W co gracie w weekend? #378
Kreskówkowe mordobicie – Recenzja Cartoon Network: Battle Crashers 3DS
Recenzja Dragon Ball: Revenge of King Piccolo na Wii
Bossowie – Dragon Ball: Revenge of King Piccolo
Powstanie i upadek gatunku „chodzonych bijatyk”
Pierwsze wrażenia z Dragon's Crown - to jedna z moich gier tej generacji!
Spodziewałem się, że Dragon’s Crown będzie tytułem ciekawym. Mam sporo miłości do chodzonych bijatyk i od dłuższego czasu czekam na naprawdę godnego przedstawiciela tego gatunku. Nie spodziewałem się, że dostanę przypuszczalnie jedną z moich ulubionych gier tej generacji.
Final Fight: Double Impact to chyba najlepsze wydanie starej gry na obecne konsole, a do tego po prostu porządna produkcja. Capcom lubi pieniążki i co rusz wydaje nam jakieś starocie za wysoką cenę, ale teraz jest szansa na to, że dostaniemy też najciekawsze z chodzonych bijatyk tego giganta. Jestem za!
Dragon’s Crown przykuwa moją uwagę co najmniej ze względu na trzy rzeczy. Po pierwsze to czyste, piękne chodzone mordobicie, za które odpowiedzialni są ludzie, którzy wcześniej tworzyli świetne gry z tego gatunku oparte na licencji Dungeon & Dragons. Po drugie ze względu na to, że to produkt Vanillaware, a Odin Sphere oraz Muramasa to bardzo nietypowe, dobre gry. Po trzecie bo art-style jest śliczny i budzi kontrowersje.
Lubię mit arturiański i naprawdę żałuję, że tak rzadko zostaje bezpośrednio wykorzystany w grach wideo. Oczywiście nie brakuje strategii, czy Excaliburów, nie brakuje nawiązań do postaci lub wydarzeń, ale za to brakuje gier, w których po prostu kreowalibyśmy legendę bezpośrednio rękoma rycerzy okrągłego stołu. Gier takich jak ta. Knights of the Round to konwersja automatowego hitu na konsolę Nintendo, co po tragicznym SNESowym Final Fight mogłoby budzić pewne obawy. Co prawda pewne rzeczy poszły lekko pod nóż, jednak sam materiał źródłowy oraz drobne dodatki dla wersji konsolowej po dziś dzień czynią z Rycerzy Okrągłego Stołu jednego z najlepszych beat’em upów pokazując, że Capcom jednak potrafił.