Jakiś czas temu poczytałem trochę na temat wiedźm w średniowiecznej europie. To dosyć ciekawy i przerażający temat. Na pewno współczuję wszystkim niesłusznie posądzonym o konszachty z diabłem i odstawianie mrocznych czarów. Obecnie wiedźmy mają trochę lepszy PR i stają się nawet bohaterkami gier. Tak jest w przypadku ciekawie się zapowiadającego The Knight Witch.
Pierwsze co przyszło mi do głowy po odpaleniu The Knight Witch było to, że gra strasznie przypomina tytuł, w który grałem lata temu. Gra w swoim stylu i wykonaniu jest bardzo podobna do Rise & Shine, które nie powaliło mnie co prawda na nogi, ale zapadło w moją pamięć. Okazało się, że mam dobry nos, bo za obie produkcje odpowiada to samo studio-Super Awesome Hyper Dimensional Mega Team. Wydawcą jest Team 17, które w ostatnim czasie serwuje graczom całą masę interesujących produkcji.
The Knight Witch opowiada o konflikcie między przemysłem a siłami natury. Ludzkość w pościgu za postępem i rozwojem praktycznie zniszczyła planetę. Zanieczyszczenie i technologia doprowadziły do wyniszczenia wszystkiego i wyczerpania zasobów naturalnych. Reakcją wyższych mocy było pojawienie się bojowych wiedźm, które ruszyły przeciwko zanieczyszczającym Ziemię. To doprowadziło do wielkiego konfliktu i militaryzacji. W grze wcielamy się w jedną z walczących wiedźm, która ma nadzieję na przywrócenie ładu i uratowanie tego, co pozostało z naszej planety.
Gra ma oczywiste pro ekologiczne przesłanie i jest ono ważnym elementem The Knight Witch. To jedna z tych produkcji, gdzie fabuła nie jest z boku i jest czymś przemyślanym, co stanowi ważny element całości. Podoba mi się interpretacji rywalizacji sił natury i przemysłu prowadzącego do zanieczyszczeń, a także stwierdzenie, które pada już na samym początku gry. Gdyby nie odpowiedź natury to nie skupilibyśmy się na zbrojeniu, lecz podboju innych planet. To ciekawe i mocno pokręcone spojrzenie na ewidentny problem. Ogólnie The Knight Witch ma trochę ciekawych pomysłów i fabuła wypada raczej dobrze.
Rozgrywka w The Knight Witch jest połączeniem produkcji typu metroidvania, gdzie zdobywamy nowe umiejętności pozwalające odkryć kolejne miejsca i sekrety z produkcjami typu shoot em up czy dokładniej bullet hell, gdzie cały ekran pokryty jest w pociskach wroga, a my musimy pomiędzy nimi manewrować. Jest to raczej nietypowe połączenie i osobiście nie kojarzę zbyt wielu podobnych gier. Dzięki temu The Knight Witch na pewno wyróżnia się z tłumu innych gier niezależnych.
Nasza postać ciągle lata, więc nie ma tutaj typowo platformowych elementów. Zamiast tego musimy uważać na pociski wroga i rozwiązywać różne zagadki czy unikać pułapek. Sprawdza się to całkiem dobrze, ale wymagana jest od nas pewna sprawność. Wymijanie pocisków zalewających cały ekran nie należy do najłatwiejszych zadań. Potrafi być naprawdę dzieżką. Zwłaszcza dlatego, że o naszym powodzeniu może zadecydować los.
Wynika to z systemu kart ze specjalnymi atakami, które są losowane z talii. Po zdobyciu odpowiedniej ilości energii za pokonywanie wrogów możemy odpalić dany specjał. Czasem trafi się coś lepszego, a innym razem jakiś fajans. Problemem jest to, że znajdujący się po prawej stronie ekranu interfejs na temat kart odciąga naszą uwagę od akcji. Trudno w ciemno strzelać kartami więc musimy spojrzeć, co chowa się pod danym przyciskiem. Niestety nie da się przypisać jednego rodzaju kart do konkretnego klawisza. Szkoda, bo to pozwoliłoby na trochę bardziej intuicyjne korzystanie ze zdolności.
Jeśli chodzi o oprawę wizualną, to Super Awesome Hyper Dimensional Mega Team odwala kawał świetnej roboty. The Knight Witch wygląda fenomenalnie i gra sprawia wrażenie cudownej animacji rozgrywającej się przed naszymi oczami. To jeden z najładniejszych indyków, jakie widziałem i mogę się o grafice wypowiadać wyłącznie w superlatywach.
The Knight Witch. To niezła i naprawdę ładnie wyglądająca produkcja, która trafi do fanów gier typu bullet hell. Jest tu trochę fajnych pomysłów i solidne wykonanie. Tytuł może być jednak zdecydowanie zbyt trudny dla niedzielnego gracza. Wyzwanie, jakie gra stawia może być, nie do przeskoczenia dla części osób. Mimo to warto spróbować choćby dla samej oprawy graficznej.