Advance Wars to seria turowych strategii przeznaczonych na przenośne konsole Nintendo. Kolejne odsłony cyklu wydane na GameBoy Advance i Nintendo Dual Screen to czołówka gatunku i jedne z najfajniejszych produkcji na konsole przenośne. Dlatego fani od dłuższego czasu wyczekują nowej części Advance Wars. Nintendo jakoś się nie śpieszy by dostarczyć nam ten tytuł, więc ktoś inny postanowił zadowolić fanów. Tak powstało Wargroove, czyli Advance Wars w wersji fantasy. Tylko czy warto się tą produkcją zainteresować i czy oferuje ona coś więcej niż kopiuj-wklej?
Wargroove opowiada o księżniczce, która zostaje władcą państwa po zamachu na jej ojca. W chwili objęcia tronu dziewczyna musi zmierzyć się z atakiem ze strony sił ciemności. Gra przedstawia losy bohaterki i jej świty oraz to jak walczą ze złem. Kampania podzielona jest na akty i misje, podczas których wcielamy się w różne postacie biorące udział w wojnie pomiędzy dobrem i złem.
Fabuła ani nie porywa ani specjalnie nie zaskakuje, ale postacie jakie występują w grze są w miarę interesujące i momentami naprawdę zabawne. Mamy naszą wojowniczą księżniczkę wraz z towarzyszącym jej psem, który jest słodki. Jakieś drzewo-ludki, wampirzyca ścigająca bohaterkę i masa innych dziwacznych postaci, które są całkiem spoko. Dzięki temu fabuła gry wypada znośnie.
Wargroove jest strategią turową, gdzie nasza armia ściera się z wrogimi jednostkami. Nasza tura przebiega mniej więcej tak, ze ruszamy się ludkami w pobliżu wroga atakujemy go czemu towarzyszy krótka scenka ukazująca nasze straty i to jak oberwał przeciwnik (atakowana jednostka może kontratakować), później wydajemy złoto przyznawane za przejęte budynki po to by stworzyć nowych żołnierzy do naszej armii. Całość jest dosyć prosta i nie ma tu żadnego ulepszania jednostek czy rozwoju bazy. Koncentrujemy się na przejmowaniu budynków znajdujących się na mapie i na pokonywaniu wroga. Naszym celem jest albo baza wroga albo dowódca, którego pokonanie gwarantuje zwycięstwo.
Wszystko da się pojąć w kilka chwil bowiem kampania przedstawia wszystkie elementy rozgrywki podczas sekcji tutorialowej no i wszystkie informacje niezbędne do toczenia walki znajdują się na ekranie. Możemy szybko sprawdzać zasięg wojowników, to jaka formacja jednostek powoduje zadawanie krytycznych obrażeń czy przeciwko jakiemu typowi wroga nasza postać zada większe obrażenia. Te informacje plus odrobina strategii poprowadzą nas do zwycięstwa.
Jeśli chodzi o misje to są one dosyć różnorodne. Czasem musimy zniszczyć wroga, innym razem dotrzeć do odpowiedniego punktu mapy czy zwiedzić konkretne lokacje. Są też wyzwania w stylu ratowania konkretnych jednostek, ochrony bohatera za wszelką cenę czy po prostu przetrwania. Dzięki temu misje nie staja się zbyt monotonne i musimy eksperymentować ze sposobami pokonywania wroga. Czasem nie ma możliwości rozbudowy i wytoczenia najsilniejszych jednostek, więc musimy kombinować z tym co oddano do naszej dyspozycji. Dzięki temu nauczenie się zalet i wad każdej z jednostek jest ważne a co za tym idzie posiadanie najdroższych wojowników nie zawsze jest kluczem do sukcesu. W końcu każdy z walczących ma jakąś słabość, która można wykorzystać.
Ogólnie rzeczy zawarte w tej produkcji nie wnoszą nic nowego do gatunku. Nie ma żadnej ewolucji ani rewolucji turowych gier strategicznych. Nawet elementy jak zdobywanie punktów doświadczenia, które praktycznie stało się standardem jest tutaj nieobecne. Mamy szkielet Advance Wars z niewielkimi zmianami takimi jak trochę inny sposób przejmowania budynków czy brak możliwości łączenia ze sobą jednostek. Jest za to możliwość by uzdrowić naszych wojowników dzięki mocom magów. Zmiany opanujemy w kilka chwil i szybko nauczymy się wykorzystywać dowódców i ich umiejętności specjalne na polu bitwy. Te najsilniejsze jednostki oferują przewagę nad praktycznie wszystkimi wrogami. Jednak ich śmierć wiąże się z porażką i rozpoczęciem danej misji od nowa. Sam kilka razy się zbyt zapędziłem księżniczką i chwilę przed pokonaniem wroga przegrywałem bo bohaterka została otoczona przez siły wroga, którym to nie mogła sprostać.
Poza kampanią mamy dostęp do trybu Arcade, który jest serią walk z innymi generałami. Jest też tryb Puzzle, gdzie w ciągu jednej tury musimy pokonać wroga. Uczynienie tego wymaga dobrej znajomości dostępnych jednostek i tego jak one ze sobą współgrają tak by zadać wrogowi maksymalne obrażenia. Obok tego są jeszcze potyczki na pojedynczych mapach i starcia online. Miłym dodatkiem jest kreator map i całych kampanii, którymi możemy dzielić się z innymi graczami. Powstało sporo fajnych poziomów i scenariuszy, które fajnie eksperymentują z mechaniką gry. Wargroove ma olbrzymi potencjał by zostać jedną z tych produkcji wspieranych przez fanów długo po premierze.
Interesującym aspektem Wargroove jest możliwość dostosowania poziomu trudności. Kampania została w miarę dobrze wyważona i część misji może stanowić wyzwanie ale nigdy nie jest tak, że ma się wrażenie, że gra nas oszukuje. Mimo to mamy opcję dostosowania trudności poprzez zmniejszenie otrzymywanych obrażeń czy zwiększenie ilości złota jakie dostajemy na początku każdej tury. Co prawda ułatwienie misji wiąże się z niemożliwością zdobycia najlepszego wyniku ale pozwala ułatwić sobie życie, kiedy z jakiegoś powodu nie możemy pokonać jakiejś przeszkody. Te same opcje pozwalają nam także zdecydowanie utrudnić sobie misję tak by gra stała się prawdziwym wyzwaniem.
Oprawa graficzna Wargroove to kalka z Advance Wars. Nowa gra wygląda dokładnie tak jak pamiętam tytuły z GBA i NDS. To jak wyglądają mapy, kolorystyka, jednostki i nawet to jak przebiegają walki to kopiuj-wklej z AW. Oczywiście zamiast współczesnego konfliktu mamy świat fantasy ze smokami, magami i rycerzami. Dzięki temu gra zachowuje ducha serii Nintendo ale dodaje odrobinkę od siebie. Najważniejsze jest to, że Wargroove wygląda fajnie i retro bez bycia kolanem kolejnej produkcji z NESa czy SNESa. Jednak ktoś kto nie miał kontaktu z Advance Wars może uważać, że gra wygląda staro.
Pisanie o Wargroove nie jest łatwe z powodu cienia kultowej serii, z którego trudno będzie wyjść temu tytułowi. Gra sama w sobie jest naprawdę fajna i oferuje graczom całkiem sporo. Jednak nie ma tutaj zbyt wielu prawdziwych nowości. Tak naprawdę największym dodatkiem jest to, że na pole bitwy bierzemy dowódców przez co ich umiejętności specjalne mają mocno ograniczony zasięg. Brak nowości nie jest wielkim problemem, głównie ze względu na materiał źródłowy. To z czego czerpią twórcy Wargroove jest tak dobre, że kolejna iteracja bez większych zmian nadal jest niezwykle grywalna. Całej sprawie pomaga też fakt, że od wieków nie otrzymaliśmy nowej odsłony AW i wielu graczy stęskniło się za dobrze znaną formułą. Ekipie z Chucklefish udało się wykorzystać nieobecność tamtej serii by stworzyć produkt, który dobrze ją zastępuje.
Jako fan Advance Wars jestem bardzo zadowolony z tego co oferuje mi Wargroove. Gra się w to dokładnie tak jak kiedyś na GBA w serię od Intelligent Systems. Dla niekórych może to być problem bo nowy tytuł nie wnosi wiele do gatunku. Z drugiej strony jest to świetna produkcja dla fanów strategii turowych a na dodatek w końcu posiadacze systemów innych niż te od Wielkiego N mogą zagrać w produkcję tego typu. Wargroove to gra którą warto się zainteresować bo to przykład, że scena indie potrafi dostarczyć to czego oczekują gracze podczas gdy wielkie korporacje ociągają się z kontynuowaniem serii uwielbianych przez graczy.