Szalone wariacje gier - Szatansky - 21 listopada 2015

Szalone wariacje gier

Wyobrażacie sobie Dishonoreda z fabułą i światem Asassin’s Creed? Albo rasowego RPGa takiego jak Skyrim, dziejącego się w uniwersum Warcrafta? A może Dark Soulsa, z Geraltem jako główną postacią, zabijającego potwory z książek Andrzeja Sapkowskiego? Oczywiście, że jakoś to sobie wyobrażacie, szybko jednak dochodząc do wniosku, iż jest to praktycznie niemożliwe. Co prawda gry komputerowe istnieją, już dobre kilkadziesiąt lat, a świat drugiej dekady XXI wieku przeżywa prawdziwy na niego bum, to mimo wszystko, bardzo ciężko wymienić przykłady połączenia dwóch znanych marek, gdzie ewentualna rozgrywka jednej z nich zostałaby przeniesiona do świata drugiej. Wyobraźmy sobie teraz jednak, że taki świat istnieje gdzieś równoległej przestrzeni i poznajmy najwspanialsze dzieła w ten sposób powstałe.

Assassin’s Creed: Dishonored

Wspinanie się na budynki, przeskakiwanie pomiędzy nimi, parkour, zabijanie z wysokości, bycie skrytobójcą, quasi-historyczne realia. Oczywiście te wszystkie cechy natychmiast przynoszą przed nasze oczy obraz Assassin’s Creeda jak i pewnie dla wielu też i Dishonoreda. Co najciekawsze, to ta druga produkcja, choć słowa „zabójca” w nazwie nie ma, pozwoliła mi bardziej poczuć się cichym, pewnym sibie i zabójczo skutecznym asasynem. Na szczęście produkcja Assassin’s Creed: Dishonored, pozwala nam w końcu połączyć wszelkie cechy dotychczas stanowiące o sile tychże dwóch marek w jedną cudną całość.

Widok pierwszoosobowy, doskonałe skradanie, kilka możliwości wykonania misji, wielkie mroczne miasto, żywy świat, działania poboczne mające wpływ na rozgrywkę i kolejna wojna między Asasynami a Templariuszami oblana sosem wspaniałej fabuły, to coś, na co fani serii od Ubisoftu, czekali od dawna. Dzięki pomocy Arkane Studios wreszcie pozbyto się nudnej i sztampowej i zbyt łatwej walki, starcia stały się emocjonujące, a nacisk na skradanie widoczny jak jeszcze nigdy w serii. Świat widziany oczyma prowadzonego przez nas Asasyna pozwala na zwiększenie immersji i zupełnie inne odczucia niż podczas grania w poprzednie części. Orli skok, już nigdy nie będzie taki sam, a widok umierającego największego z Templariuszy, z perspektywy pierwszej osoby, jeszcze nigdy nie był tak wspaniały. Magię znaną z Dishonoreda, zastępuje tutaj natomiast orli wzrok, który uzyskał kilka nowych zdolności, znanych ze wszelkiego rodzaju skradanek, choć znaleźć można też kilka niewątpliwie unikalnych.

Assassin’s Creed: Dishonored to gra, rewolucjonizująca serię może i nawet bardziej niźli trylogia Ezio, przy tym też pozycja obowiązkowa dla fanów Arkane Studios, gdyż gra jako sam „Zhańbiony” również jest genialnym jego sequelem, jak i spin-offem

Fifa Football Manager 20XX i PES FM 20XX.

Choć w sferze gier o tematyce czysto futbolowej prym wciąż wiodą na przemian serie FIFA i Pro Evolution Soccer, to jednak istnieje też gra nieco ściągnięta, niezasłużenie zresztą, na margines, posiadająca jednak grono oddanych fanów. A szpila ta zowie się Football Manager i niewątpliwie to ona jest najlepszym symulatorem menedżera piłkarskiego w znanym wszem i wobec świecie gier. Nie dziwne jest też przeto, iż w końcu zarówno EA jak i Konami wpadło na genialny pomysł, by zmodyfikować swoje własne moduły kariery za pomocą mechaniki gry od ekipy Sports Interactive. Co najlepsze, zespół ten, podjął współpracę z obydwoma tymi firmami, chcąc by zarówno fani jednej jak i drugiej produkcji mogli poznać ogrom ich produkcji.

W ten też sposób otrzymaliśmy tryb Prawdziwego Menedżera dla gry FIFA i tryb Grand Master League dla produkcji Japończyków. Nietrudno się domyślić, jak wielka konsternacja zaszła wśród fanów wszystkich tych marek. Gracze FM, których odrzucał brak możliwości samodzielnego rozgrywania meczy, w końcu mogą to uczynić nie tracąc przy tym wszelkich możliwości menedżerskich proponowanych przez Sports Interactive, jednocześnie fani FIFY jak i PESa, w końcu nie będą musieli przełączać się do gry angielskiego studia, by móc wczuć się w rolę prawdziwego menedżera. W końcu też i ci, którzy do tej pory trybem kariery się nie interesowali, zarzekając się, iż najważniejszy jest multiplayer, poczęli się zagrywać w singlu, dosłownie się od niego uzależniając.

I choć obie marki wielkich koncernów wciąż toczą bój o fotel lidera, to najważniejsze, iż fani w końcu mogli spełnić swoje najskrytsze marzenia. A o to chyba w grach chodzi…

Watch_Matrix

Matrix w okolicach swojej premiery spowodował, iż świat oszalał na jegopunkcie. Poczęły wychodzić związane z nim książki, gry i animacje rozszerzające ten zagmatwany świat. I choć przez kilka lat wciąż głośno było o tej produkcji, to ostatnia dekada przestała widzieć jakiekolwiek wytwory z tegoż uniwersum. Z pomocą przyszedł sam Ubisoft, który w poszukiwaniu nowej marki wykupił prawa do produkcji gier w świecie Matrixa i już teraz ujrzeć możemy swoistego spin-offa serii Watch_Dogs, który zdecydowanie przebija oryginał sam w sobie. Niestety wielu fanów, którzy chcieliby zobaczyć Neo, Trinity i Morfeusza będzie zawiedzionych, lecz tylko przed zagraniem w samą produkcję od Francuzów.

Zaczynamy grę postacią mężczyzny niepozornie zwącym się Weren, który pracuje, jako kurier w pewnym amerykańskim mieście. Początek nie zapowiada niesamowitej historii, lecz wszystko zmienia się, gdy zaczynamy dostrzegać bugi. Tak oczywiście z początku wywołało to w graczach lekką konsternację, lecz to właśnie bugi są drogą do poznania i opuszczenia Matrixa, po usunięciu wszelkich znanych z filmów telefonicznych budek.

Przed premierą wielu ludzi mówiło, iż Watch_Matrix to tylko skok na kasę, a także „tylko kolejny sandbox”. Gra sama udowadnia, że tak nie jest, choć oczywiście posiada wszelkie cechy piaskownicy. Dostajemy ogromną metropolię z okilcznymi lasami, żywy świat pełen ludzi, ukryte poziomy, do których możemy dostać się tylko odpowiednio opanowując zdolności dane nam przez grę, jak i szereg bardzo oryginalnych misji. Jak szybko się okazuje istnieje także drugi świat, ten bardziej realny, który również sam w sobie jest dosyć wielki.

Czym jednak Watch_Matrix się różni o dinnych gier tego typu? Choćby tym, że stopniowo uczymy się panować nad zasadami zarówno natury jak i gry. Świat w końcu będziemy mogli niemal dowolnie modyfikować, a często jest to wręcz niezbędne do wykonania misji, często tworząc rzeczy nienaturalne i wręcz absurdalne. W tej grze tylko jedno jest pewne. Ten świat po naszym przyjściu, już nigdy nie będzie taki sam…

The Elder Scrolls: Hero

Seria Might and Magic zaczynała, jako rasowy RPG i nawet całkiem niedawno jedna z nowszych jego odsłon miała miejsce. Dział on się jednak w świecie Ashan, który to świat nie za bardzo się ma do wydarzeń z pierwszych trzech, a nawet czterech części. Tu właśnie haczyk znalazła Bethesda, która znajdując lukę w umowach przejęcia praw do marki przez Ubisoft, zapewniła sobie prawa, by trzecią częśc Heroesów wykorzystać dla własnej gry, szpila ta jednak nie mogła być strategią, ani RPGiem ani też samej frazy Might and Magic w nazwie posiadać. W ten oto sposób powstał TES: Hero, choć krytycy zarzucają jej nazwę Skyrim MMO. Ciężko się z tym kłócić, gdyż rzeczywiście wiele elementów tejże odsłony TESa, Hero zawiera, począwszy od wielkiej mapy, przez interfejs, po całą rozgrywkę specjalnie dostosowaną do wymogów tego typu gier.

Cała historia jednak, wraz z postaciami, światem i pomysłem, jest hołdem złożonym 3DO Company i New World Computing. Jeśli marzyliście, by móc polatać na mantikorze, teraz nie stanowi to żadnego problemu; chcieliście poczuć się zdobywcą gór latając na gargulcu, a może od zawsze waszym marzeniem, było zostać wampirem, który atakując innych odnawiałby swoje życie? Teraz to wszystko jest możliwe. Przy tym produkcja ta ogłaszana jest jako pogromca WOWa, zresztą nie bez przyczyny. W TES: Hero mamy aż osiem frakcji i w szeregi każdej możemy wstąpić, choć wybór jest nieco nam narzucony naszym początkowym wyborem. Każde zaprezentowane ugrupowanie dostało też osobne kampanie, które momentami są dla wszystkich wspólne zawierając identyczne misje.

Ponadto zaadaptowany został swoisty mechanizm umożliwiający zostanie „kim chcesz”. Tak wiec możemy zostać magiem, złodziejem, wojownikiem, wykonywać misje zlecane przez NPCów, aż w końcu wmieszać w sprawy polityczne tego świata, za które odpowiadają rzecz jasna inni gracze, którzy mogą również, po osiągnięciu pewnego poziomu, zlecać nam misje.  TES: Hero – to coś więcej niż gra. To produkcja zmieniająca oblicze MMORPG.

2K Czech i CI Games

Na sam koniec produkcja, która może nie jest mariażem marek samą w sobie, jednak przede wszystkim jest mariażem dwóch firm tworzących raczej odmienne gry. Tak to też Polacy i Czesi łączą siły, by stworzyć Underground of Poland - produkcję mieszającą kilka gatunków gier. Z jednej strony dostajemy typową piaskownicę, ze świetnie odwzorowaną Warszawą z czasów II wojny światowej wraz z okolicznymi lasami, gdzie wszędzie rozsiane mamy szeregi misji. Obowiązywał będzie też system reputacji i będziemy musieli zmyślnie manewrować między stroną Polską, a niemiecką, gdyż, gdy narazimy się jednym z nich, to nie odpuszczą oni, dopóki nie zaczniemy wąchać kwiatków troszkę z innej strony.

Z drugiej strony wykorzystane zostało doświadczenie CI Games i oprócz świetnie odwzorowanych realiów (za fabułę i klimat niepodzielnie odpowiada 2K Czech, jednakże wszelkie dane na temat Warszawy i samej Polski pochodzą już od City Interactive), dostajemy też świetnie zrealizowane zadania, gdzie wczuwamy się choćby w snajpera (przypomina się Sniper: Ghost Warrior) czy ogólnostrzelankowe, choć zachowano przy tym odpowiedni umiar, tak że nie trzymamy palca na spuście przez cały czas i często musi się nieco bardziej nakombinować, by misje zakończyć sukcesem. Odwzorowano przy tym kilka rzeczywistych faktów i wydarzeń, choćby tych znanych z powieści „Kamienie na szaniec”.

Cóż, jeśli chodzi o realia drugowojenne, jest to produkcja niewątpliwie nowatorska, tylko dzięki niej możemy się wczuć w prawdziwe realia Polskiego Podziemia, a także poznać kawałek historii. Tylko czas pokaże, czy ta gra z powoduje powrót mody na II Wojnę Światową…

Tym też motywem kończymy te rozważania. Jeśli komuś w ogóle chciało się to przeczytać, to pragnę uzmysłowić, iż są to przede wszystkim moje marzenia, a marzenia, niestety się nie spełniają. Oczywiście jest jeszcze wiele gier, które chciałbym zobaczyć zrobionych właśnie w ten sposób, a jedną z nich z pewnością byłby Total WarCraft. Rzecz jasna mam poczucie, że ze względu czysto finansowego i ekonomicznego, gry te nie miałyby sensu, to jednak mimo wszystko chciałbym takie właśnie by takie pordukcje powstały, a przede wszystkim chciałym w nie pograć. W końcu to gracze są chyba najważniejsi na tym rynku czyż nie…? Jeżeli nie zgadzacie się z bredniami przeze mnie wypisywanymi, piszcie w komentarzach, jeśli moje pomysły się wam spodobały, piszcie w komentarzach, a w razie gdybyście mieli własne fantazje i fetysze w tym stylu, to wiecie gdzie i co macie robić. Na tym kończę. Gorąco pozdrawiam. SZTK

Szatansky
21 listopada 2015 - 10:20