Yakuza to naprawdę niezwykła seria gier, o których mówić można godzinami. Opowieść o tym jak ambitny tytuł okazał się wpadką na zachodzie i przez wiele lat był czymś niszowym i olanym przez wydawcę po to by nagle eksplodować i stać się docenionym hitem, zasługuje na solidny film dokumentalny. Ten odcinek coś tu nie gra skupi się jednak na samiuśkim początku przygody z Yakuzą. Dokładniej mówiąc dzisiaj ponawijam o Like a Dragon – Prologue, czyli krótkim filmie promującym Yakuzę.
Like a Dragon – Prologue, to film typu Original Video wydany krótko po premierze pierwszej odsłony cyklu Yakuza w Japonii. Tytuł odnosi się tutaj do japońskiej nazwy serii – Ryu ga Gotoku, czyli Like a Dragon i faktu, że produkcja jest prologiem zarówno do wydarzeń z gry jak i pełnometrażowego filmu, który powstawał w tym samym czasie.
Ten 40 minutowy film pokazuje nam młodość bohaterów pierwszej odsłony cyklu Yakuza. Głowny bohater cyklu – Kiryu jest przesłuchiwany przez policję w sprawie morderstwa przywódcy lokalnej mafii. My dowiadujemy się jak doszło do tego zdarzenia i poznajemy bohaterów tragedii do jakiej dojdzie w grze.
Całość rozpoczyna się sekwencją ze słonecznikami i dziećmi bawiącymi się w słońcu. Po chwili przeskakujemy do momentu, w którym nasz napakowany bohater przyznaje się do zabicia patriarchy swojej mafijnej rodziny – klanu Dojima. Na ekranie pojawia się data 01.10.1995 i Kiryu, który z jakiegoś powodu wygląda jakby miał 60 lat jest przesłuchiwany. Nagły przeskok do panny, która wygląda jak duch. Czyżby zapowiadał się horrorek? Nie to tylko Yumi, która jest centralną postacią całego zamieszania i film w znacznym stopniu przybliża nam jej historię.
Cofamy się w czasie do 1980 roku i obserwujemy strzelaninę pomiędzy rywalizującymi z sobą ugrupowaniami japońskiej mafii. Scena w prost z klasycznych filmów o gangsterach kończy się masą zgonów. Pośród ofiar wymiany ognia jest też grupa cywilów, w tym rodzince młodej dziewczynki, która jakimś cudem uniknęła obrażeń. No chyba że weźmiemy uwagę zryta psychikę i koszmary do końca życia o tym jak ciała jej rodziców wybuchały jak chińskie arbuzy naszpikowane „GMO”.
Dalej przeskakujemy do domu dziecka, gdzie młody Kiryu wraz ze swoim przyjacielem Nishkiyamą i jego siostrą Yuko gadają o nowym przybyszu. Yumi dotknięta przez przerażające wydarzenia jest w stanie traumy i izoluje się od świata. Jednak siła przyjaźni jest w stanie wszystko przezwyciężyć i czwórka dzieci bawi się dobrze ze swoim opiekunem. Mamy standardową dla japońskich filmów scenkę z jedzeniem arbuzów latem. Swoją drogą to właśnie w Japonii nauczyłem się, że odrobina soli posypana na arbuza zdecydowanie wzbogaca jego smak.
Kolejny przeskok i jesteśmy już w 1983 roku. Nikshki i Kiryu są nastolatkami, którym nie straszne bójki i rozprawiają się z grupa bandziorów. Obaj chłopcy czują coś do Yumi i mamy okazję obserwować początki trójkąta miłosnego pomiędzy trójką bohaterów. Trigger Warning! Nastolatkowie palący papierosy, czyli coś co jest w obecnych czasach nie do zaakceptowania w filmie. Jak można tak pokazywać młodzież, która przecież jest cacy i trzyma rączki na kołderce?
Okazuje się, że Yuko – sistra Nishkiyami cierpi na poważną chorobę i trafia do szpitala. Yakuza pokrywa koszty jej leczenia a my poznajemy kolejną niezwykle ważną postać. Kazama to jeden gangsterskich ważniaków, który dba o dobro podopiecznych z naszego domu dziecka. Kiryu i Nishki chcą podążać w ślady Kazamy i planują dołączyć do mafijnej rodziny Dojima.
W tym miejscu poznajemy losy rodzin naszych bohaterów. Kiryu stracił ojca, który był yakuza niskiego szczebla. Rodzice Yuko i Nishkiyamy popełnili samobójstwo bo byli ścigani przez gangsterów. Wygląda na to, że sieroty połączone są z przestępczym światkiem od wczesnego dzieciństwa.
Dwaj bohaterowie decydują się opuścić sierociniec i dołączyć do organizacji. Kiryu zostawia Yumi drobny prezent, który ma sprawić, że będą ze sobą wiecznie połączeni. Chłopaki trafiają do Tokyo i szybko przystosowują się do nowych warunków życia. Kiryu tatuuje sobie smoka na plecach i zostaje Smokiem Dojimy. Trójka głównych bohaterów spotyka się w stolicy Japonii i odnawiają swoją przyjaźń. Yumi nadal nosi pierścionek, który lata wcześniej zostawił jej Kiryu. Ja nie moge przeboleć jak staro wygląda koleś grający młodego bohatera Yakuzy. Z jakiegoś powodu przypomina mi się mem „ How do you do, fellow kids? „ z serialu 30 Rock.
Kolejny przeskok o kilka lat i jesteśmy w 1995 roku. Dokładna data to pierwszy października, czyli sądny dzień z samego początku tego krótkiego filmu. Bohaterowie siedzą w barze, który wielokrotnie odwiedzimy w grze i rozprawiają o życiu. Kiryu awansował w mafii i będzie miał okazje otworzyć własną rodzinę podległa Kazamie. Wszyscy są szczęśliwi i jest sielankowo. To oznacza, ze za chwilę musi uderzyć tragedia. No może nie do końca sielankowo bo Nishki wyjawia, że jego siostra będzie miała decydująca operację ostatniej szansy. W razie niepowodzenia nie ma dla niej już nadziei. Jednak co może pójść nie tak jeśli wszystkie inne sposoby uzdrowienia jej już zawiodły?
Kiryu idzie z walizką pieniędzy do Kazamy i rozmawiają na temat sierocińca. Pogawędka zostaje przerwana przez telefon. Okazuje się, ze szef rodziny Dojima porwał Yumi. Kazama próbuje powstrzymać wściekłego Kiryu lecz Smoka Dojimy nic nie zatrzyma.
Okazuje się, ze Nishki zabił Dojimę by uratować Yumi. Dziewczyna jest jednak poobijana i nie wygląda zbyt dobrze. Kiryu trafia na miejsce zabroni i każe uciekać pozostałej dwójce a on zajmie się całą sprawą. Ten moment zadecyduje o losach wielu osób. Jednak to pokazuje dobrze jakiego typu bohaterem jest Kiryu. Koleś gotów jest poświęcić swoje życie by jego przyjaciel mógł spędzić czas ze swoją siostrą przed ważną operacją.
Smok Dojimy zostaje przesłuchany i bierze na barki odpowiedzialność za morderstwo chroniąc zarówno Yumi jak i Nishkiyamę. Policji to nie przeszkadza bo nikt nie lubi mieszać się w gangsterskie porachunki.
Niestety w wyniku całego zamieszania Yumi straciła pamięć i uciekła Nishikyamie. Bohaterka jakimś cudem trafia do sierocińca ze swojej młodości, gdzie spotyka Kazamę. Koniec
Teraz jesteśmy zaatakowani przez trailer oryginalnej Yakuzy, gdzie będziemy mieli okazję poznać dalsze losy bohaterów w 10 lat po wydarzeniach z tej produkcji.
Swoją drogą Yakuza Kiwami sprawiła, ze kompletnie zapomniałem jak oryginalna gra wyglądała na PlayStation 2. Dlatego zobaczenie tego trailera było trochę szokującym doznaniem. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło bo ja nagle mam ochotę na jeszcze więcej Yakuzy.
Jeśli chodzi o ciekawostki i inne dodatkowe informacje to jak już wspomniałem, ta produkcja to prolog zarówno dla pierwszej odsłony cyklu Yakuza jak i pełnometrażowego filmu będącego adaptacją tej gry. Całość została podzielona na cztery części i udostępniona na za darmo na europejskiej stronie promującej pierwszą grę. W końcu premiera Yakuzy na zachodzie była sporym wydarzeniem, w które Sega włożyła sporo kasy. Całość okazała się sporym fiaskiem, ale czego się spodziewać po nowym IP pojawiającym się w tym samym czasie co nowa generacja konsol?
Na szczęście Yakuza 0 jakimś cudem okazała się hitem i wszyscy pokochali japońską serię. Dzięki temu ostatnie dwa lata to nawałnica gier z tej marki. Począwszy od rimejków dwóch pierwszych części z PS2 po spin-off w uniwersum Fist of North Star. Teraz na rynku ląduję kolejny spin-off zatytułowany Judgement. Yakuza w końcu uzyskała należne sobie miejsce pośród szlachty gier wideo.
Z perspektywy fana serii to filmidło jest całkiem udane. 40 minut służy jedynie jako szybkie wprowadzenie i nie ma zbyt wiele czasu na przybliżenie nam postaci i ich losów. W Prologu pojawia się jednak trochę fajnych informacji na temat bohaterów sprzed wydarzeń z gry i dostajemy trochę więcej kontekstu dla tego co będzie dziać się dalej.
Jako osobna produkcja Like a Dragon - Prologue wypada trochę słabiej. Mamy zarys ciekawej gangsterskiej historii, ale ze względu na to, że całość trwa tylko 40 minut i pokazuje nam bohaterów na przestrzeni około 20 lat, nie ma czasu na to by posiedzieć nad jakimkolwiek elementem. Gdyby jednak wydłużyć tą produkcje do jakichś 2 godzin i zrobić z niej pełnometrażowy film to mielibyśmy genialne gangsterskie filmidło. W końcu jest tutaj wszystko czego potrzeba do stworzenia udanego filmu o japońskiej mafii. Strzelaniny, bójki, trójkąty miłosne, honor, zemsta, dramatyczne momenty, tutaj jest po prostu wszystko.
Mimo pewnych braków wynikających głównie z tego, że Like a Dragon – Prologue ma być jedynie wprowadzeniem do świata gry, mamy tutaj do czynienia z jedna z lepszych adaptacji gry wideo jakie kiedykolwiek powstały. Ciekawe czy kontynuacja za którą odpowiada legendarny Takashi Miike będzie równie dobra. Tego dowiecie się z (któregoś z) kolejnych odcinków Coś tu nie gra.