Horrory zostały praktycznie kompletnie porzucone przez dużych wydawców. Na ten moment tylko Capcom atakuje nas swoim cyklem o potwornym wirusie. Natura nie znosi próżni, więc scena indie zajmującą się straszakami wyrosła i ciągle oferuje nam różnego rodzaju projekty. Jednym z ciekawszych i ambitniejszych straszaków z małym budżetem było Remothered. Teraz na rynek trafia kontynuacja o podtytule Broken Porcelain. Czy możemy liczyć na kolejną solidną, dawkę grozy?
Broken Porcelain to w znacznej części prequel poprzedniej gry. Główną bohaterką jest Jennifer, która wylądowała w tajemniczym hotelu, gdzie pracuje jako pokojówka. Na miejscu zaczynana się dziać bardzo dziwne rzeczy i szybko zostajemy zmuszeni do walki o przetrwanie i ucieczki przed naszymi współpracownikami i przyjaciółmi.
Fabuła będzie bardzo trudna do zrozumienia, zwłaszcza dla osób, które nie grały w poprzednią część. Na początku gry możemy odpalić skrót informacji z oryginalnego Remothered, ale po tym materiale zostanie nam cała masa pytań i sporo drapania się po głowie. Niestety ambitna fabuła jest poprowadzona tutaj w bardzo nieporadny sposób. Żonglowanie nazwiskami i twisty, które sprawiają, że nic nie ma większego sensu to chleb powszedni Remothered: Broken Porcelain, Szkoda bo, gdyby ktoś posiedział nad scenariuszem trochę dłużej i może zrezygnował z wrzucania każdego pomysłu, jaki zawędruje do głowy, to mielibyśmy całkiem klimatyczną i logiczną historię o eksperymentach i rodzinnych sekretach.
Remothered: Broken Porcelain to survival horror w klasycznym stylu wywodzącym się z serii Clock Tower. Sporo łażenia po pomieszczeniach, trochę zagadek i cała masa uciekania przed uzbrojonymi przeciwnikami. Jennifer nie jest jednak kompletnie bezbronna. Po pierwsze bohaterka może korzystać z przedmiotów takich jak noże, butelki czy kubki. Pozwalają one odwrócić uwagę wrogów, ogłuszyć ich na chwilę lub zadać obrażenia zatrzymujące ich na sekundę. Nie jest to zbyt wiele i w większości przypadków sprowadza się do tego, że w chwili wykrycia użycie któregoś z przedmiotów da nam dodatkową sekundę na ucieczkę. Mamy też prosty system łączenia ze sobą przedmiotów w silniejsze kombinacje jak trujący nóż.
Drugą bronią w arsenale bohaterki są jej umiejętności odblokowywane wraz z postępami w grze za specjalna znajdźkę porozsypywaną po lokacjach. W teorii daje to nam dostęp do całej masy nowych akcji i sposobów radzenia sobie z wrogami. W rzeczywistości to tylko drobne sztuczki służące urozmaiceniu gameplayu.
Niestety największym problemem Remothered: Broken Porcelain jest niedopracowanie techniczne. Masa przeróżnych bugów sprawiła, że z początku ten tytuł był po prostu niegrywalny. Teraz jest trochę lepiej i twórcy załatali kilka dziur w swoim okręcie. Niestety nadal daleko do akceptowalnej sytuacji. Gra potrafi się zawiesić, nadal występują problemy z audio, dziwne glitche i kosmiczne problemy z AI przeciwników. To niestety może bardzo łatwo zrujnować klimat produkcji. Sam kilka razy zostałem wyrwany z sekwencji grozy przez to, że jakaś postać zablokowała się na elemencie otoczenia lub jej skrypt zwariował. Dochodzi do tego jeszcze to, że ikony akcji czasem pojawiają się z niezłym opóźnieniem lub nie pojawiają się wcale. Sprawia to, że czynność taka jak otwarcie drzwi szafki może zająć nam kilka prób.
Techniczne problemy potrafią być naprawdę frustrujące, a nakładają się one na jeszcze inne problemy tego tytułu wynikające z założeń rozgrywki. Remothered: Broken Porcelain ma być zabawą w kotka i myszkę. Uciekamy przed przeciwnikami, a potem skradamy się za ich plecami i atakujemy. Powtarzamy to w kółko aż do momentu, gdy gra przepuści nas dalej. Z początku takie starca mogą być nawet emocjonujące, ale ciągłe ich powtarzanie jest meczące i wkurza przez to, że nasi wrogowie posiadają szósty zmysł i odwracają się na ułamek sekundy przed naszym atakiem. Z tego powodu powracamy do trwającej chwilę sekcji ucieczki i dopiero potem możemy ponownie próbować zaatakować.
Pierwsza część planowanej trylogii Remothered była dla mnie miłą niespodzianką. Tytuł indie z dosyć ciekawą, pokręconą fabułą. Twórcy chcieli wepchnąć trochę za dużo twistów do jednej historii, przez co całości jest odrobinę komiczna, ale nie mogę odmówić im pomysłowości. Część pierwsza sprawdzała się lepiej jako następca legendy Clock Tower niż Night Cry. Broken Porcelain stawia na metodę więcej tego samego. Niestety wspomniane bugi i problemu psują efekt. Szkoda, bo w chwilach, gdy nic się nie sypało, byłem w stanie wczuć się w klimat walki o życie w przeklętym hotelu umieszczonym w jakieś typowo horrorowej lokacji.
Remothered: Broken Porcelain to przekombinowana fabularnie i niedopracowana technicznie gra. Mimo to jest to jeden z lepszych survival horrorów ostatnich lat, który dostarcza solidną dawkę straszenia. To raczej mówi wiele o problemach innych produkcji niż jest pochwałą dla Broken Porcelain. Niestety problemy techniczne mogą skutecznie zrujnować to doświadczenie. Dlatego trudno mi na ten moment polecić ten tytuł nawet fanom horrorów. Lepiej chyba trochę poczekać aż Broken Porcelain zostanie doprowadzone do przyzwoitego stanu. Wtedy będzie z tego solidny straszak w stylu produkcji z minionych lat.