W dzisiejszych czasach trochę trudno być zaskoczonym przez jakąś grę. Zazwyczaj mamy sytuacje, gdzie na rok przed wydaniem danego tytułu możemy złożyć pre-ordera. Jesteśmy bez przerwy katowani trailerami, gameplayami i innymi informacjami zdradzającymi nam każdy sekret danej produkcji. Na dokładkę banda speców od streamowania otrzymuje daną produkcję odpowiednio wcześniej tak by zasypać internet materiałami wideo z gry na kilka dni przed jej premierą. Na szczęście istnieją jeszcze takie produkcji jak Grand Kingdom. Tytuły o których człowiek nie wie zbyt wiele i ma okazje zostać naprawdę mile zaskoczonym przez coś co ginie w tle produkcji AAA i trailerów rebootów.
Produkcja wydawana przez Nippon Ichi Software ma dość interesujący rodowód. Grand Kingdom jest duchowym następcą tytułu Vanillaware wydanego na PSP w 2011 roku. Grand Knights History z powodu problemów lokalizacyjnych nie trafiło nigdy na zachód i musieliśmy obejść się smakiem. Na ratunek przychodzi jednak Grand Kingdom – gra autora tamtej produkcji, gdzie wiele patentów z RPG na PSP zostaje rozwiniętych. Wspominam o tym głównie ze względu na to, że wszystkie pozycje od Vanillaware są genialne i po ograniu recenzowanego tytułu kusi mnie by zdobyć kopię Grand Knights History.
Recenzowana pozycja to tytuł RPG z naciskiem na elementy taktyczne. Wcielamy się w przywódcę bandy najemników, który przyłącza się do większej organizacji i wykonuje dla nich misje. Naszym zadaniem jest zarządzanie naszą ekipą i wygrywanie kolejnych starć. Jesteśmy tylko jednym trybikiem w wielkiej maszynie decydującej o przyszłości. Świat został podzielony pomiędzy cztery zwaśnione ze sobą królestwa. Od lat toczą one ze sobą wojny wykorzystując usługi grup najemników. My będziemy mogli wesprzeć jedną ze stron i wraz ze wzrostem naszej siły zapewnić jej zwycięstwo w bojach z rywalami. Jest to całkiem ciekawy pomysł, który zostaje wprowadzony w życie w dosyć nietypowy jak na grę RPG sposób. W Grand Kingdom kampania fabularna ma kompletnie drugorzędną rolę. Historia naszej ekipy opowiedziana jest w kilkunastu rozdziałach, które są zaledwie kroplą w morzu. Tym co jest sednem rozgrywki jest tryb wojny toczonej pomiędzy królestwami. Jest to zintegrowany z kampanią tryb multiplayer online. Coś w stylu frakcji z Mortal Kombat X, z tą różnicą że przeciwnikami są drużyny stworzone przez innych graczy.
Gameplay Grand Kingdom można podzielić na trzy sekcje. Pierwsza to grzebanie w menu. Ta warstwa gry pozwala nam na podpisywanie kontraktów z królestwami, wysyłanie naszych jednostek na pole bitwy, zakupy uzbrojenia i zapasów, trening żołnierzy a także odwiedzanie stolic wynajmujących nas państw. W tej części gry decydujemy jakich questów się podejmiemy ale wpływamy również na przebieg wojny poprzez głosowanie na to jak mają rozwijać się siły strony po której stajemy. Opiera się to na prostym systemie głosowanie, gdzie siła naszego głosu uzależniona jest od tego jak dobre relacje mamy z danym królestwem.
Pole bitwy przypomina trochę gry planszowe. Sterujemy pionkiem, który porusza się po określonych polach. Mamy zazwyczaj określoną ilość punktów ruchu. Przeciwnicy oznaczeni są jako pionki innych kolorów i poruszają się wraz z nami. Na mapie znajdują się różne pola ze specjlanymi wydarzeniami, surowce i skrzynie. Zazwyczaj mamy wyznaczony jakiś konkretny cel misji ale mozemy także swobodnie przemierzać dane lokacje w poszukiwaniu skarbów i sekretów. Natknięcie się na wroga sprawia, że przeniesieni zostajemy na ekran walki. Właśnie ta cześć gry jest podstawą rozgrywki i spędzimy przy niej najwięcej czasu.
Same potyczki opierają się na systemie turowym. Akcje jednak obserwujemy z boku i odbywa się ona na trzech „liniach”. Całość jest w pewnym sensie połączeniem systemu walki z Valkyrie Profie z tym z Valkyria Chronicles. Każda z postaci ma ograniczoną liczbę punktów ruchu i akcji zaprezentowanych w formie paska u dołu ekranu. Tak długo jak pasek nie jest pusty możemy swobodnie się poruszać i korzystać z naszych umiejętności. Ma to znaczenie bo większość umiejętności ma ograniczone pole działania. Oznacza to, że jeśli chcemy na przykład zaatakować kogoś łucznikiem to musimy stać odpowiednio daleko od niego. Wiąże się to także z tym, że możemy zastawiać pułapki i różne przeszkody na liniach. Pozycja ma w tym wypadku olbrzymie znaczenie taktyczne. Po części z tego powodu, że friendy fire jest normą w tej produkcji. Nieraz nieumyślny atak sprawi, ze zabijemy własnego towarzysza wraz z wrogiem. Warto zauważyć także, że prawie wszystkie ataki oparte są na mini gierkach w stylu quick time eventów z serii Mario RPG. Oznacza to, że atakując wroga jakimś czarem musimy w odpowiednim momencie nacisnąć przycisk akcji. Odpowiednie wyczucie pozwala nam na wykonywanie kombinacji ataków. Taki system jest dość ciekawym rozwiązaniem. Mamy połączenie klasycznego trybu turowego z dodatkową warstwą taktyczną ale także i odrobinę akcji wpływającej na zadawane przez nas obrażenia.
Gameplay tej produkcji jest zaskakująco zróżnicowany. Po części wynika to z różnorodnych misji jakie zostają przed nami postawione. Czasem musimy za wszelką cenę unikać wroga, innym razem bronimy jakiegoś obiektu lub mamy dotrzeć w określone miejsce. Sprawia to, że sama rozgrywka nie opiera się jedynie na samych bataliach. Mamy wtedy wykorzystanie całego bajeru z mapą rodem z gier planszowych. Zwłaszcza w questach, gdzie konkurujemy z innymi drużynami najemników o wykonanie tych samych celów misji. Wtedy musimy nie tylko dobrze walczyć ale być na tyle sprytnym by przechytrzyć naszych przeciwników.
Trzeba zwrócić uwagę na same postacie jakie mamy w swojej drużynie. W grze występuje masa klas od typowych wojowników, medyków i czarodziejów aż po smoczych jeźdźców, szamanów i kolesi z olbrzymimi beczkami. Mamy dostęp do prawie 20 odrębnych klas posiadających własne wachlarze umiejętności i zastosowanie na polu bitwy. Każda z naszych drużyn to trzy lub cztery jednostki. Przy odrobinie kombinowania możemy tak dostosować przedstawicieli danej klasy by posiadali kompletnie inne skille. Grand Kingdom oddaje nam olbrzymie pole do popisu i tylko od nas zależy jak z niego skorzystamy. Po części wynika to z tego, że mamy dostęp do mechanizmu uczenia się nowych zdolności. Po zakupie lub zdobyciu odpowiednich książek możemy naszą postać nauczyć jakiejś pasywnej lub aktywnej umiejętności. Pozwala to nam sprawić by nasz medyk zamiast leczenia i wzmacniania towarzyszy koncentrował się na truciu i osłabianiu przeciwnika. Postacie mają dostęp do skilli wykorzystywanych na polu bitwy ale i też do takich, z których korzystają na mapie przypominającej grę planszową. Dodatkowo mamy jeszcze standardowe dla gier RPG zdobywanie poziomów doświadczenia i nowego ekwipunku. Z tym drugim elementem powiązany jest mechanizm kryształów, które wkładamy w sloty nie tylko broni ale i pancerzy. Dają one nam różnego rodzaju bonusy i umocnienia statystyk postaci. Połączenie wszystkich tych rzeczy daje nam dostęp do naprawdę rozbudowanego systemu rozwoju postaci. A jest to jedynie czubek góry lodowej. Mamy przecież cały mechanizm „prestiżowania” bohaterów i zaczynania z nim od zera ale z poprawionymi bazowymi statystykami. Najważniejszym jest jednak to, że każda z klas daje nam unikalny styl rozgrywki. Wojownik pozwala na tworzenie ataków combo i korzystanie z tarczy podczas gdy, korzystający z młotów kowal może zadawać obrażenia jednostkom z innych linii. Każda z klas ma inne zastosowanie i gra się nią w trochę inny sposób. Dzięki temu samo tworzenie perfekcyjnej dla nas drużyny jest ekscytującym procesem.
Grand Kingdom może spotkać się z zarzutem, że jest zbyt skomplikowaną grą. Nie jest to co prawda poziom produkcji Paradox ale masa systemów i mechanik rozgrywki może z początku przytłaczać gracza. Zwłaszcza w sytuacji gdy krótkie tekstowe tutoriale jedynie wspominają o wielu ważnych rzeczach. Mamy produkcję łącząca komponent multiplayer z kampanią dla pojedynczego gracza z masą opcji, o których przeciętny gracz nie będzie miał pojęcia przez pierwsze kilka godzin rozgrywki. Wszystkie te elementy są naprawdę fascynujące i stanowią o unikatowości tego tytułu. Trochę szkoda że nie zostały odrobinę lepiej przedstawione tak by osoba po raz pierwszy odpalająca Grand Kingdom nie czuła się rzuconą na głęboką wodę. Przykładem tego jest cały katalog barykad, sztandarów i maskotek jakie możemy zabrać ze sobą na pole bitwy. Każdy z tych elementów daje nam rożne bonusy, które po wykorzystaniu w odpowiedni sposób pozwolą na zwycięstwo nad zdecydowanie silniejszym przeciwnikiem. Jednak żaden z początkowych tutoriali nawet nie zająknął się na ten temat. Rozumiem że za dużo informacji naraz też nie jest najlepszym wyjściem. Osobiście nienawidzę gier, które trzymają nas za rączkę na początku rozgrywki. Tutaj zostajemy jednak prawie od razu rzuceni na głęboką wodę co może zniechęcić wiele osób do przetestowania genialnego trybu online.
Oprawa graficzna grand Kingdom przypomina to za co kochamy gry Vanillaware. Zniewalający styl 2D z postaciami tłami wyglądającymi niczym z obrazów. Wszystko wygląda jakby było ręcznie namalowane i idealnie łączy ze sobą stylistykę fantasy z nutką anime. Bez wątpienia jest to jedna z najpiękniejszych gier jakie widziałem na PlayStation 4. Oprawa dźwiękowa stoi na dość wysokim poziomie. Mamy odpowiednio energiczne i epickie utwory muzyczne plus całkiem fajne głosy postaci. Dialogi występują głównie w misjach fabularnych a podczas samych walk słyszymy jedynie pojękiwania postaci kiedy obrywają. Motyw przewodni szybko wpada w ucho i dobrze oddaje charakter gry.
Na sam koniec wrócę jeszcze na chwilkę do kwestii trybu wojny i całej rozgrywki online. Nie jest to zabawa, gdzie ścieramy się w jakichś multiplayerowych meczach, lecz wszyscy konkurują z AI. Gracze jednak wpływają na przebieg samej wojny. Po pierwsze głosując na to, który z celów zostanie zaatakowany, jakie wsparcie będzie wykorzystane i jakie taktyki zostaną wzmocnione. Dodatkowo każdy może wystawić swoje jednostki do gry bez potrzeby sterowania nimi samemu. Możemy wtedy zaprogramować AI naszych żołnierzy i wysyłać ich na misję podczas gdy my robimy coś innego. Bajer ten sprawia że nawet kiedy byłem z dala od konsoli brałem czynny udział w walce i wspierałem swoich mocodawców.
Nippon Ichi Software zasługuje na uznanie za wydanie tego tytułu w Europie. Produkcja kompletnie inna od tego do czego przyzwyczaiła nas większość JRPG składa się z masy połączonych ze sobą systemów z rozgrywką online na czele. Działają one jednak naprawdę wspaniale i jeśli tylko uda nam się przebić przez skomplikowany początek to otrzymamy najlepszy japoński RPG wydany z myślą o PlayStation 4.
Niestety tak ambitny pomysł na grę może też być jej problemem. Grand Kingdom jest produkcją której trzeba poświecić odpowiednią ilość czasu by móc docenić wszystkie elementy budujące tak intrygujący tytuł. Dodatkowo osoby szukające solidnej kampanii dla pojedynczego gracza mogą być zawiedzione tym co oferuje ten tytuł. Fabularnych scenariuszy jest po prostu stosunkowo mało i opowiedziana w nich historia nie porywa tak bardzo jak cały system wojen. Są to jednak drobnostki, które tak naprawdę nic nie ujmują tej produkcji.
Grand Kingdom to produkcja w której się po prostu zakochałem. W tytuł ten gram prawie nieustannie od początku maja. Coś czuję że moja kariera najemnika potrwa jeszcze dość długo dzięki świetnemu systemowi wojen online. Najnowsza produkcja byłych pracowników Vanillaware to po prostu must have dla fanów RPG posiadających PlayStation 4 albo PlayStation Vita.