Ocenianie jest jedną z najbardziej subiektywnych rzeczy jaka tylko może być. Mówiąc o tym samym filmie/grze/książce każdy ma prawo wskazać inne zalety/wady i skupić się na zupełnie odmiennych elementach. Rodzi się zatem pytanie czy są jakieś ramy/aspekty, które powinniśmy oceniać?
Czy ocenianie ma w ogóle jakikolwiek sens?
Podstawowe dwa pytania, które zawsze musimy sobie zadać to:
Trzeba wyróżnić jakie elementy danej produkcji należy poddać ocenie. Niestety każdy preferuje coś innego i na inną rzecz „jako pierwszą” zwraca uwagę, skupia na niej wzrok. Na potrzeby artykułu będę pisał o ocenianiu gier jednak sądzę, że tak samo trafnie ten wpis można odnieść do filmu, muzyki, itp.
Idąc zgodnie w wcześniejszym podziałem odpowiedzmy sobie na pytanie jakie elementy
w przypadku gier należy najpierw nawet nie oceniać ale wyszczególnić i się im przyjrzeć. Wiele pewnie wymieniłoby: grafikę, muzykę, AI, gameplay, fabułę… czy to jednak w pełni załatwia temat? Moim zdaniem zdecydowanie nie ponieważ zawsze trzeba patrzeć czy wszystkie elementy są w danej produkcji ważne. Tutaj wkracza nam taki element jak rodzaj gry, tak często pomijany a być może tak bardzo ważny. Posłużę się bardzo skrajnym przypadkiem: czy można porównać grę FIFA 2014 a grę South Park: Kijek Prawdy. Dochodzimy tutaj do kolejnej rzeczy która trzeba wyróżnić mianowicie czy każdy element powinien być oceniany osobno czy wszystko „po całości”. Pewnie ani jedno ani drugie rozwiązanie wszystkich nie będzie zadowalać.
Tym samym przechodzimy do drugiego punktu wymienionego wcześniej podziału. Będzie on pewnie równie sporny jak ten pierwszy. Stwierdzenie „jak oceniamy” może się wydawać proste, banalne i nieistotne. Postanowiłem zapoznać się z różnymi metodami oceniania, przeanalizować i możliwie najbardziej obiektywnie je zaprezentować.
Ze znanych mi sposobów oceniania gier wyróżniłem następujące
Wszystkie wymieniony (i te niewymienione) sposoby oceniania sprowadzają się do tego, że ogólna ocena gry niewiele mówi o produkcji oraz w żaden sposób mnie nie zachęca/zniechęca do zagrania w nią. Jakie są moje (subiektywne) zastrzeżenia do tych sposobów oceniania?
Jest to chyba najbardziej moim zdaniem obiektywny sposób ale pod jednym warunkiem. Jeśli oceniamy w skali 0 – 10 to idziemy liczbami całkowitymi ewentualnie połówkami (nie preferuję ale już niech będzie) dla podwyższenia lub osłabienia jakiejś gry w stosunku do oceny, taki swoisty „+” lub „-”. Konieczność jest jeszcze jedna trzeba zrobić jakieś generalne założenie co dana ocena oznacza. To że coś w co chce zagrać dostanie 7/10 niewiele mi mówi. Dla mnie patrząc bardzo „na chłodno taka nota oznacza że jest to coś co się wyróżnia
(ponad 50% czyli „5”) ma parę niedoróbek ale generalnie jest to dobry tytuł. Dziesięciostopniowa skala oceniania nie jest aż tak klarowna ponieważ moim zdaniem ciężej jest wskazać konkretne odzwierciedlenie wszystkich ocen, nie mówiąc już o chęci rozdrabniania się na połówki.
Przeważnie jeśli chodzi o tę skalę to patrzę tylko na pierwszą cyfrę oznaczająca ilość „dziesiątek”. O ile poprzednia skala oceniania była dla mnie tylko lekko niezrozumiała o tyle ta jest już praktycznie kompletnie niezrozumiała. Bo czym tak naprawdę się różni gra, która dostała 95% od tej co ma 97% czego jej zabrakło by dostać te 2% więcej. To jest chyba najlepszy przykład maksymalnego z możliwych sposobu rozdrabniania się.
Wydawać by się mogło, że ten sposób jest naprawdę przejrzysty i jasny. Jednak nie do końca. Czym różni się tak naprawdę gra przeciętna od poprawnej, do zagrania od tej na poziomie.
W słownym opisywaniu jest jedna podstawowa wada, że dopóki nie wskażemy wszystkich możliwych ocen dopóty nie będziemy wiedzieli jak dobra/zła jest dana gra.
Wszystkie wyżej wymienione rzeczy są przy oczywistym (moim zdaniem) założeniu, że wszystkie gry oceniamy równo, wychodząc od tego samego poziomu, będąc w ocenie maksymalnie obiektywnymi. Starając się nie kierować sympatią/antypatią do jakiejś gry.
Powyższe zdanie jest „oczywistą oczywistością” jednak wiele osób zapomina o tym. To że jakaś gra jest kontynuacją czegoś kultowego co zbierało same 10/10 nie oznacza, że powinno to przez to startować z wyższego poziomu niż jakaś nikomu nie znana gra indie.
***Subiektywna część wypowiedzi***
Wiele osób może w tym momencie powiedzieć „narzekasz narzekasz a jakie widzisz rozwiązanie?” Może moje rozwiązanie ani nie będzie rewolucyjne ani jakieś niespodziewane ale sądzę, że eliminuje ono powyższe problemy. Moim zdaniem największym kompromisem będzie wprowadzenie sześciostopniowej skali oceniania (1-6) z ewentualnymi plusami i minusami tak jak każdy z nas był oceniany w szkole.
O tyle prościej jest na starcie, bo możemy jakoś jasno utożsamić te oceny z rzeczywistością. Dużo więcej osób wie co to dokładnie jest 4+ lub 3-. Nie rozwiązuje to problemu oceny poszczególnych elementów gry, chyba że łączna ocena byłaby średnią z oceny np. grafiki, muzyki, gameplayu itd. zaokrąglana do połówek. Jednak czy sprawiedliwe byłoby karanie gier sportowych w których w dużej mierze chodzi o realistyczny gameplay za brak fabuły bądź nie tak doskonałą grafikę jak w najnowszej przygodówce? Można by było oczywiście wprowadzić indeksowanie poszczególnych ocen cząstkowych. Wtedy przy wyżej wymienianej grze sportowej gameplay miałby indeks 1.0 a grafika 0.5 przez co przy ocenie za pierwsze 5/6 a drugie 2/6 ocena łączna wynosiłaby 4/6. Tylko pojawia się pytanie czy to już trochę za bardzo wszystkiego nie komplikuje? Jedni powiedzą, że nie inni że tak. Ja odpowiem jak typowy marketingowiec „to zależy”. Każdy ma pewnie swoje poglądy na ten temat i uważa inaczej. Fakt jest jeden, żadna metoda nie wyeliminuje wszystkich problemów. Pamiętajcie również że:
„Jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził”
Powyższy tekst jest tylko i wyłącznie moim spojrzeniem na temat. W niektórych miejscach jest on bardziej obiektywny w innych mniej. Jeśli masz swoje zdanie/myśl/refleksje podziel się nią
w komentarzu. Pozwól innym poznać Twoją opinię na ten temat.