Jako dzieciak oglądałem Power Rangers. Od wielu lat zastanawiam się dlaczego to robiłem. Czy zostałem zahipnotyzowany? Może po prostu nie było nic lepszego w telewizji albo padał deszcz i musiałem siedzieć w domu? W każdym razie nie uważam siebie za fana „zhamburgeryzowanej” wersji japońskiego Super Sentai. Jednak mam jakiś tam sentyment do tej produkcji i jestem w stanie rozpoznać charakterystyczne dla niej elementy. Dlatego też spoglądając na Chroma Squad pomyślałem, że ktoś zdecydowała się na wydanie podróbki Power Rangers.
Gra opowiada o grupie aktorów z pewnego serialu, o wojownikach w kolorowych „stworach”, walczących z czymś co przypomina kitowców. Ludzie ci mają dość kierunku, w którym zmierza ich serial i postanawiają stworzyć własne studio oraz zacząć własną produkcję. My musimy więc zadbać o to by powstał program telewizyjny, interesujący masę ludzi. Po drodze, okazuje się jednak, że to co dzieje się w odcinkach naszej produkcji może nie być fikcją i Niebieska planeta naprawdę potrzebuje obrońców… Muszę przyznać, że byłem zaskoczony ilością fabuły w tym tytule. Chroma Squad serwuje nam dość interesującą historię, ale sposób jej prezentacji jest niestety taki sobie. Mamy masę przegadanych sekwencji i czytania e-maili. Spora część z nich, nie daje nam niczego interesującego i wydaje się być zwykłym zapychaczem. Sprawia to, iż czasem aż chce się pominąć te sekwencje.
Chroma Squad jest dość prostym tytułem typu SRPG. Warstwa strategiczna nie jest przesadnie skomplikowana, a część RPG, to tylko powierzchowny element. Nie mamy zbyt wielkiego wyboru, w zakresie umiejętności czy ekwipunku. Walki sprowadzają się, w większości przypadków, do poruszania i atakowania. Mamy kilka ciekawych możliwości. Po pierwsze, gdy nasze postacie są w kostiumach superbohaterów, możemy wykonać akrobatyczne manewry, pozwalające na poruszanie się dalej. Mamy też ataki grupowe, które są całkiem skuteczne. Używanie umiejętności wiąże się jedynie z odczekaniem kilku tur na odnowienie skilla. Sprawia to, że nie musimy przejmować się ograniczoną pulą punktów magii czy limitem użycia umiejętności. Zachęca to do testowania i zabawy z tego typu umiejętnościami, co daje fajne efekty. Można na przykłada skorzystać z lassa, które przyciągnie w naszym kierunku wroga, po czym drugi bohater użyje jakiegoś combo, a reszta ekipy zaatakuje grupowo. Od czasu do czasu, możemy także używać naszego olbrzymiego mecha, aby zmierzyć się z bossem. Wtedy to perspektywa gry zamienia się w produkcję 2D i zmienia się w turową walkę, przypominająca trochę stare Final Fantasy. Jest to swoisty ukłon w stronę fanów wspominanego wcześniej serialu. Jeśli pamięć mnie nie myli, to walka robota z olbrzymim potworem, kończył się każdy odcinek produkcji, którą oglądałem za dzieciaka w telewizji.
Poza walkami, gra oferuje też zabawę w zarządzenie naszą firmą. Nie jest to, żaden symulator, a raczej sposób na ukrycie kupowania ulepszeń i tego typu rzeczy. Możemy budować lub kupować nowe elementy ekwipunku dla naszych ludków oraz dopieszczać wygląd naszego mecha. Inwestowanie w sprzęt i scenografię – do naszego serialu – wiąże się z bonusami podczas kręcenia odcinków. Dają one zwiększoną ilość punktów życia, silniejszy atak i inne tego typu wzmocnienia. Możemy podpisywać także kontrakty z pewnymi firmami promującymi nasz produkt, co przynosi ze sobą pewne bonusy. Jest jeszcze kwestia pozyskiwania fanów, która ma znaczenie przy pewnych specjalnych wzmocnieniach. Zbyt niska oglądalność oznacza, iż nasz serial zostanie zdjęty z emisjii i tak zakończy się nasza przygoda. Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że tych opcji jest całkiem sporo. Zarządzanie naszym studiem mogłoby być interesującym dodatkiem do gameplayu, ale tak nie jest. Trochę szkoda, bo to co jest, sprowadza się do poświęcenia minuty na przejrzenie nowych przedmiotów, kupienie ich i odpalenie kolejnej misji.
Gra o podrobionych Power Rangersach wygląda jak produkcja z epoki 16bit. Chrom Squad przypomina poprzednią grę studia Behold – Knights of Pen & Paper. Podobnie jak w przypadku tamtej gry, wydaje się być to tytuł idealny pod urządzenia mobilne. Wszystko wygląda ładnie i schludnie. Animacje super ataków specjalnych są naprawdę przyjemne dla oka i chciałoby się by było ich zdecydowanie więcej. Niestety gra wygląda jak masa produkcji na telefonach komórkowych, co może przyczynić się do olania jej przez większość graczy. Przecież nikt nie chce grać na komputerze w port jakiejś głupiej „telefonowej” gry Free to Play. Takie właśnie wrażanie można odnieść patrząc na wcześniejszy dorobek studia i to jak Chroma Squad wygląda.
Jest to jednak bardzo przyjemna gierka. Ciągłe nawiązania do kultowego serialu zostają uzupełnione przez solidny gameplay. Efektem tego jest dobra gra, która nie stanowi zbyt wielkiego wyzwania dla wyjadaczy gatunku. Ma ona jednak kilka ciekawych i wartych sprawdzenia pomysłów. Szkoda trochę, że nie zostały one bardziej rozbudowane. Z drugiej strony, brak nadmiernej komplikacji walk, może sprawić, że osoby nie zainteresowane gatunkiem zdecydują się na sięgniecie po ten tytuł.
Chroma Squad zachwyciła mnie masą nawiązań do Power Rangers. Jasne, że już wcześniej spotkałem się z grami, zarzucającymi komediowymi nawiązania do lipnego serialu sprzed wielu lat. Disgaea czy ZHP Unlosing Ranger VS Darkdeath Evilman należa nawet do tego samego gatunku, co omawiany tytuł. Różnicą jest to, że ekipa robiąca Chroma Squad czerpie wprost z Power Rangers, przyznając się do tego w podtytule gry.
W ostatecznym rozrachunku produkcja studia Behold wychodzi na plus. Odpowiednia zawartość kitu w kitowcach i głupotek tworzy niepowtarzalny klimat tego tytułu. No i mamy w końcu okazję zobaczyć jak wygląda praca na planie lipnego serialu dla dzieci. Warte jest to znacznie więcej niż cena sugerowana na Steam czy w jakimkolwiek innym miejscu gdzie możemy zakupić Chroma Squad..