Story Of Seasons: Friends of Mineral Town - Danteveli - 8 lipca 2020

Story Of Seasons: Friends of Mineral Town

Harvest Moon to seria, która towarzyszy mi od wielu lat. Pierwszy kontakt z tym cyklem to niewinne czasy podstawówki i gra w edycję stworzoną na GameBoy. Uwielbiam ten cykl i założenie sielankowych gier, gdzie zajmujemy się prowadzeniem farmy i wybieraniem nasion, które chcemy posadzić czy prezentów jakimi obdarowujemy sąsiadów. DLatego informacja o Story od Seasons: Friends of Mineral Town mnie bardzo ucieszyła. W końcu to remake jednej z moich ulubionych odsłon cyklu. Tylko czy odświeżona wersja starego tytułu oferuje coś godnego naszej uwagi.

Na samym początku muszę zacząć od zwyczajowej formułki. W pierwszym zdaniu pisałem o Harvest Moon a potem przeskoczyłem nagle do Story of Seasons. Sprawa wygląda tak, że stary Harvest Moon to obecnie Story of Seasons. Za to nowsze odsłony Harvest Moon to tandetna podróbka żerująca na kultowej marce. Sprawa rozbija się o to, że Harvest Moon jest znakiem towarowym Natsume - firmy, która lokalizowała Story of Seaosns na zachodzie. W pewnym deweloperzy świetniej serii i Natsume rozstali się. Natsume pozostało z nazwą cyklu a twórcy z dobrymi grami. Natsume postanowiło wykorzystać rozpoznawalna nazwę i co jakiś czas atakuje nas strasznymi crapami z Harvest Moon w nazwie. Z tego tez powodu Story of Seasons: Friends of Mineral Town to remake Harvest Moon o tym samym podtytule, które pojawiło się na GameBoy Advance.

Fabuła jest tutaj prosta i służy jedynie jako wymówka by nasza postać mogła zajmować się rolnictwem. W przypadku Friends of Mineral Town dziedziczymy farmę po swoim dziadku i postanawiamy przywrócić ją do świetności. Z tego powodu wracamy do miejsca, w którym spędziliśmy wspaniale wakacje lata temu po to by zabrać się do ciężkiej pracy. Nasza postać - mężczyzna lub kobieta bo nowa wersja klasyka pozwala wybrać płeć rolnika, szybko się aklimatyzuje. Stajem się częścią lokalnej społeczności, zakochujemy się budujemy rodzinę i rozwijamy naszą farmę. To jedno zdanie najlepiej opisuje ogólny zarys fabuły praktycznie całej serii Story of Seasons. Nie ma tu zbyt wiele tradycyjnej growej historii, ale w Friends of Mineral Town pojawia się cała masa postaci i sporo wydarzeń takich jak lokalne festiwale czy wyścigi konne.

Jeśli chodzi o rozgrywkę to mamy to co zawsze w tego typu grach. Sadzimy, kosimy, rąbiemy drewno czy rozwalamy głazy. Zarabiamy w ten sposób kasę na kolejne nasiona, zwierzęta i rozbudowę naszej farmy. Całość dzieje się w dziennym cyklu, gdzie powtarzamy te same czynności aż do znudzenia. Spędzane kilku minut na podlewanie wirtualnych roślin czy czyszczenie krowy może wydać się odrobinę dziwne. Jednak to tutaj działa i nie męczy gracza.

W 2003 roku siłą Friends of Mineral Town było to, że poza przyjemną rozgrywką na rynku nie było niczego podobnego. Tylko Harvest Moon dostarczał ten typ rozgrywki. Sytuacja się trochę zmieniła i na rynku jest sporo naśladowców i masa podobnych gier. Nawet na Nintendo Switch możemy wybrać spośród kilku przedstawicieli tego typu gier. Dla graczy jest to świetna informacja, ale w przypadku tego Story of Seasons oznacza to, że na rynku jest silna konkurencja. Chodzi mi głównie o fakt, że wiele gier wydanych po tym tytule rozbudowało i urozmaiciło rozgrywkę. Z tego powodu ten tytuł w porównaniu z takim, Stardew Valley może wydać się czymś niepełnym lub uproszczonym. Mi to za bardzo nie przeszkadzało bo sama zabawa wciąga niemiłosiernie. Zdaję sobie jednak sprawę, że na tym samym Switchu mamy dostępne ciekawsze opcje jak remake Rune Factory 4. Trzeba będzie zastanowić się nad czym nam najbardziej zależy w tego typu grze.

W kwestii oprawy audiowizualnej mogę wypowiadać się w pozytywach. Story od Seasons: Friends of Mineral Town zachowuje ten cukierkowy i słodki wygląd i klimat znany nam od lat. Przeskok z GBA na Nintendo Sitch poskutkował tym, że mówimy o produkcji 3D przypominającej wizualnie starsze odsłony cyklu na PSX i Game Cube. Wszystko jest proste ładne i przypomina trochę proste, dziecinne rysunki z wielkimi oczami i jeszcze większymi uśmiechami na twarzach. Mnie taka stylistyka nadal urzeka. Podobnie jest z sielankowymi dziękami jakie usłyszymy podczas gry.

Story od Seasons: Friends of Mineral Town to solidny remake świetnej gry, który niestety wydaje się trochę przedpotopowy. Kolejne odsłony serii, cykl Rune Factory i naśladowcy jak Stardew Valley wprowadzili do Harvest Moon sporo udogodnień. Udało się też rozbudować i pogłębić rozgrywkę tak by zmniejszyć monotonię życia codziennego rolnika. Friends of Mineral Town nie wykorzystuje wielu rozwiązań z tych tytułów. Dostajemy klasyczny Harvest Moon ze wszystkimi wadami i zaletami tego rozwiązania. Sam nie mam z tym większego problemu i bawiłem się świetnie. Może to być jednak po części efekt nostalgii. Mamy do czynienia z dobrą grą, która dostarcza to co ma dostarczyć. Jedynym problemem jest to, że na rynku istnieją bardziej rozbudowane alternatywy, które dostarczą nam to samo plus coś jeszcze. Dlatego Story od Seasons: Friends of Mineral Town wydaje się być skierowane raczej do super początkujących fanów symulacji życia rolnika i tych, którzy dobrze wspominają pierwowzór z GBA.

Danteveli
8 lipca 2020 - 16:14