Tormented Souls - Danteveli - 3 września 2021

Tormented Souls

Survival horror jest gatunkiem w śpiączce. Popularny niegdyś typ gier praktycznie wyparował z rynku dwie generacje konsol temu. Od tego czasu straszaki tego typu praktycznie wyginęły i zostały zastąpione przez inne typy horrorów. Gatunek jednak od czasu do czasu budzie się ze snu i fani zostają uraczeni jakimś tytułem. Takim tytułem jest właśnie Tormented Souls. Nowy survival horror w klasycznym stylu. Ciekawe czy ten horror będzie w stanie przestraszyć nas czymś poza archaiczną mechaniką?

Tormented Souls rozpoczyna się w sposób podobny do jednej z moich ulubionych gier. Główna bohaterka otrzymuje tajemniczy list, do którego dołączono dziwną fotografię przedstawiającą dwójkę dzieci. Zdjęcie wywołuje szok i ból głowy u bohaterki. Dziewczyna postanawia pojechać do szpitala, z którego nadano list, by rozwiązać zagadkę zdjęcia i osób znajdujących się na nim. Na miejscu dochodzi do tragedii. Bohaterka zostaje napadnięta i budzi się nago w wannie podłączona do respiratora. Jakby tego było mało, ktoś pozbawił ją oka. Tak powalana sytuacja nie zniechęca dziewczyny do dalszej eksploracji opustoszałego szpitala.

Fabuła Tormented Souls jest dosyć standardowa i nie wyróżnia się spośród dziesiątek jeśli nie setek innych straszaków. Niestety trudno osiągnąć poziom najlepszych odsłon Silent Hill, Project Zero czy Forbidden Siren. Mimo to nie jest źle. Jedyne, z czym trzeba się pogodzić to motywacja bohaterki. Dziewczyna bardzo chce rozwiązać zagadkę listu i jest gotowa zaryzykować i poświęcić wszystko dla zdobycia wiedzy na temat historii szpitala. Nawet utrata oka na samym początku przygody nie zniechęca dziewczyny i nie sprawia, że próbuje ona nawiać, gdzie pieprz rośnie.

Rozumiem, że twórcy Tormented Souls starali się dostarczyć coś w stylu przygody Jamesa z Silent Hill 2. Tam główny bohater również otrzymuje dziwny list i udaje się w przerażające miejsce, by odkryć sekret stojący za listem. Nic nie jest w stanie odwieść bohatera od osiągnięcia tego celu. W Silent Hill 2 ten zabieg się udaje z kilku powodów. James Sunderland jest wciągnięty w intrygę, bo najbliższa mu osoba komunikuje się z nim zza grobu. Bohater nie ma nic do stracenia i cała przygoda jest czymś więcej niż badaniem jakiejś tajemnicy. Sama gra ma też senny klimat i nic nie jest do końca sensowne, przez co logika snu ma tam zastosowanie i rację bytu. Nie kwestionujemy zachowań i motywacji bohatera. Przy Tormented Souls ten sam zabieg niestety się nie udał. To może tylko drobnostka, ale w moim wypadku rzutuje na to jak odbieram ten tytuł.

Tormented Souls jest klasycznym survival horrorem, gdzie gra podzielona jest na błąkanie się po lokacjach, rozwiązywanie zagadek i walkę z potworami. Po drodze zbieramy amunicję, strzykawki z morfiną i apteczki do leczenia. Po pomieszczeniach są rozrzucone dzienniki prezentujące nam więcej historii miejsca i postaci. Zabawa polega więc na siąknięciu klimatu ciemnych pomieszczeń opuszczonego budynku i wyczekiwaniu aż coś wyskoczy na nas zza rogu i przyprawi nas o zawał serca. Od czasu do czasu walczymy i pokonujemy puzzle blokujące progres.

Zagadki są przyzwoite i trzeba się przy nich trochę nagłowić, co jest sporym atutem tego tytułu. Jest ich odpowiednia ilość i nie czuć ani znużenia ciągłym rozwiązywaniem puzzli, ale też nie walczymy nonstop. Niektóre z zagadek są dosyć pomysłowe i miałem masę frajdy, próbując je rozszyfrować. Są też i proste puzzle polegające na użyciu konkretnego przedmiotu w danym miejscu.

Rozgrywka jest naprawdę mocną stroną Tormented Souls. Gra trzyma się korzeni gatunku survival horror i dostarcza doświadczenie na poziomie, który docenią fani. Zagadki są naprawdę fajne, walki wypadają ok, a badanie zakamarków szpitala ma klimat. Więc mamy naprawdę przyzwoity straszak spełniający praktycznie wszystko, czego można sobie życzyć od gier tego typu.

Zagranie w nowy survival horror, który trzyma się klasycznej formuły gatunku, było niezwykle odświeżające. Resident Evil 4 wywróciło ten typ gier do góry nogami i nacisk na akcję kosztem zagadek był ewidentny. Trochę zapomniałem jak bardzo brakowało mi produkcji w stylu klasycznego Biohazard i wszystkich klonów tej gry, jakie powstały na PlayStation. Tormented Souls dostarcza właśnie porcję starej szkoły na nowe systemy. Na dokładkę gra robi to lepiej niż wiele podobnych produkcji jak Song of Horror. Jako fan gatunku cieszę się, że taka gra pojawiła się na rynku. Nawet jeśli nie jest to ta sama liga co moi ulubieni przedstawiciele gatunku, to i tak miło było zagrać w coś antytetycznie retro jeśli chodzi o straszaki.

Stosunkowo niski budżet gry sprawia, że jest ona jeszcze bardziej autentyczna dzięki tragicznym dialogom i średniej oprawie wizualnej. Słysząc głosy postaci, od razu przypominał mi się Silent Hill, Resident Evil czy Overblood z liniami wypowiadanymi chyba przez ludzi branych z ulicy, a nie profesjonalnych aktorów. Ma to swój urok i w tym wypadku pasuje idealnie do Tormented Souls. Muzyka jest przyzwoita, ale brzękania i melodyjki, jakie usłyszymy, nie mają startu do klasyków.

Jeśli chodzi o grafikę, to śmiało można powiedzieć, ze pomieszczenia i przedmioty wyglądają przyzwoicie. Gra kojarzy mi się z Resident Evil Remake, co należy traktować jako wielki pozytyw. Miejscówki są dopracowane, a interesujące ujęcia kamery skutecznie budują napięcie i klimat. Co prawda zastosowanie tradycyjnego systemu statycznych kamer, które zmieniają się wraz z przechodzeniem do nowego ekranu, może sprawiać kłopoty. Często nagle wyskoczy coś przed nami lub nie będziemy widzieć przeciwnika, z którym walczymy, ale taki właśnie jest urok klasycznych survival horrorów.

Wygląd postaci i design przeciwników to już trochę inna sprawa. Głowna bohaterka wygląda jak jakiś tandetny asset ze sklepiku Unreal. Jej mimika jest tandetna i wygląda on tak sztucznie, że to przeszkadza. Podobnie jest z innymi ludzkimi postaciami. Patrząc na bohaterów, od razu będziemy mieli świadomość, że Tormented Souls to produkcja niskobudżetowa. Design przeciwników jest znośny. Mam skojarzenia z cyklem Silent Hill, zwłaszcza późniejszymi odsłonami, gdy seria trafiła w ręce zachodnich deweloperów. Mieszanka człowieka i maszyny zdaje się być motywem przewodnim bestii w Tormented Souls. Nie jestem co prawda pod ogromnym wrażeniem potworów, ale nie są one też kiepskie.

Nie mam specjalnie do czego się przyczepić. Mogę utyskiwać na oprawę graficzną, ale to tylko drobna kwestia i dużo zależy od upodobań danej osoby. Fabuła nie porywa, ale nie jest też gorsza od większości straszaków dostępnych na rynku. Tak naprawdę to do czego można się przyczepić, jest celowym działaniem twórców, by odtworzyć klasyczne survival horrory. Brak automatycznego zapisu i wymóg posiadania taśmy, by zachować postępy, jest wyjęty żywcem z Resident Evil. Podobnie statyczne ujęcia kamery, sterowanie na modłę czołgu i zagadki powiązane z odszukaniem odpowiedniego przedmiotu. To za co część graczy może ganić ten tytuł będzie dokładnie tym, co przyciągnie do niego innych.

Skorzystam z tego miejsca, by napomknąć o tym, że Tormented Souls nie jest jedyną współczesną grą na modłę klasycznych survival horrorów. Inicjatywy takie jak Haunted PlayStation i projekty deweloperów ze sceny indie choćby na itch.io pojawiają się regularne. Są to jednak rzeczy dostępne tylko na komputerach i są zazwyczaj jeszcze bardziej niszowe niż ten tytuł. Warto jednak wiedzieć, że jeśli komuś Tormented Souls przypadnie do gustu, to poza klasykami jest też trochę produkcji na PC, które można śmiało ograć.

Tormented Souls to gratka dla fanów survival horrorów sprzed 20 lat. Nowy tytuł zawiera w sobie to, za co fani tego typu gier je kochali. Oczywiście oznacza to, ze nie będzie to tytuł dla każdego. Rozwiązania zastosowane w tej grze były uważane za uciążliwe i wyparło je coś innego, nowocześniejszego i bardziej przystępnego. Sporo osób może być odrzucone przez to co sprawi, że fani będą się radować. Dlatego dobrze jest się zastanowić czego oczekujemy od straszaka przed zakupem Tormented Souls.

Danteveli
3 września 2021 - 21:17