Porcja naukowego szaleństwo w postapokaliptycznym kamiennym świecie, gdzie wiedza staje się jedyną szansą na przetrwanie. Kolejne tomy serii Dr.Stone, która ukazała się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Waneko, to nie tylko typowo shounenowa rozrywka, ale również pewna dawka ciekawej „wiedzy”.
Moment przybycia do wioski Kohaku, Senku staje się kamieniem milowym dla tej prymitywnej osady. Genialny nastolatek szybko dostrzega potencjał „ludzki”, który może zostać wykorzystany w celu dobra nauki. Trzeci tomik serii skupia się głównie na naukowych aspektach, które mają doprowadzić do wyprodukowania lekarstwa dla chorej siostry Kohaku. Zanim jednak to nastąpi, główny bohater musi stopniowo przygotować wszystkie potrzebne do tego elementy. Gdzieś w tle tej opowieści ciągle aktualny jest problem Tsukasy, który ma zupełnie inne plany na rozwój społeczności. Cała przyszłość mocno będzie zależna czy Senku uda się przekonać do siebie jednego z jego podwładnych. Dość rozczarowani tą częścią będą zwolennicy wartkiej akcji, której tutaj jest jak na lekarstwo. Na całe szczęście twórca nie zapomniał o solidnej porcji świetnego humoru, który jest znakiem rozpoznawczym serii i doskonale uzupełnia jej „naukowe” elementy.
Pod względem „widowiskowości” czwarta część również nie zaspokoi potrzeb czytelników spragnionych „akcji” (ta dopiero rozpoczyna się pod sam koniec). Nadal główne skrzypce odkrywa tutaj plan wytworzenia antybiotyku, do czego prowadzi kolejne odhaczanie zadań z przygotowanej wcześniej listy. Należy więc być gotowym na solidną porcję dialogów gdzie sarkazm i humor łączy się z naukowymi treściami, które podane są w bardzo przystępnej formie. Scenarzysta powoli wprowadza na scenę pewną tajemnicę wioski, która jakoś powiązana jest z Senku. Jedyna szansa na znalezienie upragnionych przez niego odpowiedzi prowadzi przez wyleczenie „kapłanki” i wygranie turnieju, w którym najpotężniejszy wojownik otrzymuje jej rękę oraz miano wodza wioski.
Wesołe okładanie się po głowach w toczącym się turnieju o miano wodza i rękę pięknej kapłanki, całkowicie dominuje tomik piąty. Wartka akcja historii oraz widowiskowe potyczki mocno rekompensują pewne braki wcześniejszych dwóch części w tym aspekcie. Oczywiście nie brakuje tutaj elementów „nauki” czy całej masy świetnego (momentami absurdalnego) humoru. Nie każdy faworyt turnieju przejdzie kolejne rundy bez większych problemów, nie będzie to co prawda mocno zaskakujące dla większości czytelników, ale pewne zwroty akcji się tutaj pojawiają. Pod sam koniec rozwiązuje się jedna z tajemnic, a automatycznie na jej miejsce pojawiają się kolejne pytania, na które czytelnik będzie chciał poznać odpowiedź.
Cała seria jak do tej pory skonstruowana jest w taki sposób, że niełatwo daje się ona zaszufladkować w segmencie klasycznych shounenów. „Widowiskowa akcja” jest co prawda częścią tytułu, w niektórych momentach wypływając na pierwszy plan fabuły, nadal jednak nie dominuje ona całości historii, która łączy humor i naukę. Trudno wyrokować jak rozwiną się dalsze tomy, pozostaje mieć nadzieje, że twórca zachowa w nich ową nietuzinkowość.
Niewiele można napisać na temat oprawy graficznej recenzowanych tomików. Boichi jak na wyśmienitego artystę przystało, od samego początku serwuje nam tutaj wyśmienite prace, w których szczegółowość i dbanie o najdrobniejsze detale, potrafią zachwycić każdego. Jest tutaj również pewna doza umowności jego prac, ale w większości przypadków ma ona na celu jeszcze mocniejsze wyeksponowanie humory tytułu. Jedyne co może niektórym przeszkadzać to zbyt przesadzone muskularne kształty niektórych bohaterów, ale taki już urok Boichiego. Nie ma większego sensu również rozpisywać się na temat rodzimego wydania, które jest poprawnie przygotowane, zarówno pod kątem technicyzm, jak i wizualnym.
Nie pozostaje więc nic innego jak tylko kolejny raz polecić serię Dr.Stone każdemu miłośnikowi mangi, który pragnie chwili nietuzinkowej rozrywki, gdzie humor i nauka łączą się w jednym kotle w coś, od czego trudno się oderwać.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.