Zdarza mi się narzekać na tytuły gier. Z jednej strony to pewnie oznaka starości i tego, że staje się stetryczałym narzegraczem w podeszłym wieku. Z drugiej strony to może efekt tego jak wiele dziwnych i głupich tytułów spotkałem na przestrzeni lat. Nie tak dawno uzewnętrzniałem się na F.I.S.T.: Forged In Shadow Torch. Dzisiaj jednak znalazłem nową ofiarę. No bo nie mogę przejść obojętnie obok WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy.
WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy przynależy do serii koreańskich gier na telefony. WitchSpring jest podobno całkiem popularne, ale osobiście nie słyszałem o tym cyklu nic przed zabawą z Google. W każdym razie jak nazwa wskazuje, są to gry o wiedźmach. Można je kupić całkiem tanio na Google Play lub wybulić więcej by zagrać w WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy na Nintendo Switch.
W grze wcielamy się w wiedźmę o imieniu Eirudy. Bohaterka jest specjalistką w ożywianiu marionetek i lalek. Robi to za pomocą kradzieży energii z żyjących istot i konwertowaniu jej w coś, co napędza nieożywioną materię. Podczas eksperymentu z kolejną lalką Eirudy napotyka młodzieńca, który pociągnie ją na niezwykłą przygodę.
Jeżeli chodzi o rozgrywkę, to mamy do czynienia z typową grą JRPG z prostym turowym systemem walki. Nic nadzwyczajnego, ale gra się w miarę przyjemnie. Oczywiście pierw należy przyzwyczaić się do sterowania, bo gra oryginalnie była tworzona pod palec i zastąpienie go kontrolerem, nie daje idealnych rezultatów.
Podoba mi się patent z systemem tworzenia naszych pomocniczych marionetek, które wykorzystujemy podczas walk z wrogami. Jest to coś w miarę świeżego, co wyróżnia tytuł trochę z innych niskobudżetowych produkcji JRPG. Przez to, ze mechanika polega tutaj na kradzeniu energii od wrogów, wszystkie potyczki są przydatne, bo przybliżają nas do stworzenia nowego towarzysz lub wzmocnienia wspomagających nas lalek.
Pora na mój drobny humble brag związany z tym, że mieszkałem kilka lat w Korei i miałem nawet okazję uczyć ludzi angielskiego. Niestety żaden z moich uczniów nie był odpowiedzialny za tłumaczenie WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy. Jeśli ktoś był, to muszę rozstać się z kasą za lekcje. Niestety tłumaczenie tej gry leży i kwiczy. Małe błędy byłyby całkiem zrozumiałe, zwłaszcza gdy mowa o mniejszej produkcji. Niestety tutaj błędy są po prostu zauważalne i momentami rzucają się w oczy. Nie ma oczywiście tragedii, ale w moim uczuciu potęguje to wrażenie, że mamy do czynienia z portem z telefonów. Tam jakość liczy się mniej od ładnej ikonki i kasy wydanej na promocję tytułu.
Nie pisze powyższego jako ataku na ten tytuł, bo nie jest to zła gra. Po prostu od pierwszych minuty i zerknięcia na interfejs i styl graficzny ma się świadomość, że to tytuł wydany oryginalnie na telefony. Nie przeszkadza mi to samo w sobie, ale w połączeniu z błędami w tłumaczeniu tworzy wrażenie skoku na kasę, bo na Switchu da się zarobić. Nie mówię, ze tak jest właśnie w tym wypadku, ale jestem trochę uprzedzony co do tej praktyki i zawsze jestem podejrzliwy przy portach z telefonów.
WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy to przykład całkiem zgrabnego portu telefonowej gry na konsolę Nintendo. Nie jest to tytuł wybitny, ale spełnia swoje zadanie. Krótka porcja JRPG z wiedźmami i zabawą z lalkami sprawdza się na Switchu. Wątpię, żebym wychwalał ten tytuł i za tydzień komukolwiek o nim przypominał, ale też nie będę przeklinał czasu spędzonego z WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy.