In Sound Mind - Danteveli - 3 października 2021

In Sound Mind

Stworzenie dobrego horroru psychologicznego nie jest łatwą sztuką. W przeciwieństwie do wielu typowych straszaków jump scare, gore albo brzydkie potworki nie są najważniejsze. Liczy się atmosfera fabuła i zdolność wciągnika gracza w udrękę obserwowanych postaci. Dlatego przez lata pojawiło się tak niewiele godnych uwagi horrorów psychologicznych a gier o zombie mamy na pęczki. Teraz kolejna gra z segmentu indie próbuje swoich sił. Czy In Sound Mind będzie godnym następcą produkcji takich jak Silent Hill, czy Sanitarium?

In Sound Mind zaczyna się w dosyć nietypowy sposób. Otwarciem gry jest przelot kamery nad jakimś zatopionym miastem, po czym nasz bohater budzi się w piwnicy jakiegoś budynku. Nie za bardzo wiadomo, co się dzieje, w okolicy są rozlane jakieś chemikalia, a nasze otoczenie nie zachowuje się normalnie. Przedmioty pojawiają się i znikają, manekiny poruszają się za naszymi plecami, a koty gadają. W miarę szybko dowiadujemy się, ze bohaterem gry jest psychiatra o imieniu Desmond i najwyraźniej został on uwięziony w jakimś dziwnym miejscu, gdzie dzieją się rzeczy niemożliwe. Drzwi budynku prowadzą do najdalszych zakątków świata, a korytarzami grasują potwory. Desmond chce się wydostać z tego koszmaru. Jedynym sposobem na to zdaje się zbadania spraw kilku swoich pacjentów i przeniesienie się do świata ich traumy. Tylko czy psychiatra będzie w stanie uwolnić się z tego piekła?

Mamy więc horror, gdzie przemierzamy różne koszmary i problemy psychiczne grupy ludzi. Daje to miejsce do eksplorowania czarnych zakątków duszy i cierpienia jednostek niezdolnych do normalnego funkcjonowania. Sprawdza się to dosyć dobrze i działa trochę na zasadzie antologii. Taśmy z nagrań sesji z pacjentami przenoszą nas do świata traumy innych postaci. Poznajemy ich historię i staramy się im pomóc, by uwolnić pacjentów od ich demonów. Po drodze poznajemy fragmenty większej historii i roli, jaką odgrywa tajemnicza postać prześladująca Desmonda i wydzwaniająca do niego nieustannie.

In Sound Mind porusza dosyć poważne tematy, ale twórcy zdecydowali się też na całkiem sporo humoru. Pewne zdarzenia w grze są absurdalne lub zabawne jak gadający kot, który jest naszym przewodnikiem po tym świecie czy teksty wypowiadane przez postać dręczącą nas przez całą grę. Dodatkowo niektóre momenty działające jako strachy to tak naprawdę zabawne sytuacje z pomocnymi manekinami. Twórcy z We Create Stuff bawią się założeniami horroru i oczekiwaniami graczy w całkiem udany sposób.

Rozgrywkę zaczynamy w tajemniczym budynku, który stanowi hub gry i wprowadza do zabawy odrobinę metroidvanii. Podczas eksploracji apartamentowca będziemy napotykać na przeszkody, które można pokonać, dopiero zdobywając konkretny przedmiot z jednego z głównych poziomów. Napotkamy na przykład dziwny czarny dym, z którym rozprawimy się za pomocą pistoletu na flary. Za eksplorację nagradzani jesteśmy przedmiotami i pastylkami, które podbijają statystyki naszej postaci, dając nam więcej punktów zdrowia czy lepszą staminę.

Odnalezienie taśmy danego pacjenta pozwala nam przenieść się do ich świata, gdzie staramy się rozwiązać ich problemy, a także dowiedzieć się kto stoi za naszą niecodzienną sytuacją. Każdy z leveli jest inny, operuje na trochę innych zasadach i wprowadza do zabawy nowe elementy. Rozgrywka jest naprawdę różnorodna i mimo tego, ze w grze są spluwy, to strzelanie jest tylko dodatkiem do reszty.

W grze jest też trochę zagadek. Są one całkiem pomysłowe i opierają się na zdobywanych przez nas przedmiotach lub wykorzystywaniu zdolności wrogów do naszych celów. Świetnie to wypada w praniu, bo mamy okazję do kombinowania w biegu uciekając na przykład przed gigantyczną, metalową głową byka.

Najmocniejszym elementem In Sound Mind są bez wątpienia bossowie, czyli piekielne wersje naszych pacjentów. Starcia z nimi są pomysłowe i nie opierają się na walce w jednej arenie. Cały level poświęcony danej postaci wiąże się z odpieraniem ataków jej demonów. Na przykład akcja pierwszego poziomu rozgrywa się na terenie supermarketu, gdzie gania nas zjawa kobiety. Patrzenie na nią powoduje furię i ataki. Jednym sposobem na poradzenie sobie z upiorem jest sprawienie, by zerknął na siebie w jednym z luster rozsianych po markecie. Cały poziom jest wiec jedną gigantyczną walką z bossem z masą zagadek i świetnych momentów, które budują atmosferę tego dreszczowca.

Naprawdę podoba mi się jak, te starcia zostały naturalnie wplecione w poziomy i są częścią naszej przygody. Inne gry powinny się uczyć od In Sound Mind jak tworzyć ciekawe walki z bossami i jak sprawiać by przeciwnicy tego typu byli czymś więcej niż tylko sprawdzianem na koniec poziomu.

Kilka rzeczy w In Sound Mind nie przypadło mi zbytnio do gustu. Niestety sekcje w stylu gier platformowych, gdzie wszystko obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby, są meczące. Trudno wyczuć odległości i wiele razy moja postać nie doleciała lub przeleciała za jakąś platformę. Skakania jest zdecydowanie za dużo i psuje ono rytm gry. Zwłaszcza jak te same sekcje trzeba powtarzać po kilka razy. Zwykli przeciwnicy też nie zrobili na mnie wrażenia. O ile bossowie są pomysłowi, tak typowe maszkary wyglądają lipnie, nie oferują ciekawej rozgrywki i służą tylko po to, by wyładowywać w nie amunicję. Czarne potwory rzucające w nas śmieciami nie są straszne, a na dokładkę całą grę spotykamy tylko ich różne warianty. Zero różnorodności, które przekłada się na nudę i zmęczenie.

Jedną sferą gdzie In Sound Mind zawodzi mocniej, są sprawy techniczne. Niestety na komputerze tytuł ten wypada średnio. Punkty kontrole ładują się zdecydowanie za długo, podczas automatycznego zapisu gra ma tendencję do przycinania się i występuje trochę bugów i glitchy, które mogą utrudnić zabawę. Bohater utknął mi kilka razy w jakimś miejscu i musiałem posiłkować się restartem, żeby pchnąć przygodę do przodu.

To wszystko nakłada się na przeciętną oprawę audiowizualną. In Sound Mind
Nie zrobi na nikim wrażenia. Kilka interesujących lokacji momenty z intrygującą paletą barw komponującą się jak okładka jakiegoś albumu to niestety zbyt mało. Tekstury potrafią być szkaradne, zdarza się widzieć jakieś artefakty i całości brak dopracowania.

Muszę przyznać się, że pierwsze minuty In Sound Mind mnie nie zainteresowały. Po 30-minutowej sesji wyłączyłem tytuł i planowałem zapomnieć o tej grze. Na szczęście coś mnie tknęło i kilka dni później dałem temu horrorowi drugą szansę. Wciągnąłem się i miałem okazje sprawdzić naprawdę pomysłowy tytuł, który z pewnością plasuje się wysoko na liście horrorów, w jakie grałem w ostatnich latach.

In Sound Mind to naprawdę ciekawe podejście do straszaków i gra, która stawia na oryginalność i pomysłowe podejście do wyzwań. Nie jest to pierwsza liga straszaków i problemy techniczne mogą odrobinę przeszkadzać, ale to jedna z najlepszych gier grozy, jakie pojawiły się w sklepach w ostatnich latach. Mamy wspaniały tytuł w sam raz na miesiąc duchów i strachów.

Danteveli
3 października 2021 - 17:17