Straszdziernik to celebracja horroru, makabry i grozy pod wszelką postacią. 31 dni października staje się okazją do przybliżenia lub odświeżenia sobie klasycznych filmów, gier, książek. Jest to też świetna okazja do odkrycia nowych solidnych straszaków i przypomnienia sobie o crapach, gdzie posoka leje się na wszystkie strony. W ramach promocji ducha tego (nieistniejącego) święta postanowiłem pobawić się w polecenie kilku straszakowych produkcji. Rekomendowane tutaj gierki, filmy, książki i inne bajery powinny wprowadzić ludzi w odpowiedni nastrój. Bez dalszego lania wody przedstawiam moje typy na najbliższe październikowe wieczory.
Coś do pooglądania
Dobieranie filmów do obejrzenia w ramach straszdziernika to zawsze trudny proces. Nie chodzi tutaj tylko o sam fakt, że muszę wybrać 31 filmów, które muszę przesiedzieć a później obgadać ze znajomymi. Problemem jest tutaj to, że podczas selekcji trafiam na perełki, które muszę obejrzeć od razu. W ten sposób z powodu mojego kompletnego braku cierpliwości najciekawsze filmy oglądam zanim straszakowe noce się rozpoczną. Dlatego zaraz po rzuceniu okiem na plakat Spring sprawdziłem czy produkcja ta dostępna jest na Netflix lub Amazonie.
Plakacik wygląda kolorowo i w znacznej mierze przypomina szajsowate romansidła na oglądanie których skazany jest prawie każdy chłopak/narzeczony/mąż. Moją uwagę przykuła jednak dolna połowa kompozycji, gdzie mamy cień kobiety z mackami. Do głowy przyszło mi od razu świetny Dagonw reżyserii Stuarta Gordona i wiedziałem, że muszę jak najprędzej zobaczyć to filmidło. Historia zaczyna się w dość prosty sposób. Widzimy jak matka naszego bohatera umiera przed jego oczyma. Ciężko chora kobieta była powodem dla, którego chłopak porzucił prestiżową uczelnię i swoje szanse na karierę. W raz z jej odejściem nasz bohater utracił ostatniego członka swojej rodziny. Jakby tego było mało chłopak wdaje się w kłopoty z prawem i za namową znajomych ucieka do Włoch. Na miejscu Amerykanin spotyka przepiękną dziewczynę.
Spring to film, który jest swego rodzaju odwrotnością kultowego Audition. Mamy połączenie horroru z romantycznym filmem, które prowadzi nas w inną niż spodziewana strona. Takashi Miike zrobił z takiej mieszanki jeden z najstraszniejszych Japońskich horrorów. Reżyser Spring odwraca balans grozy i romansu do góry nogami i daje nam straszaka w sam raz na romantyczny wieczór. Innymi słowy Spring jest tym co szmelce takie jak Twilight starają się zrobić. Połączenie typowych elementów grozy z historią miłosną wypada tutaj nieźle. Nie chce spoilować nikomu historii i ograniczę się jedynie do tego, że naprawdę podobało mi się wytłumaczenie obecności horrorowych elementów w tym filmie. Częścią zabawy jest odkrywanie kim lub czym jest tajemnicza dziewczyna i sprawia to, że nawet osoba niezainteresowana miłosnymi poczynaniami bohaterów będzie zaintrygowana tym filmem. Nie jest to typowy horror i gdybym miał być w pełni szczery nie zakwalifikowałbym tej produkcji jako typowego straszaka. Wydaje mi się jednak, że film tego typu jest idealnym wprowadzeniem do miesiąca wypełnionego scenami zombiaków rozrywających ludzi.
Przeciwwagą dla Spring jest drugi z proponowanych przeze mnie filmów. We are Still Here to horror utrzymany w klasycznej konwencji historii o nawiedzonym domu z odrobiną gore. Akcja filmu dzieje się w latach 70. ubiegłego wieku. Małżeństwo w podeszłym wieku po śmierci swego syna przeprowadza się na obrzeża spokojniej miejscowości. Domek w którym przyjdzie im spędzić jesień swojego życia skrywa jednak pewien sekret. Podobno był to kiedyś zakład pogrzebowy należący do rodziny Dagmar. Rodziny która podobno sprzedawała ciała zamiast je grzebać. Jakby tego było mało nowe mieszkanie zdaje się być nawiedzone przez ducha. Czy jest nim niedawno zmarły syn małżeństwa czy też ktoś inny? Produkcja ta jest naprawdę ciekawa z prostego powodu. Mniej więcej w połowie wszystkie elementy klasycznego horroru o nawiedzonym domu zostają wyrzucone na bok. Koniec z powolnym budowaniem napięcia i dochodzeniem na temat tożsamości ducha. We are Still Here może pochwalić się świetnymi efektami wizualnymi i godną pozazdroszczenia atmosferą. Dodatkowo drobne odniesienie do Samotnika z Providence sprawia, że film z automatu zdobywa u mnie dodatkowe punkty. O ile Spring jest takim spokojnym wprowadzeniem do tematyki grozy, tak We are Still Here to straszak pełną gębą, który świetne bawi się naszymi oczekiwaniami.
Coś do pogrania
Czasami mam wrażenie, że jestem jednym z niewielu ludzi, którzy docenili Forbidden Siren w należyty sposób. Skradankowy survival horror wydany jeszcze za czasów dominacji PlayStation 2 to jeden z moich ulubionych konsolowych straszaków. Tytuł ten nigdy nie stał się wielkim przebojem ale był na tyle popularny, że otrzymaliśmy sequel i „amerykański rimejk” na PlayStation 3. Forbidden Siren to gra inspirowana japońskim folklorem i jednym z najokrutniejszych seryjnych mordów dokonanych w Kraju Kwitnącej Wiśni. Tworzy to wyjątkową historię odizolowanej od świata wioski, w której dochodzi do mrocznego rytuału. Fabuła przedstawiona zostaje w niechronologicznym porządku z perspektywy kilku bohaterów co idealnie wpasowuje się w cykl wydarzeń zaprezentowanych w grze. Forbidden Siren wyróżnia się niezwykle wysokim stopniem trudności i tym, że nasi bohaterowie powsiadają umiejętność obserwowania świata z oczu polujących na nich potworów. Nie jest to produkcja idealna ale niewiele tytułów może mierzyć się z Silent Hill 2. Tym co najlepiej zapadło mi w pamięć z czasu spędzonego z Forbidden Siren jest technologia zastosowana do prezentacji twarzy postaci. Zamiast typowych sztuczek graficznych mamy tutaj zdjęcia ludzkich twarzy nałożone na głowy bohaterów. Daje to niezwykle niepokojący efekt, gdzie mamy wrażenie widzenia człowieka z którym coś jest nie tak. W przeciągu ponad dekady od premiery tego tytułu napisałem i nagadałem się o nim całkiem sporo bo uważam, że każdy fan grozy powinien zapoznać się z Forbidden Siren. Teraz kiedy produkcja ta pojawiła się na PlayStation 4 w ramach akcji „płać za gierki z PS2 zamiast wstecznej kompatybilności” z jeszcze większym zapałem będę wspominał o tej straszakowej perełce. Oczywiście przebicie się przez archaiczne elementy gry może być męczące ale naprawdę warto dać temu tytułowi szansę.
Coś do przekartkowania
Zapowiedź kolejnego amerykańskiego filmu na bazie Ringu zachęciła mnie do zapoznania się z powieścią, która zapoczątkowała cały fenomen rimejków azjatyckich horrorów. Postanowiłem więc sięgnąć po Ring autorstwa Koji Suzuki. Jest to pierwsza książka z oryginalnej trylogii na temat Sadako. Zakładam, że większość osób widziała film Krąg lub przynajmniej słyszała o czym jest ten horrorek. Nie powinno to jednak nikogo zniechęcić do przeczytania książki na której to film bazuje. Fabuła pierwowzoru jest bardzo bliska temu co pokazano w kultowym filmie. Występuje tutaj jednak na tyle dużo różnic, że warto przynajmniej rzucić okiem na (co zaskakujące) wydaną w naszym języku książkę.
Tak na wypadek jakby ktoś nie wiedział o czym jest Ring postaram się w kilku zdaniach streścić początek całej historii. Seria tajemniczych zgonów młodych ludzi sprawia, że młody reporter postanawia zbadać jego zdaniem podejrzaną sprawę. Seria wskazówek doprowadza naszego bohatera do dziwnej taśmy VHS, na której znajduje się klątwa. Osoba, która obejrzy film zginie w przeciągu 7 dni. Dziennikarz wraz z pomocą swego przyjaciela próbuje rozwiązać zagadkę nagrania tak by uratować nie tylko swoje życie ale i ochronić swoją rodzinę przed okrutną śmiercią. Interesującym aspektem Ringu jest połączenie ze sobą tradycyjnych wierzeń, technologii i historyczyncyh wydarzeń tak by stworzyć historię grozy osadzoną zarówno we współczesności jak i przeszłości. Książka prezentuje nam dochodzenie i nie jest typowym straszakiem, gdzie przed bohaterami pojawiają się jakieś potworki a z telewizorów wyskakują małe dziewczynki. Mamy tutaj raczej coś reprezentującego zderzenie się ludowych wierzeń ze współczesną technologią. Bohaterowie w (pseudo) naukowy sposób starają się rozwiązać kwestie związane z nadprzyrodzonymi zjawiskami. Dzięki temu czytelnik odbierze książkę w kompletnie inny sposób niż inspirowany nią film. Polecam Ring również ze względu na interesujący kierunek w jakim idzie ta historia. Kolejne odsłony książkowego cyklu przedstawiają nam coś naprawdę niezwykłego i serwują nam świetny horror science fiction.
Rzeczy wytypowane w tym tekście:
-Spring (2014) http://www.imdb.com/title/tt3395184/
-We are Still Here (2015) http://www.imdb.com/title/tt3520418/
-Forbidden Siren (2003)
- Ring, Koji Suzuki (1991) http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47641/ring