Death end re;Quest 2 - Danteveli - 3 czerwca 2021

Death end re;Quest 2

Idea Factory to trochę niedoceniony deweloper i wydawca. Japońska korporacja nieustannie dostarcza nam niszowych gier JRPG. Ich projekty nie są może wielkimi hitami, ale posiadają grono oddanych fanów. Co najważniejsze pośród ich gier można trafić na perełki i naprawdę interesujące tytuły. Najlepszym przykładem na to było Death end re;Quest, czyli meta JRPG o byciu wewnątrz gry i wykorzystywaniu bugów i glitchy, by pokonywać wrogów. Czy Death end re;Quest 2 okaże się równie ciekawym tytułem?

Death end re;Quest 2 otwiera się sceną morderstwa. Nasza główna bohaterka zabija swojego ojca, który upodobał sobie znęcanie się i molestowanie dzieci. To mroczne otwarcie dobrze oddaje nastój przygody, jaka nas czeka. Bohaterka o imieniu Mai trafia do sierocińca, gdzie wcześniej przebywała jej siostra. Mai zależy na odnalezieniu ostatniej bliskiej osoby. Jednak siostra zaginęła a na dodatek miasteczko, gdzie znajduje się nasze nowe miejsce zamieszkania, co noc atakowane jest przez tajemnicze potwory. Bohaterka musi więc uratować siostrę i poznać sekret wioski.

Wspominałem już o tym, że Death end re;Quest to produkcja typu JRPG. Nie jest tak do końca, bo gra łączy w sobie rozgrywkę role playing z Japonii z produkcjami visual novel. Znaczna część gry to czytanie dialogów na temat dochodzenia bohaterki i jej życia w nowym środowisku. W ten sposób będziemy poznawać fabułę, a także naszych towarzyszy i przyjaciół. Nasza rola jako gracza ogranicza się do kilku wyborów podczas scenek i decydowania o tym z kim chcemy gadać, co robimy poprzez menu. Mamy więc coś, co ratuje się tylko na tyle, w jakim stopniu zainteresują nas postacie i ich historia. Na szczęście fabuła jet dosyć ciekawa i ma odpowiedni klimat.

Drugą częścią rozgrywki jest produkcja JRPG, gdzie jako Mai i jej kompanii zwiedzamy świat. Mamy tu sporo typowego łażenia, poszukiwania odpowiednich kluczowych przedmiotów i inne podobne bajery charakterystyczne dla gier. W większości przypadków cała filozofia sprowadza się do dotarcia do zaznaczonego na mapie punktu, by ruszyć trochę dalej z fabułą. Lokacje oczywiście naszpikowane są przeciwnikami.

Tym, co jest najciekawsze w tej części Death end re;Quest są walki. Starcia odbywają się na zasadzie typowej turowej gry JRPG. Postacie wykonują swoją akcję według ustalonej kolejności. Różnica tutaj jest to, że mamy możliwość dowolnego poruszania się naszą postacią, a także to, ze w naszej turze możemy wykonać aż trzy ataki pod rząd. Pierwszy element ma wielkie znaczenie, bo pozycjonowanie jest niezwykle ważne ze względu na pułapki rozstawione na mapach i to, że nasz atak może popchnąć wroga. Popychanie jest niezwykle przydatne, bo przy odpowiednim zaplanowaniu możemy skierować przeciwnika w kierunku kogoś z naszej ekipy, co zaowocuje dodatkowym atakiem. To pozwala na tworzenie naprawdę fajnych kombinacji pomiędzy członkami drużyny i wykorzystanie pułapek przeciwko wrogowi. Staje się to jeszcze bardziej rozbudowane dzięki możliwości wykonywania aż trzech ataków w jednej turze. Otóż dobór odpowiednich trzech ataków pozwala na wykonanie specjalnych ciosów i poznanie nowych umiejętności. To w połączeniu ze wspomnianymi już pułapkami może być wykorzystane do stworzenia naprawdę rozbudowanych strategii. Część z „pułapek” wpływa na naszą postać negatywnie podczas gdy inne dają nam bonusy. Dodatkowo te złe pułapki zwiększają nasz poziom zglitchowania. Jak przekroczymy masę krytyczną, to będzie źle. Jednak ten sam poziom zglitchowania można wykorzystać do wpłynięcia na samą grę, stając się wzmocnioną wersją postaci.

System bitew jest naprawdę oryginalny i bardzo mi się podoba. Obok fabuły to właśnie walki są najmocniejszym elementem Death end re;Quest 2. Znacznie więcej planowania i eksperymentowania z tworzeniem kombinacji ataków dzięki unikatowemu systemowi walki sprawia, że jesteśmy bardziej zaangażowani w same starcia.

Oprawa graficzna stoi na akceptowalnym poziomie, ale sprawia wrażenie czegoś z korzeniami w epoce drugiego lub trzeciego PlayStation. Tak jest chyba z całym designem gry. Pustawe lokacje, spory kawałek gry to nawigacja po menu i tym podobne zagrywki. Mam wrażenie, że Death end re;Quest 2 cierpi na problem wielu budżetowych produkcji z Japonii. Twórcy utknęli gdzieś w kwestiach technicznych na poziomie starych konsol i nie są w stanie przeskoczyć do epoki HD. Z jednej strony jest to urok tych gier. Z drugiej trzeba przyznać, że puste lochy zbudowane z kilku identycznych klocków zaczynają rzucać się w oczy.

Drugą małą bolączką jest to, że twórcy chyba za bardzo posłuchali się fanów i spłycili trochę rozgrywkę względem pierwszej części. Gra stała się znacznie bardziej liniowa i sprowadza się do biegania z punktu do punktu.
Death end re;Quest 2 to solidny i bardzo unikatowy tytuł, który wyróżnia się z tłumu niszowych produkcji JRPG dzięki pomysłom. W grze jest sporo fajnych pomysłów, które mogą się podobać. Całość niestety nie ucieka z piekła, jakim jest skromny budżet, ale mam wrażenie, że da się to przeboleć.
Wydaje mi się, że to jedna z tych mniejszych produkcji, które będę wspominał dłużej.

Danteveli
3 czerwca 2021 - 12:31