Pomimo tego, że od wielu lat gram w gry wideo nie jestem jakimś chorym mordercą. Wiem, że trudno w to uwierzyć bo Fakt, Super Express i TVN mają masę dowodów na to, że gierki robią z niewinnych ludzi seryjnych zabójców. W każdym razie mój brak doświadczenia w odbieraniu życia sprawia że moje uwagi na temat dzisiejszego filmu mogą być nieuprawnione. Przecież wyobrażałem sobie życie płatnego zabójcy kompletnie inaczej niż uczynili to twórcy filmu Kill List.
Omawiany film to brytyjska produkcja z 2011 roku. Jak już wspomniałem głównym bohaterem tej produkcji jest płatny zabójca. Dodatkowym udziwnieniem odróżniającym ten film od typowych horrorów jest to, że przez jakieś 70% projekcji produkcja ta przypomina bardziej dramat lub thriller . Historia opowiada o byłym żołnierzu, który wraz z kumplem dorabia sobie jako płatny morderca. Facet ma żonę, która wie o jego zawodzie. W domu jest także młody synek. Główny bohater sfrustrowany jest swoim życiem i ciągłym zrządzeniem małżonki łasej na funciaki. Z tego też powodu komandos podejmuje się zadania zabicia trzech ludzi. Tak rozpoczyna się jego podróż do piekła, gdzie pozna jak ohydny i podły jest ten świat.
Spoilery!!! Główny bohater wraz z kumplem zostają wynajęci do zabicia trzech celów. Pierwszym z nich jest ksiądz. Wszystko przebiegałoby standardowo gdyby nie fakt, że duszpasterz dziękuje swojemu mordercy. Wraz z trwaniem filmu komandos staje się coraz bardziej poddenerwowany, zachowuje się coraz mniej racjonalnie i dokonuje coraz brutalniejszych czynów. W tym samym czasie dzieje się wokół niego coraz więcej dziwnych rzeczy. Drugim celem jest bibliotekarz, który okazuje się być powiązanym z czymś co najprawdopodobniej jest grupą pedofilską, kręcącą filmy pornograficzne i tortury dzieci. To doprowadza żołnierza do szału i morduje on w niezwykle brutalny sposób osoby powiązane z procederem. Dziwnym jest jednak to, że ofiara bohatera jest mu wdzięczna za tortury. Po tych zdarzeniach komandos wraz z kumplem postanawiają zrezygnować z roboty i dać sobie spokój z tym wszystkim. Po kolejnej dziwnej scenie okazuje się, że niewykonanie zadania równać się będzie z wydaniem wyroku na siebie. Dlatego też chłopaki wyruszają by zabić pewnego bogacza. Ma on mieszkać w znajdującej willi. Na miejscu jednak okazuje się, że komandos trafia w sam środek jakiegoś obrzędu satanistycznego, gdzie młoda dziewczyna ku uciesze tłumów popełnia samobójstwo. Rozpoczyna się chaotyczna walka w efekcie, której bohater zmuszony jest zabić swojego śmiertelnie rannego kumpla. Komandosowi udaje się uciec do domku, w którym przebywa jego rodzina. Niestety bohater w ten sposób prowadzi do swojej rodziny szaleńców. Kiedy żołnierz budzi się ma on walczyć z kimś ukrytym w dziwnym stroju. Przeciwnikiem bohatera okazują się żona z dzieckiem, którzy zostają przez niego (nieświadomie) zamordowani. Bohater pośród okrzyków satanistów zostaje ukoronowany. Koniec.
Kill List nie jest typowym straszakiem z kilku względów. Pierwsze 30 minut filmu przypomina dramat o rodzinie z problemami. Coś co wydaje się sztampowe bo mamy sceny kłótni pomiędzy małżonkami, spory o finanse i typowe pierdoły związane z byciem w związku. Potem mamy lekki posmak filmu sensacyjnego, który przeradza się w coś rodem z filmu 8MM. Od tego momentu rozpoczyna się spirala pędząca w głąb szaleństwa i naprawdę mrocznych i nieprzyjemnych rzeczy. Kwestii które nas otaczają jednak każdy z nas chce się od nich separować i nie myśleć o tym jak powalony jest świat, w którym żyjemy. Takie coś powinno spodobać się fanom pierwszego sezonu serialu True Detective.
Najlepszym jest jednak to, że w na pozór zwykłym filmie co kilkanaście minut pojawia się coś co kompletnie nie pasuje do tonu reszty. Te dziwne sceny nie mają strasznie wielkiego znaczenia ale budują napięcie i współtworzą atmosferę niepokoju. Jak inaczej można określić sekwencje gdzie ktoś wchodzi do toalety by zabrać zużyte chusteczki i naskrobać jakiś dziwny znak na tyłu lustra?
Te elementy przyczyniają się do tego, że wraz z postępem wydarzeń filmu podobnie jak główny bohater wpadamy w wir szaleństwa i zła.
Muszę jeszcze raz zwrócić uwagę na nastrój tego filmu. Podczas seansu cały czas towarzyszy nam uczucie niepokoju. Nawet na pozór normalne sceny rodzinnego życia mogą nagle przerodzić się w scenę ze slashera. Atmosfera jest tak gęsta że można ją ciąć brzytwą i praktycznie cały czas mamy przeczucie, że zaraz wydarzy się coś naprawdę złego. Sprawia to, że nawet na pozór nudne sceny posiłku trzymają nas na krawędzi siedzenia. Dodatkowo jeszcze całkiem pora dosadniej dawki brutalności. Mamy flaki wypływające z brzucha, czaszki rozpaćkane za pomocą młotka i inne bajery tego typu. Całość przedstawiona jest raczej w realistyczny sposób co daje scenom przemocy dodatkowego kopa. Jednocześnie w połączeniu z tematyką czynni to film, którzy może odrzucić od siebie osoby o słabszych nerwach.
Kill List jest czymś wgniatającym w fotel. Dawno nie zostałem tak zaskoczony przez żaden film. Co prawda odgadłem w pewnym momencie zakończenie ale to i tak nie miało znaczenia w odbiorze całości. Mamy do czynienia z niezwykle mrocznym i brutalnym światem, który jest bardziej przerażający niż wszystkie duchy, wampiry i zombiaki. Jestem przekonany, ze jeśli ten film jeszcze nie jest obrazem kultowym to bardzo szybko się nim stanie.
Nie chcę przesądzać ale coś czuję, że ten film znajdzie się w moim top 3 produkcji obejrzanych podczas tegorocznego straszdziernika. Jeśli uda mis ie trafić na kilka podobnych perełek to pomimo crapów takich jak najnowszy Skowyt będę zadowolony z tego miesięcznego maratonu filmowego.