Pilotaż 03 - testujemy pierwszy odcinek serialu Pakt - Klaudyna - 21 listopada 2015

Pilotaż 03 - testujemy pierwszy odcinek serialu Pakt

FSM: Gdybyś musiała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz celowo i ze skupieniem oglądałaś serial wyprodukowany w Polsce, to co by wyszło?

Klaudyna: Wyszłoby, że oglądaliśmy serial z Adamczykiem - Naznaczony. A było to... w 2009 roku?

F: Ha! Zupełnie o tym zapomniałem. Miało być nowocześnie, z tajemnicą i efektowną stroną wizualną. Wyszło z tego... Ale nie o Naznaczonym będziemy mówić. Polski oddział HBO w tym roku zaproponował widzom trzecią rodzimą produkcję zrobioną na zlecenie słynnej stacji. Pierwszym był serial Bez tajemnic, potem pojawiła się Wataha, a teraz mamy Pakt.

K: Dwóch poprzednich produkcji nie widzieliśmy, pierwszy odcinek Paktu - owszem. I już na wstępie mogę napisać - chcę zobaczyć resztę!

F: Tak, jesteśmy pod tym względem dosyć zgodni. Pakt robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, choć ja akurat przez połowę odcinka miałem pewne problemy z zaangażowaniem się w historię.

K: Historia rozwija się dosyć ospale, jednak mając wgląd w całość obrazu, rozumiem dlaczego. Głównym bohaterem jest dziennikarz śledczy, w którego rolę wciela się Marcin Dorociński. Piotr, bo tak ma na imię bohater, jest na tropie wielkiej afery finansowej. Zbieranie dowodów, kontakty z informatorami, życie redakcyjne - to ta część Cię nie porwała?

F: Wszystko tam było w porządku. Nic konkretnego mnie nie zawiodło, po prostu gdy tylko akcja wrzuciła wyższy bieg i zaczął wyłaniać się jakiś tam motyw przewodni, stało się jasne, że początek był słabszy niż końcówka :)

K: Słabszy początek? Nadal nie wiem, czy tak bym to określała. Nie każdy serial musi się zaczynać od wybuchu, by tylko podnieść ciśnienie. Tutaj zaangażowanie rozkłada się inaczej. Ale skoro o początkach mowa - pierwsze kadry, mimo że przedstawiają Warszawę, są takie... niepolskie. Czołówka jest taka zagraniczna. Moja dusza szeroko się uśmiechała.

F: Jasna sprawa, nie musi być wybuchów. To jest raczej takie nienamacalne coś, czego podczas pierwszych 25 minut mi zabrakło, a które pojawiło się później. Ale owszem, otwarcie jest wyśmienite. Zdjęcia są świetne (ujęcia warszawskich wieżowców wypełniające horyzont, a na pierwszym planie kościelna wieża czy ten jeden kadr wycelowany w niebo z kamienicą dookoła i czubkiem jakiegoś drapacza chmur), zaś czołówka... Ładna, zgodna  z tradycją HBO, ale napisz tu państwu ładnie, jaki serial był niezaprzeczalną inspiracją dla tego fragmentu Paktu?

K: Eeeeee... Zgłaszam nieprzygotowanie? Szczęśliwy numerek?

F: True Detective! Ujęcia miasta na twarzach, węzły drogowe z lotu ptaka, efekty cząsteczkowe... Trzeba inspirować się najlepszymi i wyszło bardzo dobrze, ale skojarzenie miałem silne.

K: Tak myślałam, ale wstydziłam się powiedzieć. A muzyka w pierwszych kadrach niczego Ci nie przywodziła na myśl?

F: No to teraz Ty mnie oświeć.

K: Trochę pobrzmiewał tam według mnie Reznor, ale skoro taki wytrawny fan jak Ty niczego nie zauważył, to teraz już nie wiem...

F: Hehe, myślałem, że na początku było coś innego (specjalnego?) niż później. Muzyka Łukasza Targosza generalnie wyszła super i skojarzenia z soundtrackami Trenta Reznora miałem, jak najbardziej. Zapamiętałem szczególnie jeden, genialny moment. W scenie na cmentarzu, gdy do Dorocińskiego podchodzi jakiś anonimowy facet i syczy "gratuluję", to w tym dokładnie momencie melancholijne pianinko zeszło o kilka tonów w dół i stało się złowieszcze. Proste, ale efektowne.

K: Tyle o muzyce. Musimy więcej powiedzieć o fabule. Piotr prowadzi dziennikarskie śledztwo wobec wysoko postawionego członka pewnej firmy. Dowody jednoznacznie wskazują, że ukradł on niemało pieniędzy. Początkowo dziwne się wydaje, że w redakcji ciągle wspomina się o tym, że artykuły Piotra podpisuje koleżanka. Dziennikarz nie wygląda na początkującego czy stażystę. Jakie zaskoczenie dopada widza, gdy okazuje się, że afera finansowa dotyczy bezpośrednio brata Piotra!

F: W ogóle nie poświęciłem uwagi potencjalnej relacji między tymi postaciami, więc takie odkrycie kart szczerze mnie zaskoczyło. Podobnie jak nierozpoznawalny w pierwszych ujęciach Jacek Poniedziałek i fakt, że na potrzeby gwałtownego rozwoju dramatu, panowie scenarzyści postanowili szybko uporać się z tą postacią. Też zaskoczenie, prawda? I to jak najbardziej pozytywne - gdy nie wiesz, co czai się za rogiem fabuły, to oglądasz z większym zaciekawieniem.

K: To prawda, takie niespodzianki lubimy. A jak Ci się podobał pan Dorociński? Bo powszechnie wiadomo, że Marcin Dorociński dobrym aktorem jest.

F: Dawno nie widziałem go w mięsistej aktorskiej kreacji (bo ostatnio głównie namawiał do bycia bezpiecznym z PZU), więc jako widz jestem bardzo zadowolony. Aktor jego kalibru jest w stanie bez problemu pociągnąć sensacyjną fabułę przez kolejne 5 odcinków i jestem pewien, że zrobi to w sposób udany. I tutaj mała dygresja. Bardzo ucieszyła mnie obecność Witolda Dębickiego, który niechcący trochę powtarza swoją rolę z Ekstradycji. Tam był policyjnym szefem dzielnego Marka Kondrata, a tutaj jest redakcyjnym szefem dzielnego Dorocińskiego. Fajnie. Trochę nie jestem pewien postaci młodej pani agentki (analityczki?) z CBŚ. Na razie wypada blado, ale zapewne będzie miała miejsce na rozwój.

K: Wypada blado, bo jest zestresowana, ktoś ją śledzi lub ma po prostu urojenia - tego jeszcze nie wiemy. Podejrzewam, że ten wątek się rozwinie i wówczas wyrobimy sobie opinię.

F: Podobał mi się jeszcze czasowy przeskok w historii tego pierwszego odcinka, który dał miejsce na rozwój postaci i pozwolił fajnie połączyć starą sensację z nową.  Wszyscy wiedzą, że widzowie uwielbiają rozbudowane konspiracje, pod warunkiem, że całość będzie się na końcu trzymała kupy. Potencjał na fajną intrygę łączącą teraźniejszość i wątki z przeszłości jest spory (efektowny cliffhanger na koniec odcinka to potwierdza).

K: Czyli jesteśmy w pełni zgodni. Nie pozostaje nam nic innego, jak złożyć przysięgę: świadomi praw i obowiązków wynikających z wciągnięcia się w kolejny serial, uroczyście oświadczamy, że obejrzymy go do końca.

F: Ale tu muszę jeszcze dorzuć ważną, z (za przeproszeniem) dziennikarskiego punktu widzenia. Nasz polski Pakt jest wierną adaptacją norweskiego serialu Układ. Tam też dziennikarze Peter śledzi aferę w fundacji Hydro, w którą zaangażowany jest jego brat. Z tego, co przeczytałem, fabuła pierwszego odcinka jest w zasadzie kalką oryginału, z kilkoma kosmetycznymi zmianami - tam młoda dziennikarka, nie agentka, jest śledzona (lub ma paranoję), przeskok czasowy wyniósł 5 lat, a nie 10 miesięcy itp. Ale my Układu nie znamy, fabuła stanowi więc tajemnicę, a patrząc na całkiem przychylne opinie widzów, wierzę, że Pakt się obroni do samego końca. Poza tym, przy całej swojej nowoczesności i "zachodniości", wydaje się jakiś taki swojski...

K: A przy okazji, jak przed chwilą doniosły mi media, polscy dziennikarze chwalą Pakt za to, że bardzo wiarygodnie przedstawia pracę w redakcji, jak i samych dziennikarzy. Nie serwuje się nam jakiejś zagranicznej wizji dobrze sytuowanego, wystylizowanego gościa, który pracuje w szklanym wieżowcu. Polskie realia w polskim serialu - niby oczywiste, a jednak czasem gdzieś to się gubi.

F: No i pięknie. Po raz kolejny logo HBO na jakiejś produkcji okazuje się być znakiem jakości. A na dodatek tym razem rzecz jest "made in Poland". Wychodzi na to, że z do tej pory przetestowanych w ramach "pilotażu" seriali, to właśnie Pakt wygląda najciekawiej i on dostąpi zaszczytu bycia obejrzanym do końca.

K: Dobrze. A teraz zrób mi herbatę :)


PS Punkt dla HBO Polska za wstawienie całego pierwszego odcinka Paktu na YouTube'a. Każdy może sprawdzić, z czym to się je.


W poprzednich odcinkach: Limitless i The Last Kingdom

Klaudyna
21 listopada 2015 - 15:07