Anime Corner #33: Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba - Opowieść o demonach przyjaźni i o nierozerwalnych więzach rodzinnych - squaresofter - 26 sierpnia 2019

Anime Corner #33: Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba - Opowieść o demonach, przyjaźni i o nierozerwalnych więzach rodzinnych

Powoli zbliżamy się do sezonu jesiennego anime, kiedy pojawią się ostatnie japońskie serie w tym roku, więc niektórzy miłośnicy tej formy rozrywki zaczynają robić już podsumowania. Typują najlepsze serie 2019r. Również i ja zacząłem zastanawiać się nad tym tematem. Coś tam obejrzałem, kilka seriali porzuciłem w trakcie, inne odłożyłem na później i wrócę do nich jak nazbiera się wystarczająca ilość odcinków. Chciałem sprawdzić też coś nowego. Kolega zaczął mnie namawiać do sprawdzenie Kimtesu no Yaiba. Zobaczyłem więc opening. Spodobała mi się w nim muzyka, projekty postaci oraz samurajski setting. Dałem szansę tej serii. O tym jak się to wszystko skończyło przeczytacie w dalszej części tekstu.

Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba

Informacje

Gatunek: Akcja, demony, historia, shounen, moce nadprzyrodzone

Studio: Ufotable

Liczba odcinków: 26 (6 kwietnia 2019r. - ?)

Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba opowiada o losach młodego chłopaka, Tanjiro Kamado. Trudni się on handlem węglem. Dysponuje też świetnym węchem i pewnie dalej wiódłby swoją spokojną i beztroską egzystencję, gdyby nie jedno przykre wydarzenie, które na zawsze odmieniło jego życie. Jego dom rodzinny został zaatakowany przez wygłodniałego demona, który pożarł jego całą rodzinę. Żeby tego było mało, jego siostra, której udało się jakimś cudem przeżyć, została zamieniona w demona i omal go nie zabiła.

Cała historia zawarta w tej opowieści z pogranicza dark fantasy opiera się na chęci pomszczenia zamordowanej rodziny protagonisty i na próbie odzyskania człowieczeństwa dla jego ukochanej siostry Nezuko, która choć jest demonem, to wykazuje ludzkie odruchy.

W tej ponurej scenie wprowadzającej do fabuły wziął udział postronny pogromca demonów, który był pod tak wielkim wrażeniem waleczności Tanjiro, że oddał go pod opiekę trenera, zajmującego się trenowaniem osób pragnących stawić czoła demonom.

Zabicie tych potworów nie należy do najprostszych rzeczy, bo posiadają one błyskawiczną regenerację ciała. Są nawet takie, które są w stanie walczyć z odcięta głową i tak w zasadzie najlepszym sposobem na ich unicestwienie jest specjalnie do tego przygotowany oręż lub blask Słońca, który je natychmiastowo uśmierca. Demony nie cierpią także kwiatu wisterii (zwanej też glicynią).

Wszystkie te demoniczne cechy i ich zachowanie przywodzą mi na myśl wampiry. Nawet sposoby ich likwidacji są podobne a wziąwszy pod uwagę fakt, że jest to shounen skierowany do nastolatków, w którym trup ściele się gęsto, to nawet lepiej, że nie da się ich zabić tak po prostu, bo ucierpiałoby na tym całe widowisko.

Walki w tej poruszającej opowieści o bracie, który chce zrobić wszystko dla swojej demonicznej siostry to absolutne szczyty japońskiej animacji, szczególnie w roku, w którym drugi sezon One Punch Mana miał dostarczyć wielu niezapomnianych chwil a został wyśmiany przez jego największych fanów za niezbyt dobrą robotę właśnie w tym aspekcie.

Jeśli miałbym przyrównać do czegoś wodne ataki Tanjiro to przypomina mi to maestrię, którą mogliśmy podziwiać kiedyś w Okami. Zazwyczaj historie z nurtu dark fantasy operują ograniczoną paletą barw, które częstokroć są zimne i blade. W wypadku tej serii wygląda to zupełnie inaczej i gwarantuję każdemu kto zobaczy jak w Kimetsu no Yaiba wyglądają ataki wodne, ogniste lub przy użyciu piorunów, że będzie zbierał szczękę z ziemi. Walki w ruchu wyglądają po prostu jak popis doskonałego tancerza, stroniącego od niepotrzebnych kroków. Gdy na placu boju pojawia się wojowniczka przypominająca motyla to jej sposób poruszania się pełny jest gracji i wygląda jakby była najpiękniejszym owadem.

Klimat w jednym z najlepszych shounenów tego roku bybły niezwykle ponury gdyby w tym serialu chodziło jedynie o krwiożercze demony, mordujące niewinnych ludzi bez skrupułów oraz o zemstę na nich, jednak autor scenariusza odpowiednio wyważył atmosferę wykreowanego świata dzięki humorowi. O jego odpowiednią dozę dba w szczególności Nezuko. Wystarczy, że wystapi w jakiejś scenie z tymi swoimi śmiesznymi paciorkowatymi oczami a widzowi nie pozostaje nic innego jak śmiać się do rozpuku. Nie inaczej jest z bohaterami drugoplanowymi, który potrafią rozładować powagę sytuacji swoją nieporadnością, bezmyślnością, uganianiem się za spódniczkami, tchórzostwem a nawet swoimi niezrównanymi umiejętnościami bitewnymi.

W Kimetsu no Yaiba większość kluczowych postaci i najważniejszych demonów ma swoje krótkie historie, pozwalające nam zrozumieć motywy ich działania lub sposób zachowania. Oczywiście nie wszystkich tajemnic dowiemy się na samym początku i o to właśnie chodzi. Dobra opowieść musi wciągać. Mnie ta japońska animacja wciągnęła aż za bardzo. Chciałem zobaczyć raptem jeden jej epizod a skończyło się na tym, że w dwa dni obejrzałem dwadzieścia odcinków i teraz muszę czekać na ostatnie epizody, które zakończą pierwszy sezon.

Jestem niezwykle rad, że dzięki temu serialowi utrzymanemu w klimatach demoniczno-samurajskich miałem możliwość ponownie spotkać się z kompozycjami muzycznymi Yuki Kajiury. Jej muzyka z Tsubasa Chronicles sprawiła kilkanaście lat temu, że wciągnąłem się na dobre w anime i przez cały ten czas mogłem podziwiać jej kompozytorskie popisy również w Xenosadze II-III, Fate Zero czy w Mahou Shoujo Madoka Magica.

W 2019r. na zawsze żegnamy się z bohaterami Fairy Tail i trochę smutno mi z tego powodu, ale gdy na rynku będą pojawiać się takie shouneny jak Kimetsu no Yaiba to raczej nie będziemy narzekać na brak dobrych japońskich animacji w latach dwudziestych dwudziestego pierwszego wieku.

squaresofter
26 sierpnia 2019 - 22:23