Ile osób tyle opinii i różnych gustów. Mój jest oczywiście najlepszy i powinien decydować o tym co istnieje, a czego nie ma na tym świecie. Niestety tak nie jest i powstają na przykład gry, które nie są dla mnie. Wiem, że to zbrodnia, ale muszę czekać do rewolucji. W każdym razie Venus: Improbable Dream to chyba jedna z tych produkcji nie dla mnie. Czy oznacza to, że jest to zła gra?
Venus: Improbable Dream to dosyć nietypowa gra visual novel uderzająca raczej w niezbyt często pojawiające się motywy. Głównym bohaterem jest tutaj chłopak o imieniu Kakeru. Bohater nie miał w życiu zbyt łatwo z powodu wyglądu. Kakeru ma na twarzy guza, który co prawda nie jest szkodliwy i jest tylko problemem wizualnym, ale dzieciak cierpi z jego powodu. Samotnik zaczyna się powoli otwierać w szkole dzięki klubowi muzycznemu i poznaniu niepełnosprawnej dziewczyny o imieniu Haruka.
Całość Venus: Improbable Dream to taka historia o miłości do muzyki klasycznej, próbie otwierania się na świat i walce z depresją, niepewnością i paniką. Mamy więc coś mniej typowego niż w przypadku większości gier typu visual novel. Na pewno istnieje nisza skupiająca się na problemach psychicznych, ale ja jakoś zawsze trafiałem albo na horrory, albo gry o umawianiu się z gołębiami, potworami lub końmi. Może też dlatego ciągnący się tutaj melodramat nie był do końca dla mnie. Całość wydawała mi się trochę zbyt długa i rozdmuchana.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to nie ma tutaj praktycznie nic. Przez całą grę podejmujemy chyba z 5 decyzji, z czego 4 z nich to wybór czy idziemy na lunch, czy do biblioteki. Całość sprowadza się tylko do czytania. Mamy więc odwrotność przypadku względem niedawno ogrywanego przeze mnie The Letter. Tam twórcy chcieli zwiększyć interaktywność tragicznymi QTE. I teraz powiem szczerze, że nie wiem, które rozwiązanie jest lepsze. Tam byłem wkurzony, tutaj brakowało mi większego wpływu na historię.
Kwestia oprawy wizualnej jest czymś, co rzuciło mi się w oczy i chyba rzutowało na odbiorze całej gry. Jak dotąd nie widziałem brzydszego tytułu of tej produkcji. Venus: Improbable Dream wygląda jak trochę lepsza wersja mojego kombinowania w MS Paint. Postacie są szkaradne i mają to wrażenie tandetnej podróbki stylistyki z mangi czy anime. Z tym że tutaj jest to podkręcone na maksa. I proporcje są skopane. Do tego tła lokacji to w znacznym stopniu zwykłe zdjęcia z Google z warstwą wazeliny jako filtrem. Nie chcę być przesadnie niemiły, bo z tego co rozumiem, opisuję projekt jednej osoby. Ewidentnie widać, że osoba odpowiadająca za ten tytuł była bardziej zainteresowana historią i muzyką niż tym jak Venus: Improbable Dream wygląda.
Venus: Improbable Dream to takie małe dziwactwo ze sceny indie. Chyba bardzo niszowy tytuł znajdujący się w niszy gatunku, który nie trafia do zbyt wielu graczy. Mam wrażenie, że jest tutaj coś dla tych, których interesuje historie o zdrowiu psychicznym, depresji i tego typu kwestiach. Ja nie jestem raczej docelowym odbiorcom i oprawa wizualna działała na mnie bardziej niż treść gry.