Straszdziernik 01 - Unholy Women - Danteveli - 1 października 2015

Straszdziernik 01 - Unholy Women

Mam słabość do „straszakowych” antologii. Uważam że ten sposób prezentacji grozy sprawdza się idealnie. Zestawienie kilku krótszych opowiastek daje twórcom całkiem sporo możliwości. Co ważne nawet jeśli jakiś pomysł nie przypadnie mi do gustu to mam przed sobą jeszcze dwie lub trzy opowiastki. Dodatkowo ograniczona ilość czasu czy stron sprawia, że zazwyczaj mamy do czynienia z opowiadaniem czy filmem bez dłużyzn. Zbiory tego typu często mają interesujący motyw przewodni. Do moich ulubieńców należy Unholy Women znane także pod oryginalnym tytułem Kowai Onna (コワイ女 ). No bo czy tak naprawdę można w życiu spotkać coś bardziej tajemniczego i mrożącego krew w żyłach niż kobiety?

Unholy Women to trzy półgodzinne filmy grozy skupiające się na kobietach. Nie są one ze sobą połączone i skupiają się na różnych aspektach grozy. Mamy standardową opowiastkę o długowłosych duchach, dziwadło wprost z kosmosu opowiadające o kobiecie w worku i historyjkę o klątwie. Całość to 60 minut całkiem dobrego i wykręconego horroru plus 30 minut smętów pogarszających odbiór całości

Na pierwszy ogień idzie Rattle, Rattle(カタカタ) czyli grzechot. W tym filmie główna bohaterka spotyka się z mężczyzną, który jest w związku małżeńskim. Bohaterka po spotkaniu ze swoim kochankiem ulega bardzo dziwnemu wypadkowi. Pierw spada na nią kolczyk by po chwili zostać powaloną przez coś zdecydowanie większego. Kiedy kobieta dochodzi do siebie zaczyna widzieć podejrzenie osoby i ma wrażenie, że ktoś ją prześladuje. Tak zaczyna się najstraszniejsza noc w jej życiu.

Film ten jest w pewnym sensie satyrą na sztampowe wątki wielu horrorów. Mamy różne wytłumaczenia dziwnych zdarzeń, które często pojawiają się w innych produkcjach. Przez to reżyser bawi się trochę z naszymi oczekiwaniami. Daje to dość interesujący efekt i niespodziewane zakończenie historii. Nie ma ono jednak większego sensu i trudno jest je wytłumaczyć w jakiś logiczny sposób. Wiele osób zostanie przez to odrzuconych ja jednak widzę w tym coś wspaniałego. Dziwne/przerażające wydarzenie na które po prostu nie ma jakiegoś logicznego wytłumaczenia. Jest to na pewno lepsze od alternatywy w postaci historii o duchu czy klątwie, które powstały w wyniku złości, cierpienia i standardowego horrorwego przynudzania. Może jestem odosobniony w takiej postawie ale uważam, że nie dorabianie ideologii do funkcjonowania duchów, potworów i demonów czyni je nie tylko straszniejszymi ale bardziej interesującymi. Możliwości spekulacji i interpretacji stają wtedy przed nami otworem. Wspomnieć należy także o kilku naprawdę mrożących krew w żyłach momentach i „interesującym” wyglądzie bestii. 

W każdym razie film bawi się z nami w naprawdę interesujący sposób. Pierw myślimy, że nasza bohaterka goniona jest przez żonę kochanka. Później pojawia się cały wątek o duchach. Jest mała dziewczynka, która zginęła w pobliżu. Bohaterka miałaby jakoby naprzykrzyć się duchowi matki, która popełniła w tym miejscu samobójstwo. Dalej jest jeszcze wstawka w stylu „ wszystkie wydarzenia były tylko snem” po wypadku. Na naszą bohaterkę ktoś spadł i fragmenty jego ciała utkwiły w niej. Na zakończenie okazuje się, że kobieta stała się zabawką jakiegoś potwora, który (chyba) ma jakąś władze nad czasem bo kobieta spadła sama na siebie. Tadam! Mamy zakończenie typu WTF, które jest zbyt przesadzone i tylko udowadnia, że całość ma być satyrą gatunku.

Drugą historią jest mój faworyt – Hagane(鋼), które znaczy stal. Jest to prawdopodobnie najdziwniejsza i najbardziej surrealistyczna komedia romantyczna jaka kiedykolwiek powstała. Inaczej nie da się określić filmu o romansie pomiędzy młodym chłopakiem a dziewczyną w worku zakrywającym większość jej ciała. Jest to bardzo zakręcony film łączący sympatyczne sceny pierwszej miłości z groteskowymi elementami. Całość jest jednocześnie fascynująca i trochę przerażająca. Pierwsze sceny gdy główna bohaterka przy kakofonicznych dźwiękach rodem z pierwszego Silnet Hill napiera swoim ciałem na metalową siatkę dają nam do zrozumienia z jakim filmem mamy do czynienia. Przez pół godziny zostajemy zaproszeni do dziwnego świata wywodzącego się ze snów. Wszystko jest prawie takie jak w normalnej rzeczywistości. Daje to naprawdę świetne wrażenie.

W trakcie trwanie tego segmentu obserwujemy dziwaczny związek pomiędzy młodym chłopakiem a dziewczyną w worku. Mamy randki zaloty, próby morderstwa, okładanie kogoś metalową rurką i inne fetysze. Kulminacją jest scena mająca być czymś w rodzaju stosunku płciowego. Jej finałem jest jednak zgon partnera kobiety. Scena ta kojarzy mi się trochę z tym co wiem o zachowaniach godowych modliszek czy innymi „robalami”, gdzie samiec praktycznie dobrowolnie idzie na śmierć. Potwierdza to tylko twierdzenie, że facet zrobi wszystko żeby „zaruchać”.

Całość można interpretować jako komentarz o seksie i dojrzewaniu do pierwszego stosunku płciowego. Jednak nawet bez analiz i szukania jakiegoś drugiego dna czeka nas zakręcona jazda bez trzymanki. Komuś może nie spodobać się trochę powolne tempo całości ale ono moim zdaniem dodaje wszystkiemu uroku. Oglądanie scen rodem z durnych romansideł dla nastolatek byłoby pewnie męczarniom. Jednak robi się interesująco kiedy zamiast zakochanej w lipnych wampirach dziewczyny mamy chodzący worek, który może być potworem.

Hagane jest powodem dla którego chciałem ponownie obejrzeć tą antologię. Jest to produkcja która siedzi gdzieś głęboko w mojej głowie. Nie tylko dlatego że podczas oglądania tego cudeńka miałem pewne skojarzenia z Silent Hill. Chodzi raczej o pewne dziwaczne i trochę hipnotyczne sceny potwora zachowującego się w sposób podobny do zakochanej nastolatki.

Niestety po dwóch naprawdę solidnych i co najważniejsze interesujących filmach dostajemy zakalca. Nie chcę uprzedzać faktów ale powiem że ostatnia historyjka nie należy do moich ulubionych. The Inheritance (うけつぐもの) opowiada o kobiecie wracającej do swoich rodzinnych stron. Matka wraz ze swoim małym synkiem powraca do domu z lat swojego dzieciństwa by zaopiekować się babcią dzieciaka. Pomiędzy obiema kobietami istnieje wiele złej krwi i współżycie pod jednym dachem nie wychodzi im najlepiej. Dodatkowo dom pełen jest złych wspomnień związanych z zaginięciem brata bohaterki. Matka z czasem zaczyna zachowywać się coraz dziwniej a my dowiadujemy się więcej o pewnej klątwie trapiącej rodzinę.

Problemem tej historii jest jej sztampowość. Nie ma w tym nic złego ale po prostu wypada ona blado w porównaniu z dwoma zaskakującymi opowieściami z wcześniejszej porcji filmu. Na dokładkę podczas oglądania ostatniego segmentu towarzyszyło mi uczucie deja vu. Jestem przekonany, że widziałem już jakiś film, czytałem książkę lub słyszałem opowieść o dokładnie takiej samej fabule jak ta zaprezentowana w tym filmiku.


Antologia poświęcona kobietom wydaje się całkiem ciekawym pomysłem. Zawsze jest to jakieś odstępstwo od dziewczynek duchów i innych straszaków z jakimi Japonia jest kojarzona. Po części z tego powodu trudno mi obiektywnie ocenić Unholy Women. Kiedy pierwszy raz zasiadałem do tego filmu miałem pewne określone oczekiwania. Zostały one wywalone już podczas pierwszego segmentu. Druga część należy do raczej wąskiego grona rzeczy które zapamiętam prawdopodobnie do śmierci. Ma to o tyle duże znaczenie, że dziury w moim mózgu uniemożliwiają mi zapamiętanie imion znajomych czy nazw miejsc w których byłem. Obraz całości zostaje trochę popsuty przez trzecią część. W moim odczuciu jest ona zbyt nudna i nijaka przez co na zakończenie seansu jesteśmy zmęczeni i pamiętamy głównie szłaby finał.

Unholy Women obejrzałem po raz pierwszy prawie 10 lat temu. Do dzisiaj jednak dobrze pamiętam dwie z trzech zaprezentowanych historii. Świadczy to całkiem dobrze o jakości tej antologii. Muszę też przyznać, że Hagane czy jak kto woli „kobita w worku” to jeden z najciekawszych i najbardziej fascynujących pomysłów jakie miałem okazję obejrzeć. Jest w tej historyjce coś magicznego co mnie do niej przyciąga. Dlatego też polecam obejrzenie tego filmu. Najlepszym wyjściem jest obejrzenie tylko pierwszych dwóch historii lub skupienie się na samym Hagane.

Wybór Kowai Onna na pierwszy film Straszdziernika 2015 był celowy. Po pierwsze korciło mnie do tego by kolejny raz obejrzeć tą antologię. Mam wrażenie że jest to raczej mało znany straszak i chciałbym by sytuacja ta uległa zmianie. Dodatkowo wybranie filmu który już kiedyś widziałem uratowało mnie przed trafieniem na kompletny crap, który zniechęci mnie do całej zabawy. Mam nadzieję, że jutrzejszy film będzie przynajmniej na podobnym poziomie jak ta produkcja. Wtedy przetrwanie całego miesiąca oglądania horrorów nie będzie zbyt wielkim problemem.

Danteveli
1 października 2015 - 18:28