Ręka do góry, kto kocha Predatora? Kto uważa, że Ksenomorf to nędzny robal, a łowca jest prawdziwą gwiazdą tego uniwersum? Kto kocha historię Yautja i uważa, że pewnych świętości nie powinno się ruszać? Ok, to Wy wszyscy najpewniej znienawidzicie film Shane'a Blacka i uznacie go (skądinąd słusznie) za kolejny hollywoodzki zamach na klasyczną historię sprzed lat. Cała reszta zaś powinna dać Predatorowi szansę, bo to - za przeproszeniem - rajcowny film jest.
O kolejnym kinowym wcieleniu marki Predator mówiło się od dawna, ale dopiero teraz - po serii słabych zwiastunów i informacji o dokrętkach - gotowe dzieło ujrzało światło dzienne. Za kamerą stanął specjalista od pisania dobrych dialogów i tworzenia piętrowych, sensacyjnych intryg w komediowym sosie, twórca Kiss Kiss Bang Bang i Nice Guys. Shane Black już raz udowodnił, że lubi wstrząsnąć filmową puszką z colą, a potem zaoferować ją niczego nie podejrzewającemu fanowi i czekać na wybuch (Iron Man 3!) - teraz robi dokładnie to samo. Jesteście gotowi?
Z informacji podanych przez Boyda Holbrooka, odtwórcę głównej roli w nowej odsłonie serii Predator, wynika, że aktorzy biorący udział w widowisku science fiction reżyserowanym przez Shane’a Blacka wejdą na plan filmowy w przyszłym tygodniu, najpewniej 24 lutego (dzięki, Movieweb). Premiera obrazu zaplanowana została na początek 2018 roku.
Jak poinformował serwis The Hollywood Reporter, negocjacje Benicio del Toro z wytwórnią 20th Century Fox zakończyły się niepowodzeniem, w związku z czym nie zagra on w nowej odsłonie serii Predator. Portorykańskiego aktora – mającego na koncie role w takich filmach jak Sicario, Wilkołak i 21 gramów – ma zastąpić wschodząca gwiazda Hollywood, Boyd Holbrook, którego ostatnio mieliśmy okazję zobaczyć m.in. w ciepło przyjętym, netfliksowym serialu Narcos.
Oficjalny powód fiaska negocjacji nie jest znany, ale według THR na przeszkodzie stanął zapełniony po brzegi kalendarz del Toro. Aktor pracuje nad kilkoma głośno zapowiadającymi się filmami, w tym ósmym epizodem Gwiezdnych wojen oraz kontynuacją Sicario, i zwyczajnie nie był w stanie zająć się kolejnym obrazem. Tym bardziej, że premiera nowej odsłony serii o kosmicznym łowcy planowana jest na początek 2018 roku (swoją drogą przesunięto ją z nadzieją, że pozwoli to zatrzymać del Toro przy projekcie).
Wytwórnia 20th Century Fox skontaktowała się już z Boydem Holbrookiem i ma nadzieję, że aktor przystanie na przedstawioną mu propozycję. Warto zauważyć, że jego notowania rosną z każdym rokiem – pomagają mu w tym role w filmach Morgan, Krocząc wśród cieni i Nocny pościg. Z kolei w przyszłym roku Holbrook zagra głównego przeciwnika Wolverine’a w Loganie.
Predator w reżyserii Shane’a Blacka (m.in. Nice Guys, Iron Man 3, Ostatni skaut, Zabójcza broń), będący szóstym obrazem kinowym osadzonym w tym uniwersum, ma trafić do kin 9 lutego 2018 roku. Ze słów reżysera wynika, że film nie będzie ani remakiem, ani rebootem marki – twórca postawił sobie bowiem za zadanie poszerzenie naszej wiedzy o rasie kosmicznych łowców, bez negowania dotychczasowych historii. Wiemy też, że główny bohater opowieści będzie nosić nazwisko Quinn McKenna.
W 2018 roku na ekrany kin wejdzie nowy film poświęcony Predatorowi – kosmicznemu łowcy, z którym ludzkość po raz pierwszy zetknęła się w 1987 roku za sprawą filmu Predator z Arnoldem Schwarzeneggerem. Jeśli wierzyć doniesieniom serwisu Deadline, jedną z głównych ról w nadciągającym obrazie ma szansę zagrać Benicio del Toro, portorykański aktor mający na koncie takie filmy jak Sicario, Wilkołak i 21 gramów.
Jeśli Prometeusz nie zburzył Waszej wiary w uniwersum Obcego, to mamy dla Was dobrą wiadomość. Wytwórnia 20th Century Fox ogłosiła (dzięki, Collider), że Alien: Covenant – kontynuacja filmu sprzed czterech lat, a zarazem druga część prequelowej trylogii, mającej za zadanie wprowadzić widzów w realia tego niezwykłego uniwersum – trafi do amerykańskich kin 4 sierpnia przyszłego roku. Przy okazji poznaliśmy też termin premiery kolejnego filmu z Predatorem w roli głównej.