Epoka remasterów i remake nigdy się nie kończy. Mam wrażenie, że co druga albo trzecia gra wydana w tym roku to, coś z dawnych lat zaserwowane nam po raz kolejny. Ogólnie nie lubię odgrzewanych kotletów, ale czasem trafi się coś pysznego, co po podgrzaniu smakuje wyśmienicie. Czy tak jest w przypadku The Legend of Heroes: Trails from Zero ?
The Legend of Heroes: Trails from Zero jest portem gry wydanej w Japonii w 2010 roku. Tytuł oryginalnie trafił na PlayStation Portable. Gra kilka lat temu doczekała się ulepszonej wersji na PlayStation 4, która teraz trafia do nas. Tytuł przynależy do serii The Legend of Heroes, znanej u nas lepiej jako Trails.
Jeśli chodzi o fabułę, to mamy dosyć ciekawy przypadek brakującej cegiełki. The Legend of Heroes: Trails from Zero jest elementem łączącym sagę Trails in the Sky z Trails of Cold Steel. Oba cykle pojawiły się już jakiś czas temu poza Japonią. Teraz w końcu przychodzi pora na ten tytuł.
Wcielamy się w młodego detektywa Lloyda Banninga, który zostaje wcielony do specjalnej jednostki policyjnej w mieście Crossbell. Bohater zostaje zaskoczony tym, że jego nowa robota to tak naprawdę element propagandy. Zamiast zajmować się ważnymi sprawami, oddział koncentruje się na prostych robotach i usługach jak ratowanie kotów. Jednak nawet takie niepozorne zadania mogą doprowadzić bohatera i jego kompanów do poznania sekretów i dawno zapomnianych tajemnic miasta.
Fabuła może nie wydawać się porywająca, ale jest satysfakcjonujące. Mamy trochę fajnych nawiązań do pozostałych gier z serii i ciekawe postacie, które bardzo łatwo polubić. Na dodatek The Legend of Heroes: Trails from Zero ma solidną końcówkę i te ukryte rzeczy, na które natkną się bohaterowie, są naprawdę klimatyczne.
W przypadku rozgrywki mowa oczywiście o tytule JRPG, który należy do długiej serii, która rozwija się przez lata. Mamy więc swego rodzaju protoplastę pewnych systemów z Trails of Cold Steel, Chodzi o różne kombinacje i dodatkowe ataki, które urozmaicają turowe walki.
System nie jest przesadnie rozbudowany, ale pozwala na zastosowanie odrobiny taktyki i kombinacji ataków. Z początku brakowało mi rozwiązań z Cold Steel, które może pochwalić się naprawdę rozbudowanym i bogatym systemem rozwiązań. Jednak mimo wszystko gra się dobrze i bitwy wciągają.
Poza walkami i wykonywaniem questów mamy też trochę skarbów rozsianych po lokacjach. Jest też system gotowania z ukrytymi przepisami, które warto odnaleźć dla pysznych potraw i fajnych bonusów dla bohaterów. Nie zabrakło też elementu typowego dla gier z Japonii, czyli łowienia.
Ogólnie jest co robić i monotonia nie wkrada się strasznie szybko, ale w grze jest trochę grindu.
Rzeczą, na którą warto zawrócić uwagę w przypadku The Legend of Heroes: Trails from Zero jest to, że wersja gry na PlayStation różni się od tej na komputery i Nintendo Switch. W przypadku konsoli Sony przetłumaczono wydany kilka lat temu remaster. Pozostałe wersje gry otrzymały masę dodatkowych usprawnień, poprawek i nowe funkcje, za które odpowiadała ekipa z PH3. Różnice są całkiem spore i wersja na PlayStation wypada i wygląda gorzej od tej na Switcha. Warto poczytać o tym dokładniej przed zdecydowaniem się nad zakupem The Legend of Heroes: Trails from Zero. Jeśli mamy taką możliwość chyba lepiej zainwestować w lepszą wersję tytułu.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to nie należy spodziewać się cudów. W końcu mowa o majacej ponad dekadę grze stworzonej na przenośną konsolę. The Legend of Heroes: Trails from Zero wygląda mniej więcej jak odrobinę ładniejsza i wygładzona produkcja z pierwszego PlayStation. Wizualnie nie jest zbyt imponująco, ale też nie ma tragedii. To efekt tego, że małe prawie plastelinowe ludziki z gigantycznymi oczami w stylu anime mają swój urok. Na dodatek gra wygląda lepiej od The Legend of Heroes: Trails in the Sky, więc fani cyklu nie mają na co narzekać.
Fajnie, że w końcu The Legend of Heroes: Trails from Zero trafia oficjalnie w ręce graczy z zachodu. Trochę szkoda, że tak późno, bo to świetna produkcja oferująca godziny dobrej zabawy. Żałuję, że nie miałem możliwości zagrać w ten tytuł na PSP, bo wtedy byłaby to petarda, która nie odstaje graficznie od innych gier na konsoli. Teraz trochę trudniej sprzedać tytuł osobom nie w temacie, bo The Legend of Heroes: Trails from Zero wygląda, jak wygląda. Mimo wszystko lepiej późno niż wcale i może kiedyś skończą się obsuwy w zachodnich premierach gier z tej serii?
The Legend of Heroes: Trails from Zero to długo wyczekiwana gra. Świetnie, że produkcja jest w końcu oficjalnie dostępna na zachodzie. Tytuł z PSP może nie powala wyglądem, ale fajne postacie, dobra fabuła i solidna rozgrywka nadrabiają braki graficzne. Mamy do czynienia z kolejną perełką RPG, jaka trafia pod nasze dachy w tym roku. Nic tylko się cieszyć, ogrywać i później czekać na premierę kontynuacji.