Apsulov: End of Gods - Danteveli - 26 sierpnia 2019

Apsulov: End of Gods

Nie wiem do końca czemu, ale nordycka mitologia świetnie pasuje do klimatów science fiction. Ogólnie każda mitologia świetnie współgra z odrobiną fantastyki naukowej. Jednak z jakiegoś powodu cyber wikingowie wydają się najlepsi. Dlatego też cieszy mnie niezmiernie, że ktoś zdecydował się podjęcia stworzenia horroru science fiction bazującego na nordyckich wierzeniach. Tylko czy Apsulov: End of Gods to coś więcej niż psikus Lokiego?

Apsulov: End of Gods to nowa gra studia Angry Demon, które zdaje się specjalizować w nordyckim horrorze. Tym razem mamy do czynienia z cyberpunkową wersją mitów wikingów. Mamy więc mieszankę tradycyjnych wierzeń i science fiction, która przypomina nieszczęsne Too Human. Cybernetyka połączona z mitami jest zawsze w cenie, więc dobrze, że ktoś kontynuuje temat.


Kolejne laboratorium
W grze wcielamy się w kobietę, która budzi się na stole operacyjnym i zostaje zmuszona do wysłuchiwania gadki awatarów bogów. Nie wiemy gdzie się znajdujemy, co się z nami dzieje i czemu zostaliśmy wybrani. Ogólnie wiemy bardzo mało i tradycyjnie nic nie pamiętamy. Jedyne co przychodzi nam do głowy to chęć wydostania się z dziwnego laboratorium. Musimy też radzić sobie z napotkanymi potworami i innymi przeszkodami. Widzieliśmy to już tysiąc razy, ale tutaj stare danie doprawiono w interesujący sposób.

Ciekawym elementem End of Gods jest to, że znajdujemy się we w miarę współczesnym świecie, gdzie odkryto przeróżne artefakty i udowodniono, że nordycka mitologia jest prawdziwa. Dzięki temu Świat uległ olbrzymiemu przeobrażeniu. No bo wiele musi się zmienić gdy okazuje się, że młot Thora jest źródłem nowego typu energii lub gdy okazuje się, że istnieje więcej niż jeden wymiar. Jest to najciekawszy element całej produkcji, który przyciągnął mnie do Apsulov. Pełne docenienie fabuły wymaga od nas przynajmniej odrobiny znajomości nordyckiej mitologii. Na szczecie wiedza zaczerpnięta z popkultury w zupełności nam wystarczy. Opowiadana historia jest dosyć ciekawa bo my jako swego rodzaju osoba z zewnątrz musimy radzić sobie z konsekwencjami przeniknięcia mitycznych stworów i przedmiotów do naszej rzeczywistości.

Młot Thora.
Nie chcę przesadnie zagłębiać się w szczegóły więc napisze szybko, że wydostanie się z laboratorium bardzo szybko przestaje być naszą główną misją. Przetrwanie też nie jest takie ważne bo okazuje się, że nasza postać może wydostać się z zaświatów. Niezwykłe umiejętności bohaterki sprawiają, że staje się ona pionkiem w wielkiej grze pomiędzy potężnymi siłami.

Soma 2?
Apsulov przypomina mi trochę inny straszak w klimatach science fiction – grę Soma. W obu przypadkach straszenie jest mikroskopowym dodatkiem do „symulatora chodzenia, gdzie najważniejszą rolę gra fabuła. End of Gods nie ma nawet trzech strasznych momentów. No chyba że przeraża nas chodzenie po ciemku, bo w tej grze jest tego pełno. Rozgrywka opiera się tak naprawdę na zwiedzaniu lokacji, słuchania nagrań martwych postaci i uciekaniu przed potworami. Mamy do tego trochę prostych zagadek i w pewnym momencie gry zdobywamy możliwość walki z przeciwnikami. Te elementy nie są jednak specjalnie dobrze wykonane i na pewno nie są satysfakcjonujące. Z tego powodu dobra i wciągająca fabuła jest arcyważną częścią całej produkcji.

W przypadku Somy twórcom udało się stworzyć filozoficzną produkcję na temat tego czym jest człowieczeństwo. Dzięki temu gra zapada w pamięć na dłużej i wyróżnia się z tłumu innych „symulatorów chodzenia”. Apsulov niestety nie porusza tak interesujących tematów. Mamy jednak kilka interesujących pomysłów , które sprawdzają się dosyć dobrze.

Runy skrywają tajemnice.
Kiepska rozgrywka
Apsulov: End of Gods zaczyna się w naprawdę interesujący sposób jednak dosyć szybko sypie się ważny element gry. Chodzi mi o rozgrywkę, która jest co najwyżej przeciętna. Już po kilku pierwszych minutach zabawy musimy błądzić w ciemnych korytarzach i uciekać przed lipnymi przeciwnikami. Znaczna część gry wpisuje się w schematy typowego „symulatora chodzenia”. Od czasu do czasu musimy znaleźć jakiś klucz by otworzyć drzwi i móc iść dalej.

W późniejszej fazie gry zdobywamy „broń”, która pozwala nam się rozprawiać z wrogami i drzwiami. Jednak na dłuższa metę nie wpływa to zbytnio na rozgrywkę bo End of Gods nie ma wiele wspólnego z grą akcji. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie męczący backtracking. Większość gry toczy się na kilku piętrach pewnego laboratorium, gdzie pokoje są bardzo do siebie podobne. Na dokładkę wszystkie te miejsca odwiedzamy po kilka razy. Od czasu do czasu trafimy do bardziej interesujących lokacji, ale jest to zaledwie drobny wycinek całości.

Mieszane uczucia
Mam mieszane uczucia co do tych kilku godzin spędzonych z Apsulov: End of Gods. Z jednej strony fabuła wciągnęła mnie na tyle, że wytrwałem do końca. Z drugiej strony znaczna cześć rozgrywki była nużąca. Nasza postać przemierzające te same korytarze. Ciągłe napotykanie tych samych czterech typów przeciwników. Miałem tez wrażenie, ze wiele sekcji gry jest rozciągniętych na siłę tak by chociaż odrobinę wydłużyć czas rozgrywki. Te elementy działają na niekorzyść gry, ale nie zrujnowały zabawy. Dlatego też jestem pozostawiony z drobną zagwozdką. Nie jestem pewny czy atuty tego produktu przewyższają jego wady i niedoróbki. Odchodzę od komputera w miarę usatysfakcjonowany, ale wiem, że jedyne co pozostanie w mojej pamięci z tego tytułu to całkiem ciekawe połączenie nordyckiej mitologii z science fiction. Tylko czy to nie trochę za mało?

Ta twarz straszy.
End of Gods to interesujący i bardzo specyficzny projekt. Oryginalny pomysł na fabułę i unikatową wizję świata połączono z przeciętnym straszakiem z segmentu indie. Z tego powodu gracze otrzymują taki sobie produkt. Obok fajnych pomysłów i przykuwających oczy lokacji mamy kiepskich przeciwników, masę łażenia po tych samych korytarzach i wieczną ciemność. Na dokładkę rozgrywka jest tutaj słaba. Mam wrażenie, że Apsulov: End of Gods docenią jedynie ci, którym nie przeszkadza cała masa słabszych elementów i najbardziej liczy się dla nich fabuła. Inne osoby mogą być zawiedzione kolejnym przeciętnym symulatorem chodzenia.

Danteveli
26 sierpnia 2019 - 20:38