W ostatnich latach poziom horrorów niezależnych wzbił się na wyżyny. Sporo małych produkcji zaskakuje interesującymi pomysłami, fabułą czy stylistyką. Scena indie dostarcza to, czego brakuje w wielkich produkcjach i robi to bardzo skutecznie. Czy Re:Turn 2 - Runaway to kolejne z niezależnych perełek, w które możemy zagrać, czekając na mityczny powrót Silent Hill?
Re:Turn 2 - Runaway to bezpośrednia kontynuacja gry Re:Turn - One Way Trip. Tytuł zaczyna się praktycznie w tym samym miejscu co poprzednia część i kontynuuje fabułę bez wdawania się w szczegóły przydatne nowemu graczowi. Saki i Sen przetrwali koszmar, który pochłonął życie ich przyjaciół. Niestety ucieczka z przeklętego pociągu nie wychodzi parze na dobre. Sen zdaje się być opętany a Saki trafia z deszczu pod rynnę. W trakcie samotnej ucieczki bohaterka decyduje się wrócić do miejsca, gdzie zaczął się jej koszmar i skonfrontować potwory by może odzyskać ukochanego i przyjaciół.
Rozgrywka jest tutaj dosyć schematyczna. Mówimy o horrorze z naciskiem na zagadki. Większość z nich opiera się na znalezieniu ukrytego przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu. W kilku przypadkach musimy rozwiązać proste puzzle, by poznać kod do zamka. Nie ma tu nic zbytnio rozbudowanego i trudno jest zaciąć się na więcej niż kilka chwil. Poza tym mamy kilka sekcji uciekania lub chowania się przed potworami. Nie są one ani ciekawe, ani emocjonujące i sprowadzają się do biegania przez chwilkę. Reszta gry to powolne chodzenie z latarką w poszukiwaniu wyjścia z danej planszy.
Powyższy akapit może być trochę sceptyczny. Nic mnie nie zachwyciło i nie wciągnąłem się zbytnio w rozgrywkę. Nie przeszkadzała mi ona jednak w przebiciu się do zakończenia. Można powiedzieć, ze to swego rodzaju sukces. Często podobne gry potrafią po prostu męczyć. Tutaj wszystko jest poprawne. Właśnie to słowo chyba najlepiej opisuje Re:Turn 2 - Runaway.
Przejście całości zajmie nam gdzieś pomiędzy 3 a 4 godzinami. Re:Turn 2 - Runaway nie należy wiec do najdłuższych tytułów. O ile nie natkniemy się na jakiś bug, który kompletnie zrujnuje nam grę. Sam nie miałem żadnych problemów z tym tytułem, ale spotkałem się z kilkoma ostrzeżeniami, że potrafi się zaciąć jeśli spróbujemy wyjść poza zaplanowaną przez twórców kolejność akcji. Poza tym mówimy o małym tytule z niespotykanie dużą ilością backtrackingu. Garstka lokacji, które odwiedzimy kilkukrotnie, przyczynia się do wrażenia, ze Re:Turn 2 - Runaway jest tytułem zrobionym na szybko. Twórcy musieli się wysilić, żeby rozciągnąć, to co mają do 3 godzin i to widać.
Tym, co szwankuje odrobinę w tym tytule, jest kompletny brak grozy. Mamy kilka sytuacji, gdy coś zagraża naszej bohaterce, ale są to tylko maszkary, przed którymi mamy uciekać. Twórcom nie udało się wytworzyć atmosfery strachu. Trochę szkoda, bo w kilku miejscach były dosyć interesujące pomysły. Jednak ze względu na długość gry nie ma czasu się nad nimi pochylić i zbadać ich dogłębnie.
Wiele osób może wskazać też, ze prosta oprawa graficzna 2D nie daje możliwości na stworzenie przerażającego horroru. Wydaje mi się, że nie jest to do końca prawda. W 2D można stworzyć coś niepokojącego i z gęstą atmosferą. Na pewno wymaga to więcej pracy, ale jest to osiągalne, co udowodniło sporo tytułów na przestrzeni lat od SNESa. Niestety Re:Turn 2 - Runaway idzie na łatwiznę i nie stara się w kwestii grafiki.
Re:Turn 2 nie jest złym tytułem. Nie jest to też gra wybitna. Taki średniak nierobiący nic specjalnie dobrze, ale też niepotykający się o własne nogi. Te 3 czy 4 godziny rozgrywki są w miarę przyzwoite, ale nawet przez sekundę nie byłem wystraszony czy zaskoczony żadnym elementem tej produkcji. Na PC można sprawdzić znacznie lepsze produkcje, więc trudno mi rekomendować ten tytuł. No chyba, że ktoś jest wielkim maniakiem grozy i musi ograć prawie każdą nową produkcję. Ogólnie nie było źle, ale za kilka dni nie będę pamiętał, że grałem w coś takiego jak Re:Turn 2 - Runaway.