portaluktóregonazwyniemożnawymieniać dowiedziałem się o filmie dokumentalnym. Nie o zwykłym dokumencie, bo te naprawdę rzadko opierają się na grach wideo a jeśli już, często pokazują je w niezbyt dobrym świetle. W Wirtualnej Wojnie Jacka Bławuta gra – Ił 2 – staje się tylko tłem dla pokazania, jak bardzo różnią się od siebie ludzie w kwestii pamiętania o Drugiej Wojnie Światowej.

Oczywiście takie patrzenie na ten dokument, to tylko jeden ze sposobów. Jak się okazuje podczas rozmów o nim – a zachęca do dyskusji, choćby dlatego warto go obejrzeć – pokazane nam sceny, dialogi i monologi, można rozpatrywać na dziesiątki różnych sposobów. Choćby dlatego warto go obejrzeć. Tu jednak pojawia się pewien problem. Wirtualną Wojnę wyemitowało HBO. W chwili obecnej, aby obejrzeć film trzeba zapłacić. Nie byłby to problem gdyby nie fakt, że HBO umożliwia taką operację jedynie swoim abonentom. Na szczęście prawie każdy z nas zna kogoś, kto korzysta z HBO więc nie powinno to być problemem. A sama kwestia cyfrowej dystrybucji dla ograniczonego grona to całkiem odrębna kwestia której nie chcę ruszać, bo trąca nieciekawie.

Całość oparto na rekonstrukcji prawdziwej bitwy lotniczej która odbyła się podczas Drugiej Wojny Światowej. Inicjatorami akcji byli Amerykanie, bo to pamięci ojca jednego z nich poświęcono całe wydarzenie. Uczestnikami stali się piloci latający w barwach USA, Niemiec, Rosji i Wielkiej Brytanii (z Polską szachownicą rzecz jasna) – Amerykanie, Niemcy, Rosjanie i Polacy. Bazą techniczną całej – imponującej rozmachem – operacji stał się ponad dziesięcio letni symulator Ił-2 Szturmowik. Gra pozwalająca modyfikować się w ogromnym stopniu i dzięki pracy społeczności, nadal żyjąca. Jak się okazuje, wiekowy Ił nadal jest potęgą i całkiem osobną kwestią, nad którą rozwodzić się nie chce, jest to jak ludzie tę grę wykorzystują. Sieciowe potyczki angażują dziesiątki graczy latających w różnych dywizjonach, na różnych maszynach. Rozmach powoduje opad szczęki, i jeśli ktoś lubi symulatory, powinien się tematem zainteresować.

Uuu turbulentzen! Przeciekawy bohater!

Dokument w ciągu 70 minut pokazuje przebieg jednej misji. Każdego z pilotów biorących w niej udział śledzi jedna kamera. Widzowi reżyser pokazuje urywki samej rozgrywki oraz wypowiedzi pilotów oraz ich rodzin i znajomych. Całość oczywiście została starannie zmontowana i co za tym idzie, zapewne nie pokazuje się widzowi wszystkiego, co działo się podczas rozgrywki. Taki zabieg powoduje, że można mieć lekkie wątpliwosci co do własnej interpretacji dokumentu, ale to moim zdaniem celowe działanie.

Tym co w Wirtualnej Wojnie fascynuje, to różne podejście do wojny. Amerykanie pamiętają, rekonstruują, ale nie rozdrapują ran i nie żyją przeszłością. Z Niemców bije lekka nuta wstydu, całkowity brak poparcia dla działań ich narodu kilkadziesiąt lat wcześniej. Rosjanie jakby zapominają, jak to wszystko dokłanie wyglądało i patrzą na niemców jak na odwiecznego wroga. Polacy natomiast zostali moim zdaniem pokazani w najgorszym świetle. W nagraniach wzięły udział dwie grupy. Jedna w ogóle nie wzięła udziału w misji. Panowie wcielający się w pilotów niemieckiego dywizjonu nie wsparli swoich towarzyszy zza Odry, bo popili i nie byli w stanie. Za to świetnie bawili się opowiadając, dlaczego latają na Niemieckich maszynach. Piloci brytyjskich myśliwców z polskimi szachownicami jawią się za to – oczywiście nie wszyscy – jako straszni fanatycy. Jako jedyni strzelają do pilotów zestrzelonych maszych i jako jedyni podchodzą do tematu aż za bardzo poważnie.

To wszystko zebrane razem i ciekawie zmontowane daje do myślenia, pokazuje też świetne jak różne narody podchodzą nie tylko do tematu wojny, ale też do pojęcia patriotyzmu. Jak jedni pamiętają o przyszłości, ale żyją tym co teraz, a inni nie biorą nawet pod uwagę, że można przestać żyć tym co było. Zachęcam do obejrzenia i dyskusji, temat jest niezmiernie ciekawy i jakby nie patrzyć, dotyczy gier.

yasiu
5 maja 2012 - 12:29