Jack Ketchum – Straceni. Recenzja - Piotr Burakowski - 4 lipca 2011

Jack Ketchum – Straceni. Recenzja

Liczne wątki obyczajowe w Straconych nadały postaciom głębi, natomiast brutalne sceny, będące prymarnym elementem Dziewczyny z sąsiedztwa i Poza sezonem, nabrały marginalnego znaczenia. Dlatego zyskujemy o wiele bardziej dojrzałą lekturę.

Czerwiec 1965, Sparta w New Jersey. 19-letni Ray oraz nieco młodsi Jennifer i Tim spędzają wakacje nad zbiornikiem Turnera. Nie są tam sami, bowiem Ray przypadkowo spotyka dwie dziewczyny, do których strzela. Robi to niejako dla zabawy i z powodu tego, że niesłusznie bierze je za lesbijki, a według niego takowe zasługują na „odstrzał”. Jedna z dziewcząt ginie, druga - ucieka, lecz w wyniku uzyskanych obrażeń umiera po paru latach. Ray pozostaje niewinny.

Co prawda recenzowane dzieło swoim brutalnym początkiem przypomina Dziewczynę z sąsiedztwa i Poza sezonem, niemniej jednak jego dalsza fabuła, pomijając przepełniony przemocą i niesamowicie sugestywny finał, ma charakter obyczajowy. Takowym sposobem Straceni nabierają realistycznego wymiaru, którego nieco brakowało we wspomnianych książkach. Rzecz jasna dzieje się tak kosztem znacznego zmniejszenia tempa akcji, aczkolwiek historia jest zdecydowanie interesująca.

W stosunku do poprzednich pozycji Ketchuma wydanych nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc Straceni zawierają większą liczbę postaci, i te najistotniejsze zostały porządnie, wręcz znacznie lepiej, zarysowane. Zyskujemy tym samym poczucie autentyzmu. Sam protagonista bywa niezwykle przekonujący, wszystko dzięki - teoretycznie niejednokrotnie niewiele wnoszącym - wątkom obyczajowym, ukazującym charakter bohatera. Poprzez takie działanie kolejne elementy historii, wliczając ostatnie przepełnione przemocą fizyczną i psychiczną, przekonują czytelnika.

Bez wątpienia Ketchumowi brakuje unikatowego i zachwycającego stylu, rozpoznawalnego od pierwszych linijek tekstu. Odpowiada on nieskomplikowanym fabułom, jakie oddaje w swoich lekturach, acz obserwując przykładowo dokonania Cormaca McCarthy'ego, oferującego w dziełach własnego autorstwa także proste historie, dostrzegamy, iż nie stanowi to usprawiedliwienia wobec autora. Z drugiej jednakże strony nazywanie go wyrobnikiem będzie absolutnie niesprawiedliwe, albowiem Straconych napisano bardzo sprawnie, z wyczuciem słowa, ale ewidentnie bez większego artystycznego zacięcia.

Straceni stanowią dotychczasowo najznakomitszą pozycję Ketchuma wydaną w naszym kraju - za sprawą stosunkowo licznym bohaterom, którzy zostali dobrze zarysowani w zajmujących wątkach obyczajowych. W znacznej mierze tych obydwu elementów zabrakło w Dziewczynie z sąsiedztwa i Poza sezonem, notabene pozycjach nawet pomimo tego godnych uwagi. Co istotne, nadal dostajemy jak najbardziej bezkompromisową, zarówno pod względem języka i fabuły, propozycję literacką.

Piotr Burakowski
4 lipca 2011 - 16:28