Recenzja Assault Suit Leynos - Danteveli - 17 lipca 2016

Recenzja Assault Suit Leynos

Danteveli ocenia: Assault Suit Leynos
74

Obecna doba remasterów i edycji HD przyzwyczaiła nas do tego, że prawie każda gra wydana w przeciągu ostatnich kilku lat musi otrzymać swoją „wypolerowaną” wersję. Dość ciekawa koncepcja przypominania graczom o starszych tytułach przeobraziła się w godną pożałowania karykaturę i maszynkę do nabijania ludzi w butelkę. Wydawanie lipnych portów bez jakichkolwiek poprawek stało się normą. Dlatego też zostałem nieźle zaskoczony kiedy usłyszałem, że ktoś zdecydował się na wrzucenie na rynek rimejku pozycji sprzed 26 lat. Czyżby ktoś wziął sobie do serca ideę remasterów i zdecydował się na wydanie perełki z minionej epoki? Może jednak Assault Suit Leynos to typowa chałtura?

Assault Suit Leynos to remaster pierwszej odsłony liczącego sobie 5 gier cyklu Assault Suits. Gra została oryginalnie wydana na Segę Mega Drive w 1990 roku ale nie doczekała się do tej pory premiery w Europie. Recenzowany tytuł jest więc pierwszą okazją by zapoznać się z tą dwudziestoparoletnią gierką.

 

Akcja gry rozgrywa się w XXIII wieku, kiedy ludzkości udało się skolonizować znaczną część galaktyki. Wraz z podróżami w najodleglejsze zakątki kosmosu człowiek sprowadził na siebie zagrożenie. Armia cyborgów wytacza wojnę Ziemi, która najprawdopodobniej doprowadzi do zagłady naszej cywilizacji. My wcielamy się w żołnierza pilotującego bojowego mecha w walce o wolność. Historia nie jest jakoś strasznie rozbudowana ale mamy kilka postaci, które przybliżają nam cały konflikt a także to w jak trudnej sytuacji się znajdujemy. Działa to całkiem skutecznie bowiem jedna z misji polega na eskortowaniu transporterów uciekających z terenów podbitych przez cyborgów. Dzięki tekstom wygłaszanym przez drugoplanowe postacie czułem, że moja misja naprawdę ma znaczenie dla tego jak dalej potoczy się cała wojna.

 

Rozgrywka tej produkcji to tradycyjny side scrolling shooter w 2D. Mamy więc pędzenie z lewej strony ekranu w prawo i ostrzeliwanie wroga. Pod tym względem Assault Suit Leynos przypomina produkcje takie jak Front Mission Gun Hazard. Przebijamy się przez 8 misji wypełnionych silnymi przeciwnikami i bossami o sporych rozmiarach. Przed rozpoczęciem poziomu decydujemy się na to co zabrać ze sobą na misję. Wraz z postępami w grze odblokowujemy kilkanaście broni, które są skuteczne w różnych zastosowaniach. Mamy dostęp do tarczy, karabinów, shotgunów i rożnych działek. Fajne jest to, że nasz arsenał odblokowujemy za sumę zgromadzonych przez nas punktów niezależnie od tego czy gramy w kampanię, powtarzamy misję czy też oryginalną wersję gry. Levele starczają na jakieś 15 – 20 minut intensywnej rozgrywki. Nie wygląda to na jakąś szalenie długą grę i jestem przekonany, że sprawny gracz poradzi sobie ze wszystkim w jakąś godzinkę. Ja jednak każdą z misji musiałem powtarzać przynajmniej kilka razy. Wynika to z tego, że poziomy są naszpikowane wrogami i akcją. Cały czas coś się dzieje i wybuchy są nieustanne. Dostajemy nowe cele i poboczne mini zadania, które maja wpływ na naszą kampanię. Wszystko dzieje się bardzo szybko i wymaga od nas precyzji.

 

Poza podstawowym trybem gry mamy też możliwość w zagrania w oryginalną wersję gry z Segi Mega Drive. Pozwala to nam na własne oczy przekonać się o tym jaki usprawnienia i zmiany wprowadzono do edycji gry na PlayStation 4. Jestem fanem takiego rozwiązania bo pozwala ono największym maniakom mieć dostęp do portu swojego ulubionego tytułu jednocześnie dając im dostęp do zremixowanego gameplayu. Podobne rozwiązanie zastosowano ostatnio w przypadku Odin Sphere. Mam nadzieję że stanie się to normą i remastery będą zawierać także podstawowe, niezmienione wersje gier. Poza oryginalnym wariantem Assault Suit Leynos udostępniono nam trochę smaczków w postaci szkiców z produkcji gry i skanów czegoś co wydaje się być instrukcją dołączoną do edycji gry na Mega Drive.

 

Oprawa graficzna tej produkcji jest po prostu genialna. Od razu poczułem się tak jakbym przeniósł się w początek lat 90. i moje wizyty w salonach arcade i sesje przy Sedze należącej do mojego sąsiada. Assault Suit Leynos ma ten graficzny styl charakterystyczny dla minionej epoki i produkcji tego typu. Jasne, ze wszystko zostało zremasterowane i poprawione od strony wizualnej. Duch Mega Drive pozostał jednak w grze i odczuje to każdy kto miał okazję zagrać na pradawnej konsolce Segi.

 

Assault Suit Leynos okazał się dość nostalgiczną wyprawą w czasy mojego dzieciństwa. Mogę śmiało powiedzieć, że nie jest to gra dla mnie bo brakuje mi sporo do poziomu hardcoreowosci wymaganego do zaliczenia tego tytułu na 100% nie oznacza to jednak, że źle bawiłem się przy tej produkcji. Musiałem się po prostu przestawić na trochę inny tryb działania Wynika to z trochę dziwacznego systemu sterowania, gdzie gałka odpowiedzialna za poruszanie się postacią służy także do celowania bronią. Dopiero przytrzymanie L1 blokuje nasz karabin w danej pozycji. Trzeba tez przyzwyczaić się do rozgrywki przypominającej trochę bullet hell shootery. Wrogów jest całą masa i zadają oni nam potężne obrażenia. Zwłaszcza w przypadku strać z bossami miałem wrażenie, ze cały ekran zalewany jest pociskami różnego pochodzenia. Z początku czułem się tez trochę zagubiony bo zostajemy od razu rzuceni na głęboką wodę i musimy sobie sami poradzić z walką z cyborgami.

 

 

Prawdopodobnie jedna z najbardziej niszowych gier jakie miałem kiedykolwiek okazję przetestować. Assault Suit Leynos jest skierowany do garstki graczy, która będzie ubóstwiać ten tytuł. Zadbano o to by gra została naszpikowana wszystkim co zadowoli fanów cyklu. Niestety nie wydaje mi się aby nikt poza maniakami Assault Suits zerknął w stronę tej produkcji. Jest to oldschoolowa gra z grafiką z minionej epoki i poziomem trudności do jakiego nie jesteśmy dzisiaj przyzwyczajeni.

Danteveli
17 lipca 2016 - 12:37